Blisko ludziSprzątanie lepsze niż seks

Sprzątanie lepsze niż seks

Sprzątanie lepsze niż seks
21.08.2006 11:13, aktualizacja: 27.06.2010 01:27

Sprzątanie jest lepsze niż seks. Aż 60% Angielek traktuje sprzątanie jako terapię psychiczną. W Polsce takie wyniki budzą zdziwienie.

Aż 60% Angielek traktuje sprzątanie jako terapię psychiczną. W Polsce takie wyniki budzą zdziwienie.

Wojna o podział obowiązków domowych weszła w nową fazę. Oto bowiem na brytyjskim froncie pojawiły się badania mające dostarczyć ważkich argumentów dla zwolenników kobiecej dominacji w kwestii sprzątania. Kobiety zwykle buntują się przeciwko brakowi pomocy ze strony partnerów, a prace domowe uważają za przekleństwo. Tymczasem w Wielkiej Brytanii opublikowano raport, według którego aż 60% pań traktuje sprzątanie jako terapię psychiczną, a 59% uważa, że to zajęcie daje im poczucie panowania nad swoim życiem.

Na liście kobiecych priorytetów dbałość o schludność mieszkania zajęła wyższe miejsce niż troska o swój wygląd: na sprzątanie kobiety poświęcają codziennie dwie godziny 23 minuty, a na pielęgnowanie urody tylko 52 minuty. W ten sposób przeciętna Angielka spędza dziewięć lat, dwa miesiące i 25 dni swego dorosłego życia, biegając po domu ze ścierką. W badaniu – przeprowadzonym na zlecenie Discovery Home and Health TV – wzięło udział 2 tys. kobiet.

Wynikami z Wysp Brytyjskich zaskoczeni są polscy psychologowie. Wprawdzie niektóre kobiety w chwilach silnego zdenerwowania czy przygnębienia zabierają się do generalnych porządków, ale takie zachowanie stanowi raczej margines niż normę. – Dla jednej osoby terapią jest czytanie książek, dla drugiej może to być sprzątanie. Wątpię jednak, by w Polsce tak wiele kobiet jak w Wielkiej Brytanii traktowało sprzątanie jako psychiczny relaks – mówi Fatima Maciejewska, psycholog.

Podobnie uważa dr Joanna Heidtman, psycholog i socjolog. – Obowiązki domowe zwykle są zmorą prześladującą panie. Być może w sporadycznych wypadkach niektóre z nich odpoczywają przy myciu naczyń czy podłóg. Zwłaszcza jeśli pracują intelektualnie, ale wtedy każda praca fizyczna może być sposobem na odreagowanie – zastrzega. Faktem jest jednak, że to paniom najczęściej zależy na czystości w domu. – Nawet najbardziej pedantyczni mężczyźni zwykle wymagają, by to kobieta dbała o porządek, sami rzadko zakasują rękawy – potwierdza Fatima Maciejewska.
Z angielskich badań wynika, że ponad połowa ankietowanych pań (58%) „czuje się przygnębiona, jeśli mieszkanie jest nieposprzątane”. Niekiedy czystość w domu zaczyna być obsesją kobiety, która terroryzuje pozostałych członków rodziny. Awantury wybuchają, bo mężczyzna zostawił gazety nie tu, gdzie należy, że wrzucił zapałkę do zlewu zamiast do kosza, że nie spuścił klapy sedesu. – Miałem sąsiadkę, która nigdy nie pozwalała mężowi oprzeć się o poduszki układane na kanapie. Tłumaczyła, że skoro tak długo się męczyła przy ich prasowaniu, to zbrodnią jest teraz je gnieść. Mąż z kolei wolał, by ich nie prasowała, ale by można było wygodnie się na nich położyć. Były to dwie absolutnie różne wizje świata, a ich zderzenie doprowadzało do karczemnych awantur, które uciął dopiero rozwód. Przy czym sąsiadka nie kryła goryczy, że tak bardzo się poświęcała: prała, gotowała, prasowała, cerowała, a jej mąż odszedł do młodszej, która nie dba o dom tak dobrze jak ona – opowiada Maciej Kamiński, 30-letni informatyk, który do
kwestii sprzątania ma stosunek raczej swobodny.

– Niekiedy wśród kobiet występuje wręcz patologiczna potrzeba robienia porządków. Często jest to sygnał istnienia głęboko ukrytego problemu. Ład zewnętrzny jest substytutem ładu wewnętrznego. Jeśli ktoś nie potrafi uporządkować swojego życia, to stara się wprowadzić harmonię chociażby w swoim otoczeniu. To może dawać poczucie panowania nad rzeczywistością – potwierdza Joanna Heidtman i dodaje: – Moja babcia zawsze powtarzała, że sterylny porządek mają tylko te osoby, które nic nie robią. Mając jakieś zainteresowania, wykraczające poza ramy obowiązków zawodowych, zwykle nie mamy czasu skupiać się na nieistotnych szczegółach. Jeśli ktoś nie ma żadnego hobby, to rzeczywiście może wypełnić swoje życie likwidowaniem nieporządku

Kobieta ze ścierką, mężczyzna z piwem?
Bałagan w domu staje się dla płci pięknej źródłem niezadowolenia i „nerwowości” (przyznaje się do tego 59% Angielek). Frustracja jest tym większa, że aż 8 na 10 porównuje czystość w swoim mieszkaniu do wyglądu innych domów. Trzy czwarte pań zamartwia się, że zostaną uznane za leniwe, jeśli w ich domu będzie nieład. Kobiece zaprogramowanie na sprzątanie to w dużej mierze efekt oddziaływania wzorów kultury. – Dziewczynki wychowywane są w kulcie czystości, uczy się je, że powinny utrzymywać porządek, bo to papierek lakmusowy ich wartości jako kobiety. Centrum ich świata to wyprasowane ubrania czy wypucowana kuchnia. Inne kryteria stosuje się wobec chłopców. Matki najczęściej chronią ich przed jakąkolwiek pracą domową – zwalniają z obowiązku prasowania, zmywania czy gotowania – mówi Joanna Heidtman.

Współczesne Polki coraz rzadziej akceptują niesprawiedliwy podział obowiązków domowych oraz opinię, że kobiety są do szorowania mieszkania naturalnie przystosowane. Nie przekonuje ich już pseudonaukowe tłumaczenie, że panowie korzystają z innej półkuli mózgowej, więc biologicznie nie są zdolni do sprzątania. – Dla kobiet podział obowiązków domowych jest bardzo ważny, bo świadczy o tym, czy związek jest partnerski, czy nie. Jeśli mężczyzna przejmuje część prac, kobieta ma budujące poczucie, że jest partnerką w związku, że nie jest wykorzystywana – uważa Fatima Maciejewska. A za partnerskim modelem rodziny opowiada się 41% panów i 52% pań.

Niestety, praktyka jest mniej budująca. W ubiegłym roku Instytut Badania Opinii i Rynku Pentor opracował raport na temat tego, jak mężczyźni i kobiety dzielą między siebie domowe obowiązki. Okazało się, że w 82% domów panowie nigdy nie robią prania, w 85% nigdy nie używali żelazka, w 72% gospodarstw domowych przy garnkach stoi wyłącznie płeć piękna, w 68% tylko panie nakrywają do stołu i sprzątają po jedzeniu. W 64% to kobiety muszą później pozmywać naczynia. 6% panów szczerze przyznało, że nigdy nie kalają się pracą w domu.
Po podsumowaniu wszystkich czynności, jakie spadają na barki „słabszej płci”, okazało się, że przeciętna Polka poświęca tygodniowo 24,5 godziny na krzątanie się po domu, a jej partner 14 godzin. Przy czym są to dane uśrednione. Prawidłowością jest, że kawaler stara się w związku bardziej i wykonuje znacznie więcej prac domowych niż jego żonaty kolega. W tej sytuacji nic dziwnego, że połowa pań zapytanych przez Pentor przyznała, że czuje się wykorzystywana i przytłoczona nadmiarem domowych prac. Jednak, co zaskakujące, ten nierówny podział wydaje się dla jednej trzeciej kobiet... sprawiedliwy.

Dla uchylających się od pomocy w domu Polaków przestrogą powinien być los macho z Hiszpanii. W 2003 r. opublikowano badania, z których wynikało, że hiszpańskie kobiety poświęcały na prace domowe średnio pięć razy więcej czasu niż mężczyźni. Nawet te, które miały pełnoetatową pracę, robiły w domu trzy razy więcej niż ich mężowie. Aż 69% mężczyzn przyznało, że nie podejmują się żadnych prac w domu. Rok temu tamtejszy parlament przyjął więc ustawę zmuszającą mężczyzn do sprzątania w domu. Na wniosek baskijskiej deputowanej Margarity Urii zmieniono kodeks cywilny i przysięgę małżeńską składaną w urzędach stanu cywilnego. Małżonkowie obiecują sobie nie tylko wierność, lecz także dzielenie się obowiązkami domowymi oraz opieką nad dziećmi i osobami starszymi z rodziny. Jeśli małżonkowie nie dochowają tej części przysięgi, ma to być brane pod uwagę przez sędziów podczas procesów rozwodowych, np. gdy ustalany będzie podział majątku lub prawo do opieki i widzeń z dziećmi.

Sprzątanie warte 1205 zł
W Polsce nikt nie planował zmiany przysięgi małżeńskiej, pojawiły się za to głosy, że zamiast kija skuteczniejsza będzie marchewka, czyli płacenie kobiecie za wykonywanie prac domowych. Za czasów AWS opracowano projekt ustawy przyznającej gospodyniom domowym stałe pensje. Szybko został odrzucony jako nierealny. Pomysł ten zyskuje na popularności. Według sondażu TNS OBOP, przeprowadzonego na zlecenie „Dziennika” w sierpniu br., aż 82% ankietowanych uważa, że kobietom, które zrezygnują z kariery zawodowej na rzecz wychowania dzieci i zajmowania się domem, należy płacić pensję. GUS oszacował wartość pracy w domu na 1205 zł. I tak robienie zakupów – prawie 90 zł miesięcznie, przygotowywanie posiłków – 340 zł, godzina sprzątania i zmywania naczyń powinna kosztować około 120 zł miesięcznie, pranie i prasowanie – około 70 zł, opieka nad dziećmi – 112 zł. Do tego dochodzą jeszcze podawanie do stołu, szycie, konserwacja drobnego sprzętu itp.

Feministki wymieniają 59 zawodów, które musi wykonywać kobieta prowadząca gospodarstwo domowe, m.in. kucharz, kelner, zamiatacz, czyściciel szyb, krawcowa, zaopatrzeniowiec, pielęgniarka, technolog żywienia, nauczyciel wychowania początkowego, strażnik, mediator, higienista, opiekunka do dzieci, palacz i nosiciel wody (na wsi).

Froterowanie lepsze od seksu?

Brytyjskie badanie jest rewolucyjne także z innego powodu – co trzecia Angielka przyznała, że bieganie ze ścierką po domu sprawia jej większą frajdę niż seks! Zdumienia takimi wyznaniami nie kryje prof. Zbigniew Lew-Starowicz. – Wiadomo, że jest pewien procent kobiet, które nie mają ochoty na seks. Szczerze wątpię jednak, by wolały zamiast tego sprzątać. W każdym razie osobiście nie znam żadnej Polki, która przedkładałaby porządki nad seks – zastrzega ekspert i dodaje, że wyniki badań są mało wiarygodne. Niestety, brytyjskie badania mówiące o terapeutycznej roli sprzątania nie przynoszą odpowiedzi na pytanie, dlaczego mężczyźni wolą relaksować się inaczej.

Joanna Tańska

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także