Blisko ludziAgnieszka Maciąg: Nie znoszę być fotografowana. To ironia losu, że trafiłam do świata mody

Agnieszka Maciąg: Nie znoszę być fotografowana. To ironia losu, że trafiłam do świata mody

Agnieszka Maciąg: Nie znoszę być fotografowana. To ironia losu, że trafiłam do świata mody
Źródło zdjęć: © mat. prasowy
Paulina Ermel
22.04.2016 13:13, aktualizacja: 08.06.2018 14:50

Od dwudziestu lat tworzy udany związek z fotografem, ma dwójkę wspaniałych dzieci, pisze książki, bloga, fascynuje się jogą, którą zaraża innych i żyje w zgodzie z naturą. "To ironia losu, że trafiłam do świata mody, który jest skoncentrowany na wizerunku zewnętrznym" - podkreśla, dodając, że najważniejsze jest wnętrze. W rozmowie z WP, Agnieszka Maciąg ujawniła, jak wygląda jej życie po zakończeniu kariery modelki i jaki jest jej sekretny przepis na szczęście.

Paulina Żaglewska: Przepis na dobry wygląd?

Agnieszka Maciąg: To połączenie wielu czynników. Cały nasz styl życia wpływa na to, jak wyglądamy: sposób w jaki się odżywiamy, czym oddychamy, jak się ruszamy, ale również to, co myślimy. Pozytywne myślenie dostarcza nam energii. To, co mamy w głowie przekłada się na to, jak funkcjonuje nasz organizm. Dla mnie bardzo ważny jest bliski związek z naturą, ale również szeroko rozumiana etyka. Zwracam uwagę na to, żeby połączenie wszystkich ważnych rzeczy dobrze funkcjonowało: wcześnie chodzę spać i bardzo wcześnie wstaję, ćwiczę jogę, dużo się ruszam. Ważnym elementem tej układanki są kosmetyki. Stąd też współpraca z marką Clochee – to bardzo wysokiej jakości kosmetyki naturalne, a do tego polska marka i wspaniałe osoby, które ją tworzą. Zwracam też ogromną uwagę na to, co jem i… kocham! Bardzo kocham moją rodzinę!

PŻ: Zdrowy tryb życia promuje pani także za pośrednictwem własnego bloga. Skąd pomysł na założenie go?

AM:Ponad dziesięć lat temu zupełnie zmieniłam styl życia. Z osoby wiecznie chorej i przyjmującej antybiotyki stałam się zdrowa, pełna energii i pasji życia. Uwielbiam pisać i dzielić się tym, co tak bardzo mi pomogło. W 2007 roku ukazała się moja pierwsza książka pt. „Smak życia”, w której dzielę się przepisami na zdrowe i lepsze życie. Później ukazał się „Smak szczęścia” i „Smak miłości”. Polki pokochały te książki! Naturalną konsekwencją tego cyklu propagującego zdrowy styl życia w bliskim związku z naturą, stał się blog. Gdy przyszła na świat moja córeczka Helenka, która ma dzisiaj cztery latka, zostałam zaproszona do udziału w kampanii społecznej dla kobiet w ciąży „Po prostu położna”. Organizatorka tego cyklu spotkań, również mama dwóch fajnych chłopców, zachęciła mnie do tego, abym publikowała teksty w takiej formie. Wcześniej zupełnie mnie to nie interesowało. Otrzymałam od niej pomoc techniczną i dzięki temu moja wiedza i doświadczenie zaczęły w jeszcze bardziej bezpośredni sposób trafiać do
tysięcy kobiet. W dzisiejszych, zwariowanych czasach, jesteśmy sobie bardzo potrzebne, wspieramy się. Prowadzenie bloga daje mi możliwość przekazywania na bieżąco tego, co jest ważne. Wstaję wcześnie rano z tekstem gotowym w głowie. Bardzo często piszę, kiedy moja rodzina jeszcze śpi, a wieczorem tekst trafia na bloga. To dla mnie niezwykłe, że w tak szybkim tempie może się to wszystko wydarzyć. Oczywiście nadal piszę również książki i czerpię z tego wielką radość!

PŻ:Wspomniała pani o rodzinie. Późno urodziła pani córeczkę…

AM: Syna urodziłam bardzo wcześnie, gdy miałam 23 lata, a Helenkę dwadzieścia lat później. W dzisiejszych czasach to nie jest późno!

PŻ: Jakie to doświadczenie – dojrzałe macierzyństwo?

AM: Jestem teraz zupełnie inna osobą. Bardziej doświadczoną, ale również bardziej wdzięczną za wszystko. Jestem skupiona na tym, co jest tu i teraz. Zdaję siebie sprawę z tego, jak szybko płynie czas, a dzieci błyskawicznie dorastają. Staram się wykorzystać każdą chwilę szczęścia świadomie.

PŻ: Czy to macierzyństwo jest trudniejsze?

AM: Każde macierzyństwo to wielkie szczęście, ale jednocześnie wyzwanie. Gdy mój syn stał się prawie dojrzałym mężczyzną, zaczęłam mieć trochę czasu i przestrzeni dla siebie. Kiedy na świecie pojawiła się Helenka, znów musiałam skoncentrować się na dziecku, a to przestawienie się, naturalnie, było sporym wyzwaniem. Każda mama wie, że gdy dziecko jest maleńkie, to nawet kąpiel jest luksusem. Po prostu nie ma czasu dla siebie. Na nic. Aby ten czas sobie wygospodarować wstaję o 4:30 – 5:00 rano.

PŻ: A jak relacja syna z córką?

AM: Jest między nimi dwadzieścia lat różnicy, więc nie ma rywalizacji czy zazdrości. Michał wszystko, co miał ode mnie dostać, dostał w stu procentach. I oczywiście nadal dostaje, chociaż potrzeby dorosłego mężczyzny są zupełnie inne. Ale dla matki dziecko jest dzieckiem niezależnie od wieku. Gdy na świecie pojawiła się Helenka, Michał w pełni zdał sobie sprawę z tego, jakim wyzwaniem jest rodzicielstwo. W takim momencie życia rezygnujemy w dużej mierze z siebie, a to daje mu do myślenia i powoduje, że odkłada tego typu plany w czasie. Nie spieszy się do ojcostwa tak bardzo i dzięki temu będzie w przyszłości bardziej odpowiedzialnym i dojrzałym tatą. Między moimi dziećmi jest ogromna, bezwarunkowa i totalna miłość. Helenka uwielbia Michała, i odwrotnie. Obserwuję ich z czułością, ale i uśmiechem na ustach - taki dryblas 1,90 m i moja mała kruszynka.

PŻ: Recepta na udany związek? Jesteście z Robertem razem bardzo długo.

AM: Jesteśmy razem już 20 lat, więc nie sposób podać jej w dwóch słowach. Nasz związek jest bardzo dojrzały i piękny, ale oczywiście przechodził różne etapy. Tworząc go, rozwijamy się również indywidualnie. Wiele osób powie, że receptą na udany związek jest rozmowa. To prawda, trzeba umieć ze sobą otwarcie i szczerze rozmawiać. Jest to podstawa każdej relacji. Jednak ważne jest to, by do związku nie podchodzić jak do instytucji, układu. Udany związek to miłość, przyjaźń, zaufanie, ale również możliwość rozwoju partnerów. Ja, jako Agnieszka, muszę się rozwijać, Robert również. Wspólnie możemy się na tej całej drodze wspaniale wspierać. To podejście zupełnie inne od tego, jakie reprezentowały poprzednie pokolenia. Wtedy bardziej towarzyszyła ludziom chęć przetrwania – wiadomo, że jest łatwiej przetrwać we dwoje. Teraz jest inaczej. Uważam też, że w związku bardzo ważna w jest rola kobiety. Kobieta jest osobą o ogromnej intuicji i wewnętrznej mądrości, a to pozwala motywować mężczyznę do tego, aby się
rozwijał. Przez bardzo długi czas ludzkość trwała w patriarchacie. Teraz zdajemy sobie sprawę z roli kobiety oraz tego, jak jest cenna i ważna. Recepta na udany związek to świadomość odmienności: tego, kim jest kobieta, kim jest mężczyzna, i czym jesteśmy, tworząc całość jako para.

PŻ: Pani jest modelką, a mąż fotografem. Oboje doskonale znacie realia branży. Lubi pani, kiedy mąż panią fotografuje? Radzicie się siebie nawzajem w kwestiach zawodowych?

AM: Nie znoszę być fotografowana w ogóle. Zawsze tak miałam. Taka ironia losu.

PŻ:Krępuje się pani?

AM: Jestem kimś więcej niż tylko ciałem. Nasza cywilizacja za bardzo koncentruje się na opakowaniu i często nie dostrzega tego, co najważniejsze. Mój wewnętrzny świat jest dla mnie istotny - pisanie, dzielenie się swoimi emocjami, wspieranie innych kobiet, inspirowanie ich do piękniejszego życia. To jest moja prawdziwa wartość. To ironia losu, że trafiłam do świata mody, który skupia się na wizerunku zewnętrznym. A jeśli chodzi o zaufanie do męża - ufam mu całkowicie. Już dawno temu musiałam zrozumieć, że spotyka w pracy piękne osoby, ale to mnie kocha za to, jaka jestem.

PŻ: Było to trudne?

AM: Na początku na pewno, bo byliśmy młodzi. Jednak to Robert był bardziej zazdrosny o mnie. Zawsze otaczał mnie rój adoratorów. Oboje musieliśmy dojrzeć i na szczęście od wielu lat już nie marnujemy miłości na takie głupstwa.

PŻ: Nawiązała pani do tego, że Robert w pracy spotyka ładne osoby, w tym modelki. Jak modeling wyglądał kiedyś, a jak wygląda dzisiaj? Zrobiła pani spektakularną karierę zagranicą, dużo pani widziała.

AM: Może się wydawać, że współczesny modeling jest czymś zupełnie innym, ale to nieprawda – w zasadzie jest dosyć podobny. Oczywiście, kiedyś nie było mediów społecznościowych i photoshopów. Dzisiaj dzięki nim niemal każda dziewczyna może być sławna i tak też się dzieje. Kiedyś podczas sesji zdjęciowej wszystko musiało być idealne - perfekcyjny makijaż, doskonale ułożone włosy. Dzisiaj można to wszystko poprawić. Budowanie portfolio nie jest tak praco- i czasochłonne, jak kiedyś - wcześniej trzeba było nosić ze sobą te wszystkie wydruki. Od tej strony było to trudniejsze. W tej chwili zdjęcia rozchodzą się w błyskawicznym tempie. Kiedyś świat mody i modelek był bardziej hermetyczny, zamknięty – były to czasy supermodelek, trzeba było spełniać przeróżne wymogi. Teraz panuje dużo większa różnorodność - modelki są różne, karierę można zrobić szybciej. Z jednej strony jest łatwiej, z drugiej być może trudniej, bo coraz więcej osób pojawia się w branży. Natomiast sama praca wiele się nie różni. Modelkom
towarzyszą te same stresy, te same dylematy.

PŻ: Widziałaby pani swoją córkę w tym środowisku? Chciałaby pani, żeby poszła tą drogą?

AM: Jeśli będzie tego chciała, na pewno nie stanę jej na przeszkodzie i będę ją wspierać. Choć szczerze mówiąc, nie życzę jej tego. Każdy obiera swój cel, a ja chcę wspierać moje dzieci niezależnie od tego, jaki on będzie. Nie będę zatem Helenki zniechęcać, ale też jej nie zachęcę.

PŻ: Nadal bierze pani udział w sesjach zdjęciowych, promuje wiele produktów, ale oficjalna decyzja o rezygnacji z modelingu została przez panią podjęta i to dawno.

AM: Kiedyś kariera modelki trwała krótko. Czasy się zmieniły - teraz kobiety w każdym wieku czują się piękne i atrakcyjne. Trudno, żeby kosmetyki czy ubrania dla dojrzałych kobiet reklamowały nastolatki. Współczesne kobiety są na to zbyt inteligentne! Dlatego nadal jest duże zapotrzebowanie na dojrzałe modelki. Na świecie ten trend jest silny i to na pewno będzie postępowało. Dzisiaj wszystko dynamicznie się zmienia – jest moda na siwe włosy, są wspaniałe modelki, które mają nawet 70 lat. Piękno nie jest już zarezerwowane tylko dla dwudziestolatek. Tak więc czasem bywam modelką, ale jako mądra, dojrzała kobieta z dużą wiedzą wykraczam poza miano modelki. Czuję, że jestem ukształtowaną osobowością, która nadal dynamicznie się rozwija. Na szczęście.

PŻ:Czyli odnalazła się pani w nowej rzeczywistości. Tej po modelingu.

AM: Nie musimy robić ostrych cięć i stawiać granic. Płynę w rzece życia, która jest dla mnie łaskawa, a ja stale jestem jej ciekawa. Moją główną pasją jest samo życie i nieustanny rozwój.

PŻ: Może ma pani swoje ulubione polskie modelki?

AM: Doceniłam nasze dziewczyny, gdy intensywnie podróżowałam po całym świecie. Polki są zjawiskowe! I to nie tylko modelki. Oczywiście bardzo cenię mnóstwo Polek w tej branży i nie chcę wymienić jednej czy kilku z nich, aby komuś nie zrobić przykrości. Jest mnóstwo dziewczyn, które szanuję i podziwiam.

PŻ:Ostatnie pytanie, które, tak naprawdę, powinno znaleźć się na początku - modeling, aktorstwo, bycie prezenterką telewizyjną...

AM:Pisanie, pisanie, pisanie! Dzielenie się, inspirowanie, dodawanie kobietom siły i wiary! Znalazłam swoje drogę i jestem za to bezgranicznie wdzięczna!

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (20)
Zobacz także