GwiazdyOszust matrymonialny w sieci

Oszust matrymonialny w sieci

Oszust matrymonialny w sieci
Źródło zdjęć: © 123RF
23.10.2013 10:16, aktualizacja: 05.06.2018 16:03

Współcześni oszuści matrymonialni polują w sieci, gdzie każdy sposób na podryw jest dobry: zakładają fałszywe konta na portalach społecznościowych i randkowych, posługują się zdjęciami innych osób, a jak zdobędą zaufanie i serce wybranki, to zabierają się za jej konto bankowe. Celem catfisha najczęściej jest majątek ofiary, czasami też seks, czy po prostu uwaga drugiej osoby.

Współcześni oszuści matrymonialni polują w sieci, gdzie każdy sposób na podryw jest dobry: zakładają fałszywe konta na portalach społecznościowych i randkowych, posługują się zdjęciami innych osób, a jak zdobędą zaufanie i serce wybranki, to zabierają się za jej konto bankowe. Celem catfisha najczęściej jest majątek ofiary, czasami też seks czy po prostu uwaga drugiej osoby.

O najsłynniejszym polskim podrywaczu-oszuście powstał słynny serial „Tulipan” (1987). Pierwowzorem był Jerzy Kalibabka, który uwodził, a potem oszukiwał, wykorzystywał i okradał. Został za to skazany na 15 lat więzienia. Działał w czasach, kiedy nie było internetu. Kobiety mamił prezentami, komplementami i obietnicą cudownej przyszłości u swego boku.

Współczesny Tulipan podrywa nie wychodząc z domu. Wystarczy mu komputer z łączem internetowym. Wszakże żyjemy w dobie niezliczonych portali społecznościowych, forów i grup tematycznych, gdzie możne dowolnie kreować swoje wirtualne osobowości i rozpalać wyobraźnię ofiar.

Catfish – wyimaginowana osobowość

Termin „catfish” wymyślił amerykański producent i dziennikarz Yaniv Schulman, który opisywał współczesnych oszustów działających w sieci. Ci najbardziej aktywni zakładają kilka, a niekiedy nawet kilkadziesiąt fałszywych kont na portalach społecznościowych, gdzie potrafią perfekcyjnie stworzyć nową, kompletnie zmyśloną tożsamość. Dołączają zdjęcia młodych, przystojnych mężczyzn, którymi nie są. A przy tym wykazują się niezwykłą cierpliwością, bowiem nie tylko efekt ich cieszy, ale też samo polowanie na ofiarę.

Prawie pół roku Karolina dostawała wiersze, piosenki, miłe słowa, jakich nigdy wcześniej od żadnego mężczyzny nie słyszała. Wyobrażała sobie przystojnego wrażliwego bruneta ze zdjęcia, który na dodatek miał być żeglarzem i producentem jachtów.

- Gdybym miała trochę oleju w głowie, to sprawdziłabym listę producentów jachtów, których w Polsce jest zaledwie kilku. Ale to co pisał o sobie ten mężczyzna, wydawało mi się spójne. Muzyka, poezja, którą mi podsyłał świadczyły o dobrym guście. Nie znam się na żeglowaniu, ale miałam wrażenie, że on wie o tym wszystko. Niewykluczone wcale, że to naprawdę jego pasja. Chyba naprawdę się w nim zakochałam, chociaż dziś wstydzę się tamtych uczuć. Oszukał mnie – mówi Karolina.

Magdalena Krzak, seksuolog kliniczny zauważa, że internet to miejsce, w którym możemy kreować swój wizerunek, ponieważ prawda nie zawsze jest łatwa do zweryfikowania. To rodzi pokusę przedstawiania siebie w lepszym świetle, udawania kogoś, kim się nie jest. Służy to między innymi uzyskaniu własnych korzyści majątkowych. Czasami chodzi o zdobycie uczuć, czy tylko uwagi.

- Oszuści wykorzystują potrzebę bliskości drugiej osoby, czasami poszukiwanie miłości. Liczą na to, że osiągną swój cel, nim sprawa się wyda – mówi Magdalena Krzak, psycholog, seksuolog kliniczny, która prowadzi internetową poradnię seksuologiczną e-seksuolodzy.pl.

Zawsze zostaje niesmak

Dziś Karolina wstydzi się, że tak łatwo dała się zmanipulować. Na spotkanie przyszedł łysawy pan koło 60. Mówił, że zamieścił swoje zdjęcie z młodości i wciąż jest tym samym człowiekiem. Nie wyglądał na biznesmena. Kiedy zapytała go, czy faktycznie ma własną stocznię, utrzymywał, że nigdy nie twierdził, że jest właścicielem firmy produkującej jachty. Mówił jedynie, że robi jachty. Szybko się z nim pożegnała. Napisała, że oszukał ją i dlatego nie chce mieć z nim do czynienia. Wtedy on wyrzucał jej, że jest materialistką i leciała tylko na jego ciało i kasę.

- Okradł mnie nie z pieniędzy, ale z zaufania i uczuć, jakimi go obdarzyłam. Nie chodzi o to, że marzę o bogatym facecie, ale nie lubię być okłamywana. Miałam prawo wiedzieć, z kim mam do czynienia, zanim podjęłam decyzję o nawiązaniu znajomości. Pozostał duży niesmak – mówi Karolina.

Magdalena Krzak radzi, żeby ostrożnie podchodzić do osób, które poznajemy w sieci i niczego o nich nie wiemy. Nie opowiadajmy zbyt wiele na swój temat obcym. Im więcej informacji taka osoba o nas posiada, tym łatwiej będzie jej nas zmanipulować. Nie dajmy się też ponieść wyobraźni. Nie wierzmy z marszu, kiedy prosi o pomoc finansową, podając nawet najbardziej wzruszające historie. Osoby, które naprawdę są w potrzebie zazwyczaj działają inaczej i zwracają się o wsparcie do bliskich. Nie podawajmy swoich szczegółowych danych, w szczególności adresu zamieszkania czy kont bankowych. To pozwoli nam uchronić się przed oszustami.

- Nie chodzi o to, żeby nikomu nie ufać, ale nie wierzmy we wszystko, co inni mówią na swój temat, szczególnie, jeśli nie mamy możliwości zweryfikowania tych informacji – mówi Magdalena Krzak.

Monika Doroszkiewicz (mos/gabi), kobieta.wp.pl

ZOBACZ TAKŻE:

POLECAMY:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (16)
Zobacz także