Czym jest konkurs Fresh Faces? Rozmowa z organizatorką Maggie Haese

Czym jest konkurs Fresh Faces? Rozmowa z organizatorką Maggie Haese

Czym jest konkurs Fresh Faces? Rozmowa z organizatorką Maggie Haese
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
11.12.2017 09:12

Menadżerka, organizatorka i jurorka konkursów piękności, a także producentka filmowa. Maggie Haese, właścicielka Magteam Model Management, już po raz trzeci zorganizowała polską edycję konkursu "Fresh Faces". Czym jest jej najnowsze "dziecko"?

Jest Pani właścicielką Magteam Model Management, ale Pani najnowsze dziecko to konkurs Fresh Faces World ?

Tak, był on organizowany już po raz trzeci. By wziąć w nim udział, należy wysłać swoje zgłoszenie poprzez stronę internetową www.freshfacesworld.com/konkurs. Termin tegorocznej edycji odbył sie 4 grudnia 2017 z wielkim sukcesem i pokazem specjalnej kolekcji Macieja Zienia.

No i Pani projekt w Polsce Fresh Faces World, Wielka gala Finałowa, ogromny wkład pracy jako organizator. Co sprawiało Pani największą trudność ?

Konkurs Fresh Faces World składa się z wielu castingów regionalnych w Polsce i za granicą.
Największą trudność sprawiła mi nielojalność niektórych wybranych kandydatek podczas castingów, które nie pojawiły się na castingu półfinałowym i zrezygnowały ze współpracy.

W takich przypadkach jest to strata mojego cennego czasu oraz pieniędzy oraz odebranie szansy innym kandydtakom, które mogłby znaleźć się na tym samym miejscu i dalej dobrze pracować. Niestety nie jesteśmy w stanie tego nigdy przewidzieć

Jakie trzeba spełnić warunki, aby móc wystartować w tym konkursie?

Trzeba mieć ukończone 14 lat no i oczywiście odpowiedni wygląd, liczy się waga i wzrost. W przypadku dziewczyn – 175 cm (młodsze dziewczyny mogą być nieco niższe – mierzyć 172 cm). Chłopaki – od 180 cm wzrostu. Wysyłając zgłoszenie, należy dołączyć zdjęcie twarzy (en face i z profilu) oraz sylwetki w stroju kąpielowym.Nie należy mieć na sobie makijażu.Konkurs skierowany jest zarówno do modelek, jak i do osób, które z tym zawodem nie mają nic wspólnego.Poszukiwane są po prostu, jak sama nazwa wskazuje, nowe twarze. To jest taka dziedzina sztuki, że nawet jeśli ma się ogromne znajomości i pieniądze, i marzy się o zawodzie modelki czy modela, to tego marzenia nie da się kupić. Możesz zapłacić za to, by przejść się po wybiegu na konkursach i tyle. Nikt nie będzie chciał podpisać z tobą kontraktu, jeśli nie masz odpowiedniego wyglądu. Takie są realia.Znajomościami urody się nie załatwi. Jakby Ula miała w biodrach 120 cm, to nic bym z nią nie zrobiła, choćbym znała wszystkich projektantów na świecie. Z drugiej strony, dzięki temu mogą wybić się dziewczyny, które nie znają nikogo w świecie modelingu, a oprócz posiadania odpowiedniego wyglądu są wystarczająco zdeterminowane.

Na początku swojej drogi zawodowej pracowała pani przy konkursach piękności. Czy nadal bierze pani udział w podobnych przedsięwzięciach?

Tak, początki mojej pracy zawodowej to współpraca z biurem Miss Polonia prawie 26 lat temu.Jako tłumaczka i asystentka prezesa biura konkursu nauczyłam się organizacji takich przedsięwzięć. Miałam możliwość współpracy między innymi z Anetą Kręglicką, Joanną Michalską czy Kariną Wojciechowską. W USA, poza budowaniem Magteam Model Management, zajęłam się także produkcją filmów i konkursów, w tym między innymi współprodukcją z Mrs. World Paegent. Z czasem zaczęto mnie zapraszać do paneli sędziowskich.I tak na przykład w udziale przypadło mi sędziowanie w międzynarodowym konkursie IMTA, gdzie jako jedyny polski sędzia miałam okazję pomóc przy odkrywaniu takich talentów, jak Ashton Kutcher, Jessica Biel, Eva Longoria, Katie Holmes, Elijah Wood czy Josh Duhamel. Do tej pory jest mi miło otrzymywać coroczne zaproszenie na to niesamowite wydarzenie do Nowego Jorku czy Los Angeles, gdzie nadal jestem jurorem.Obecnie moja agencja jest organizatorem konkursu Fresh Faces World, który uchodzi za jeden z najbardziej prestiżowych konkursów w świecie modelingu.Projekt ten jest autorski, w 2015 roku zorganizowaliśmy pierwszą edycję konkursu Fresh Faces Poland. Zakończyła się ona wielkim sukcesem medialnym i sukcesami zwyciężczyni. W 2016 roku druga edycja była jeszcze większym sukcesem uczestniczek i laureatki. Właśnie wtedy postanowiłam stworzyć autorski konkurs międzynarodowy: Fresh Faces World. Bo wiem, że jest taka potrzeba na rynku konkursów dla modelek i modeli. Szukałam możliwości zrealizowania w Polsce projektu z przyszłością, nowoczesnego i jednocześnie na światowym poziomie dla obiecujących aplikantów do zawodu modelki i modela. Zwycięzca tego konkursu pojedzie do Nowego Jorku na międzynarodowy konkurs IMTA, gdzie będzie mógł zdobyć kontrakty modelingowe z międzynarodowymi agencjami z całego świata. Podoba mi się nowatorskość formuły w Polsce. Dopełnieniem są regionalne castingi na żywo. Bez nich konkurs nie miałby sensu. Oczywiście, pierwsza edycja uświadomiła nam także, jak bardzo obserwują nas polskie agencje. Nie ukrywam, schlebia nam to. Finaliści poprzednich edycji mogą się pochwalić wielkimi sukcesami, licznymi kontraktami międzynarodowymi. Biorą udział w pokazach mody na najważniejszych wybiegach świata – w Nowym Jorku, Londynie, Mediolanie, Paryżu, Barcelonie. Ich twarze zdobią edytoriale prestiżowych magazynów, pracują przy licznych globalnych kampaniach. Zapraszam serdecznie wszystkich chętnych zainteresowanych branżą mody na http://www.freshfacesworld.com/contact-us.html

Magteam specjalizuje się w wyszukiwaniu nowych talentów, twarzy. Czym się Pani kieruje wybierając te właściwe osoby, te wyjątkowe twarze?

Przy wyborze modelek i modeli przede wszystkim zwracam uwagę na ich wyjątkowość. Oczywiście liczą się także ustalone przez świat modowy ich parametry takie jak wzrost oraz wymiary.

W przypadku modelek komercyjnych ich wygląd oraz wspomniane wcześnij wymiary są inne niż w przypadku modelek typowo wybiegowych. Każdy rynek modelingowy kieruje się swoimi własnymi prawami i preferencjami jeśli chodzi o wygląd modelki.

Obraz
© Materiały prasowe

Mieszka Pani w Stanach Zjednoczonych, jak Pani sądzi gdzie łatwiej prowadzi się biznez modelingowy?

Według mnie bez porównania dużo łatwiej prowadzi mi się biznes modelingowy w USA ponieważ modelki podchodzą do tego biznesu bardzo poważnie i traktują go jako cenny zawód.

To od Nowego Jorku zaczyna się Fashion Week i to właśnie tutaj zapada wiele kluczowych decyzji odnośnie modelek „New Faces” - nowych twarzy. Przykładem tego mogą być castingi do pokazów Calvina Kleina czy Ralpha Lorena i innych topowych projektantów gdzie spośród kart castingowych (tzn Fashion Week Camp Cards) często są wybierane modelki, które zaprasza się na castingi indywidualne a następnie CallBacki, po których mają szanse dostać się do tych pokazów jeśli się spodobają.

Jeśli modelce nawet bardzo młodej uda się wziąć udział w takim pokazie znanego projektanta często jest to początkiem jej wielkiej kariery.
Zazwyczaj te modelki automatycznie kontynuują Fashion Week w Londynie, Mediolanie i Paryżu.

Co Pani sądzi o polskich dziewczynach w dziedzinie modelingu?

Mój biznes narodził się od pomysłu, aby pomagać polskim modelkom ponieważ uważam, że słowiańska uroda odnosi olbrzymie sukcesy na rynku modowym czego przykładem są polskie topowe modelki takie jak Anja Rubik, Magdalena Frąckowiak, Amanda Streich, Kasia Struss, Anna Jagodzińska, Małgorzata Bella, Alexa Łuczak i inne.

Polskie modelki niestety nie zawsze są łatwe do współpracy.

Współpracuje Pani z największymi agencjami, proszę coś o tym opowiedzieć...

Współpracuje z największymi agencjami modelingowymi na świecie. Branży nauczyłam się od Johna Casablancas– założyciela jednej z największych sieci agencji modelingowych na świecie ELITE. Moją zawodową matką chrzestną była jednak Pauline Bernatchez – właścicielka jednej z najstarszych agencji moelingowych w Nowym Jorku - „Pauline”, która odryła takie gwiazdy jak Charlize Theron.

Ponieważ w biznesie jestem już prawie 30 lat, to z z biegiem czasu poznawałam nowych agentów z branży modelingowej z reguły na tzw. spotkaniach branżowych. To przełożyło się na ciągłą współpracę z różnymi światowymi agencjami modelingowymi wśród których znaleźli się też liderzy tego biznesu tacy jak: ELITE, IMG, WOMAN i inni.
Te biznesowe relacje z niektórymi osobami przerodziły się w długoletnie przyjaźnie i mam nadzieję, że już tak pozostanie.

Na pewno są osoby, które odniosły sukces oczywiście dzięki Pani. Co Pani czuje gdy po pewnym czasie spotyka takie osoby?

Z pewnością czuje dużą satysfakcję zawodową. Fakt, że zostałam zaproszona przez Sonię Niekrasz na koncert Rogera Waltersa z grupy Pink Floyd w Garden State Center w Nowym Jorku gdzie to ona właśnie była modelką-twarzą tego koncertu, wywołal u mnie zruszenie, łzy i szczęście, którego nie da się opisać słowami. Z Alexą Łuczak polską top modelką w Japonii do tej pory pracuje i staram się być na jej co rocznych pokazach TGC w Tokio. Wtedy czuję adrenalinę i również ogromne wzruszenie, które dodaje mi skrzydeł. Kolejną modelką, z której jestem bardzo dumna to Amanda Streich – pierwsza i jedyna polka, kampanijna modelka GUESS by Marciano.

Osobiście uczestniczyłam w uroczystej inauguracji tej kampanii podczas, której przedtstawiono Amandę. To wywołało u mnie łzy szczęścia. Dzięki temu poznałam osobiście Paula Marciano właściciela marki GUESS.

Są jednak osoby w Polsce, które dziś są gwiazdami a w przypadku niespodziewanego spotkania w miejscach publicznych udają, że mnie nie znają. Cóż ten biznes nie jest łatwy.

Czy czuje się Pani kobietą sukcesu?

Jestem skromną osobą ale czuję się spełniona zawodowo i to, że jestem tak długo w tej branży pozwala mi czuć się kobietą sukcesu.

Co składa się na sukces, jakim jest praca międzynarodowej modelki?

O tym, czy dziewczyna poradzi sobie w tym biznesie, decyduje bardzo wiele czynników, których nie da się zweryfikować w jednym castingu. Trudność w tej branży polega między innymi na tym, że nie do końca jest wiadomo co – jaki typ urody – w danym sezonie będzie modne. Co więcej, innych modelek szuka się w Warszawie, a innych w Tokio, Paryżu, Szanghaju, Los Angeles czy w Nowym Jorku. W metropolii nowojorskiej są na przykład pożądane dziewczyny z wielkimi nosami czy małymi ustami. Podobną specyfikę różnych standardów urody daje się zauważyć i w innych regionach świata.

Co daje pani największą satysfakcję?

Wyszukiwanie młodych dziewcząt i otwieranie im drzwi do świata mody. Ten pierwszy duży booking oraz związana z tym radość modelki i moja są czymś, czego nie da się zapomnieć. Przyjazd dziewczyny z malutkiej miejscowości do naszego biura w Warszawie już sam w sobie jest ogromną zmianą w jej życiu. Nie mówiąc już o tym, gdy z Warszawy wkracza ona na wybiegi Nowego Jorku, Paryża, Londynu czy Tokio.

To chyba duży stres dla początkującej modelki – jeśli jest duża inwestycja finansowa, a nie ma żadnych zleceń?

To jest ryzyko tego biznesu, którego mam świadomość, dlatego to nie jest stres moich modelek, tylko mój. Po to jestem menadżerem.W niektóre dziewczyny trzeba naprawdę długo inwestować, żeby zaczęły zarabiać. ChociażbyAnja Rubik. Jej kariera w Polsce rozbłysła momentalnie, ale ta dziewczyna kilka lat pracowała na swój sukces, chodząc z castingu na casting i słysząc odmowy. Głupotą z mojej strony byłoby oczekiwać, że jeśli odwiedzimy pięćdziesiąt castingów, to początkująca modelka od razu coś dostanie. To jest kwestia szczęścia. Bo każdy klient ma inne oczekiwania. Dla jednego moja modelka będzie za chuda, dla innego za gruba, a dla jeszcze innego o centymetr za niska. Ja zaczynam pracować z dziewczynami nawet 14, 15-letnimi. i przez rok czy dwa monitoruję, co się z nimi dzieje. Bo ich ciało się wtedy bardzo zmienia. Rosną, rozwijają się. Modelka, która na ostatnim castingu była o centymetr za niska, za miesiąc może już być w sam raz.

Dlatego nie można się poddawać za szybko. Ta branża jest nieobliczalna.

Obraz
© Materiały prasowe

Patrząc na kolejki modelek na castingach w takich stolicach mody, jak Paryż, Mediolan czy Londyn, można stwierdzić, że to trudny biznes, w którym panuje straszna konkurencja?

Tak. To bardzo trudny biznes, w którym jednocześnie działa bardzo wiele zmiennych czynników. Po pierwsze kontakty. To nie jest tak, że każdy może umówić dziewczynę na spotkanie do agencji IMG, Viva czy Next – czyli najbardziej prestiżowych agencji modelek na świecie. A nawet w tych agencjach ekipy się zmieniają! Moja praca polega głównie na utrzymywaniu, pielęgnowaniu i nawiązywaniu nowych kontaktów. i to na całym świecie. Proszę mi wierzyć, to nie jest proste Poza tym zmienne bywają wymiary modelek. Każdy zleceniodawca życzy sobie czegoś innego. Tu nie ma standardów. Niby są te wymiary uniwersalne:178 cm wzrostu i 82-60-89, ale tak naprawdę każdy klient ma inne oczekiwania i to nieraz sprecyzowane do centymetra wzrostu czy ułamka kilograma wagi. Nie ma reguł. Jest widzimisię. A przecież w tym wieku, w którym przeważnie są modelki, utrzymanie tych samych parametrów jest niemożliwe. Wahania wagi, zmieniający się wzrost to norma, którą ciężko ograniczać. Casting jest w tym tygodniu, a sesja za miesiąc. A dziewczyna w tym czasie tyje kilogram i wymiary już nie te. I co robić?

To brzmi tak, jakby w tym biznesie dziewczyny traktowane były jak towar. Jak narzędzie pracy, za pomocą którego zarabia się pieniądze…

No bo co tu dużo ukrywać, tak jest. Ale to nie oznacza, że ja mam instrumentalne podejście do moich dziewczyn. Sama jestem matką i wiem, że pracując z początkującymi modelkami, mam tak naprawdę pod opieką kilkunastoletnie dzieci. Dlatego traktuję je jak matka i mam z nimi bardzo dobre relacje. Julia Pietrucha przyjechała do mnie, jak miała 14 lat. Sonia Niekrasz miała 15 lat, z Alexą zaczęłam pracować, jak miała 14 lat. To były dzieci, którymi trzeba było się zająć. Więc robię to, prowadzę za rączkę z castingu na casting, bo nawet najtwardsza dziewczyna musi się zaaklimatyzować, przyzwyczaić do tych re-aliów, opancerzyć, zanim zacznie radzić sobie sama. A w tej branży krytyka jest miażdżąca, ocena bezwzględna. Kilogram za dużo albo za mało? Nie ma zmiłuj... Choć, oczywiście, są pewne granice.

Pani też zaczynała po drugiej stronie obiektywu?

Nie. Jestem businesswoman. Od 30 lat w showbiznesie. Zajmowałam się produkcją filmową, konkursami modowymi, od 15 lat mam swoją agencję menadżerską. To mała firma, w której każda modelka ma indywidualną opiekę. Taka formuła sprawdza się bardzo dobrze. Stawiam na jakość, a nie na ilość. Karierę dziewczyn planuję razem z nimi. Moja agencja zajmuje się prowadzeniem konkretnych osób. To jest stuprocentowe oddanie się, dlatego nie mam możliwości inwestowania jednocześnie w więcej niż 10–15 modelek.Przez moją agencję przewinęło się już bardzo wiele dziewcząt, którymi ostatecznie się nie zajęłam. Choć przewinęły się też takie, w które zainwestowałam, a one zrezygnowały. Z dziewczynami w tym wieku to naprawdę jest loteria. Wiele z nich nie wytrzymuje tempa, zaczyna im się nudzić albo znajdują w Polsce chłopaków i nie chcą już więcej wyjeżdżać na kontrakty. No, ale nie ma nic na siłę.

Jak wygląda pani opieka nad modelkami?

Jeśli mówimy o dziewczynach, które mają już skompletowaną książkę, czyli mają już udokumentowane doświadczenie na dobrym poziomie, to przeważnie szukam im potencjalnych kontraktów. Zajmuję się tzw. direct bookingiem, czyli zamiast wysyłać dziewczyny na castingi,
podsyłam potencjalnym klientom ich oferty. W ten sposób zdobywa się głównie kontrakty reklamowe. Bo trzeba pamiętać o tym, że castingi do reklam i castingi modowe to dwie różne rzeczy. Te pierwsze bardzo często robione są na zamówienie: klient wstępnie wskazuje modelki,
którymi jest zainteresowany, a agencja realizująca jego kampanię wysyła zaproszenia. Wtedy od razu wybór jest ograniczony do pięciu modelek i nie ma kolejek. Ale tu jest trudno, bo dziś świat reklam zdominowany jest przez celebrytki. Aktorki, takie jak Sarah Jessica Parker, piosenkarki, np. Beyoncé, czy celebrytów lifestyle, np. Kim Kardashian. Nie oznacza to oczywiście, że to niemożliwe. Alexa, modelka, którą zajmuję się już od dziesięciu lat, dostała kontrakt za bardzo duże pieniądze od Pond’s, wielkiej firmy kosmetycznej. Robimy zdjęcia dla Chanel, Prady, Calvine'a Kleina. To nasz wielki sukces, bo to kampanie o międzynarodowym zasięgu. Direct booking ma jeszcze taką zaletę, że nie trzeba jeździć ciągle po świecie. Wszystko odbywa się drogą wirtualną. To też oszczędza koszty działalności.

Ale w kolejkach na castingi też trzeba wystać?

Głównie przy okazji castingów na wybieg. Tak wyglądają przyjęcia na tygodnie mody w Nowym Jorku, Londynie, Paryżu czy Mediolanie. Tam to jest fabryka. Przez fashion weeki przewijają się setki modelek. Nierzadko jedna modelka chodzi we wszystkich pokazach. To jest bardzo ciężka praca, ale też dość prestiżowa. Chodzenie na wybiegu u Diora, Prady, Chanel, Marca Jacobsa czy Michaela Corsa to ważny punkt w CV modelki. Ale nawet tam nie jest tak jak w Polsce, że na casting może przyjść każdy. Bo tutaj ten biznes jeszcze nie jest uregulowany. W Stanach Zjednoczonych działają związki monitorujące pracę branży, mamy listy castingowe, na które jestem zapisana, bo jestem zarejestrowaną, licencjonowaną firmą. Dostaję zaproszenie, zgłaszam modelki, przedstawiam referencje i na tej zasadzie mogę brać udział w castingu. Wszystko jest regulowane.

Prowadzi pani agencję menadżerską, a ostatecznie w Polsce otworzyła pani także agencję modelek i konkurs dla modelek. Dlaczego?

Żeby być dobrym menadżerem, potrzebuję zaplecza, które pozwoli mi wyłapywać te perełki, w które zainwestuję. Pracuję głównie na Polkach i promuję Polki za granicą. Na polskim rynku jest coraz większa konkurencja i dlatego coraz trudniej o dobrą modelkę. Ludzie zobaczyli, że w tej branży są pieniądze, więc otworzyło się bardzo wiele firm. A poza tym dziewczyny zgłaszają się głównie do dużych agencji, jak Division, Model Plus Mango, Rebel czy inne. Mało wiedzą o tym, że są także małe agencje, które działają na zupełnie innych zasadach, a też są bardzo dobre. Dlatego otworzyłam swoją agencję oraz konkurs Fresh Faces World, żeby łatwiej było mi wynajdywać dziewczyny dla siebie.

Na czym polega skauting?

To łowienie potencjalnych przyszłych modeli i modelek, talentów, wyszukiwanie młodzieży nadającej się do tego zawodu. Scauterzy chodzą po ulicach, robią konkursy modelingowe, poszukują potencjalnych modelek przez Instagram, Facebook i tym podobne portale społecznościowe.

Jest pani nazywana łowcą talentów. Jakie cech trzeba posiadać, aby zasłużyć na to miano?

Być może po prostu mam „sokole oko”. Udało mi się wśród tłumów zgłaszających się do mnie nastolatek i nastolatków wyszukać takie osoby, których sukcesów była pewna. Wśród nich znajdują
się obecnie: Alexa Łuczak, pierwsza Polka występująca w japońskiej telewizji śniadaniowej PON! TV w języku japońskim, Amanda Streich, pierwsza i jedyna Polka biorąca udział w kampanii światowej marki Guess Marciano 2013 i pierwsza polska Playmate Playboya w USA, Sonia Niekrasz, pierwsza Polka, która została twarzą koncertu „The Wall” inauguracyjnego trasę koncertową solisty grupy Pink Floyd, Rogera Waltersa w Madison Square Garden w Nowym Jorku, wystąpiła też w teledysku do piosenki Jaya-Z i Alicii Keys „Empire State of Mind”. W przeszłości miałam przyjemność współpracować także z Julią Pietruchą, Rozalią Mancewicz oraz Renatą Piotrowską.

Jak wygląda takie łowienie talentu, a później praca nad przyszłą gwiazdą? I czy w Polsce przebiega to podobnie jak w USA?

Na początku robimy próbne zdjęcia, czyli testy. Są modelki, które od początku bardzo dobrze pracują z obiektywem, pięknie wychodzą na zdjęciach, ale są też takie, które potrzebują trochę więcej czasu i dobrego nauczyciela. Początkowo fotograf podpowiada, co mają robić, bo one muszą nauczyć się świadomości własnego ciała i pracy przed kamerą. Później, już podczas zleconej sesji, nikt nie będzie modelce udzielał porad. Klient oczekuje, że dziewczyna przychodząc na sesję jest przygotowana profesjonalnie i potrafi pozować oraz że jest oswojona z kamerą, a przede wszystkim jest miła i słucha poleceń. W Polsce z reguły wysyłamy zdjęcia nowej twarzy do klientów, fotografów, stylistów… Za granicą jest tak, że klienci wysyłają do agencji informacje o naborze i to agencja wysyła dziewczyny na wybrane spotkania, w zależności od tego, która modelka pasuje do danego castingu.Są też spotkania z tamtejszymi fotografami i stylistami oraz choreografami. Im lepsza agencja, tym lepsze, bardziej intratne kontrakty. Czasem zdarza się, że nie zawsze nowe modelki mogą się dostać na taki casting. Klient otrzymuje najpierw od wszystkich agencji cały plik, a potem casting director i styliści wybierają ewentualnie sto dziewczyn, które chcą zobaczyć na castingu. Następnie wybierają z nich taką liczbę, jaka jest potrzebna w danym pokazie. Trzeba mieć duże szczęście, ale też i siłę przebicia oraz wiarę w siebie.

Kiedy modelka zaczyna zarabiać?

To zależy od szczęścia. Może się zdarzyć tak, że już pierwsze zlecenie będzie sukcesem. Trzeba jednak zaznaczyć, że wydatki agencji na modelkę są odciągane od jej zarobków. Agencja początkowo inwestuje, podejmuje ryzyko. W Polsce ta inwestycja może nie jest aż tak duża, ale za
granicą wchodzą w to koszty mieszkania, biletów lotniczych, kieszonkowego, testów itd...

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także