GwiazdyJak krąży plotka?

Jak krąży plotka?

Jak krąży plotka?
Źródło zdjęć: © 123RF
12.02.2013 14:13, aktualizacja: 01.03.2013 14:45

Któż z nas w dzieciństwie nie bawił się w głuchy telefon! Sympatyczna, wzbudzająca wiele śmiechu zabawa, jednocześnie mądra i o wartości edukacyjnej. Pokazuje, jak powstaje plotka i uczy, że zanim ją pozostawimy we własnym umyśle i przekażemy dalej, warto informacje sprawdzać.

Któż z nas w dzieciństwie nie bawił się w głuchy telefon! Sympatyczna, wzbudzająca wiele śmiechu zabawa, jednocześnie mądra i o wartości edukacyjnej. Pokazuje, jak powstaje plotka i uczy, że zanim ją pozostawimy we własnym umyśle i przekażemy dalej, warto informacje sprawdzać.

Od młodych lat doświadczamy wielu sytuacji, w których odrywamy, że wiadomość, która do nas dociera, a którą przyjmujemy jako oczywisty fakt, gdy zaczniemy dopytywać o szczegóły i wyjaśniać własne wątpliwości, okazuje się na ogół niezgodna z pierwotnym przekazem. Często okazuje się, że to co mówią inni o naszych znajomych, bliskich osobach z rodziny, nie jest prawdą, a tylko plotką, która powstała na skutek przekazu z ust do ust, który za każdym razem był zmieniony poprzez interpretacje osoby podającej informacje dalej.

Komunikat, który do nas dociera, szczególnie przekazywany z ust to ust, najczęściej jest zabarwiony interpretacjami osób, które zupełnie nieświadomie, w dobrej wierze, ubarwiły lub wręcz zmieniły fakty, o których się dowiedziały. Rzadko bowiem skupiamy się tylko na faktach, na zobaczeniu sytuacji bez włączenia myślenia oceniająco – klasyfikującego.

Słuchamy innych uruchamiając natychmiast własne filtry – wiedzę, doświadczenie, przekonania, oceny itd. Szczególnie jest to widoczne w sytuacjach konfliktowych, kiedy włączają się silne emocje i każda ze stron słyszy na ogół tylko to, co dzieje się w jej własnych myślach, upierając się przy swojej racji.

Warto więc wracać do rozmowy po uspokojeniu emocji – i na równi z przekazywaniem swojej wersji sporu wysłuchać także perspektywy drugiej strony. Warto też sprawdzić pytając wprost, co dotarło do rozmówcy z tego, co chcieliśmy mu przekazać oraz czy usłyszeliśmy to, co on chciał nam powiedzieć.

Internet, dzięki któremu mamy dostęp do wielu informacji i za pomocą którego możemy je przekazywać, docierając do wielu adresatów oraz pokonując w sekundę odległości z jednego zakątka świata do drugiego, rządzi się tymi samymi prawami co przekazy bezpośrednie. Z tym, że plotki, niesprawdzone, zabarwione różnymi interpretacjami, są tutaj znacznie łatwiej i szybciej rozprowadzane.

Niejednokrotnie dostajemy e-maile działające na zasadzie łańcuszka „przekaż dalej” i rozsyłamy je automatycznie do znajomych, uruchamiając kolejne przekazy. Warto zawsze sprawdzać wiadomości przed zamieszczeniem ich na stronie internetowej, portalu społecznościowym itp. oraz zanim je puścimy w obieg za pomocą poczty elektronicznej.

Historie wyssane z palca, nie mające swojego potwierdzenia w rzeczywistości, potrafią wracać po kilku latach i krążyć na nowo. Zdarza się, że nie są to neutralne przekazy, potrafią uruchamiać silne emocje, wpływając również na tworzenie błędnych przekonań i antagonizmów. Przykładem może być powracający obecnie w e-mailach komunikat z prośbą o modlitwę za chrześcijańskich Misjonarzy w Indiach.

Na podstawie tak naprawdę fałszywego raportu i niesprecyzowanych danych dowiadujemy się, że „buddyjscy ekstremiści podpalili 20 kościołów i grożą zniszczeniem następnych 200 kościołów w prowincji Olisabang, zapowiadając masakrę 200 misjonarzy”. Takie wiadomości płyną z prędkością światła, rozsyłane przez wiele osób, choć nie ma w nich podanej nawet konkretnej daty zdarzenia ani źródła tej informacji. Ta, gdy krążyła już ponad 2 lata temu w Internecie oraz była zamieszczana również na kilku stronach internetowych jako prawdziwa, została już wtedy szybko zdementowana. Ojciec Misjonarz z Indii wyjaśnił, że informacja nie jest zgodna z prawdą, podkreślając, że żaden buddysta w Indiach nigdy nie zaatakował katolickiej społeczności. Mimo to plotka wciąż powraca, wywołuje emocje, oskarża bezpodstawnie, i nawołuje do osądzania, choć dość łatwo jest już znaleźć w Internecie informacje o tej samej historii zdemaskowanej przed laty.

Można się zastawiać, czy to twórca takiego komunikatu lubi tego typu żarty, czy też w ten sposób celowo wykorzystuje techniki psychomanipulacji, aby wpływać na ludzi i utrwalać w ich umysłach tendencje do osądzania, obwiniania, porównywania, rywalizacji, walk itd.

Niemniej jednak, bez względu na przyczyny i powody, które kierują osobą czy grupą osób rozpoczynających taką zabawę w „głuchy telefon”, warto we własnej, indywidualnej perspektywie wziąć odpowiedzialność za to, co my robimy z informacjami, które do nas docierają. I to nie tylko jeśli chodzi o propagowanie nieznanych, niesprawdzonych treści, ale przede wszystkim też o to, na ile takie wiadomości bezkrytycznie przyjmujemy i zostawiamy w naszych umysłach jako prawdziwe.

Alicja Krata – mediator; trener, superwizor; Prezes Zarządu Fundacji MEDIARE: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi coaching oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.

(akr/bb), kobieta.wp.pl

Więcej na temat psychologii:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (2)
Zobacz także