Blisko ludziPrzez 6 lat zmuszano ją do prostytucji. „Nie da się wstać i uciec”

Przez 6 lat zmuszano ją do prostytucji. „Nie da się wstać i uciec”

Przez 6 lat zmuszano ją do prostytucji. „Nie da się wstać i uciec”
Źródło zdjęć: © Shutterstock
Magdalena Drozdek
20.01.2016 13:38, aktualizacja: 20.01.2016 22:58

Mówił, że jest dla niego wszystkim, że razem będą szczęśliwi. Okazał się być handlarzem żywym towarem, a to, co jej mówił, było tylko bajką serwowaną ofiarom podobnym do niej. Wykorzystywano ją ponad sześć lat.

To miała być zwykła wycieczka. Z deszczowej Wielkiej Brytanii pojechała z matką do Grecji. Raj szybko zamienił się w piekło. Miała tylko 14 lat, gdy zakochała się w przypadkowo spotkanym mężczyźnie. Mówił, że jest dla niego wszystkim, że razem będą szczęśliwi. Okazał się być handlarzem żywym towarem, a to, co jej mówił, było tylko bajką serwowaną ofiarom podobnym do niej. Wykorzystywano ją ponad sześć lat.

Megan Stephens, jak się przedstawia, nie miała łatwego życia. Jej rodzice rozwiedli się, gdy miała zaledwie cztery lata. Oboje mieli problemy z alkoholem. – Matka była kochająca, w tych momentach, kiedy nie piła – mówi. Któregoś dnia postanowiły wyjechać razem na wakacje. Kierunek, Grecja. Na miejscu Megan poznała mężczyznę - Jaka, młodego Albańczyka, który zawrócił jej w głowie. Zaczęli spędzać ze sobą coraz więcej czasu. Matce to nie przeszkadzało. Ona sama poznała kogoś i nie przejmowała się tym, co robi jej córka. Megan podobało się to zaangażowanie nowopoznanego mężczyzny. Opowiadał jej, jak bardzo jest dla niego ważna, że razem mogą być szczęśliwi. Przekonał ją wreszcie, by została z nim na dłużej. Matka dziewczyny nie widziała problemu, wkrótce potem opuściła Grecję, zostawiając córkę samą.

- Kiedy teraz o tym myślę, wiem, że nie była dobrym rodzicem – mówi Megan w wywiadzie dla „Guardiana”.

Albańczyk przekonał ją, by wyjechała z nim do Aten, gdzie jego kuzyn załatwi jej pracę. Mówił też o chorej na raka matce, którą wspólnie muszą wspierać finansowo. Miała pracować w niewielkiej kawiarni. Kochanek poprosił ją, by zaniosła paczkę jednemu z jego znajomych. Otworzył jej mężczyzna, który zabrał ją do niewielkiego pokoju bez okien, nad ogromnym łóżkiem ktoś zainstalował kamerę.

- On po prostu mnie zgwałcił. Nagrywał to cały czas. Byłam sparaliżowana, w szoku. To był mój pierwszy raz – wspomina.

O wszystkim opowiedziała ukochanemu. Powiedział tylko, że przeprasza, i że niedługo będą mieć wystarczająco pieniędzy, by założyć rodzinę. Jednak Megan coraz częściej zmuszana była przez niego do prostytucji. Miała minimum ośmiu klientów dziennie. Nie obchodziło jej to, że kochanek zachowuje się jak potwór. Kochała go. Kiedy tylko chciała się wyrwać, on groził, że zabije jej matkę.

- Wierzyłam, że to, co się dzieje, to moja wina – mówi w wywiadzie. Była wielokrotnie gwałcona i bita. Po jednej awanturze z Jakiem trafiła do szpitala. Tam dowiedziała się, że była w ciąży. 14-letnia Megan poroniła, a to nie był koniec jej koszmaru. Była przerzucana od jednego sutenera, do drugiego. Wozili ją do hotelów i prywatnych posiadłości bogatych klientów. Potem trafiła do domu publicznego, gdzie jak twierdzi, wykorzystywało ją 110 mężczyzn dziennie. Wielokrotnie chorowała, miała niedowagę, w końcu zaczęły się problemy z psychiką. Praca w domu publicznym ją zniszczyła.

- Ci handlarze są wyjątkowo sprytni. Chcę, żeby ludzie zrozumieli, że nie jest łatwo wstać i uciec. Jeśli mogłabym, zrobiłabym to. Nie dałam rady, bo mieli nade mną przewagę. To tak jakby ktoś zabrał ci twoją osobowość, twojego ducha i zamienił w przedmiot, coś co można z łatwością kontrolować. Byłam robotem, to najlepsze stwierdzenie – mówi.

Kilkukrotnie zatrzymywała ją policja, ale nigdy nie powiedziała im, że potrzebuje pomocy. Przyznaje, że po tylu latach spędzonych jako niewolnica, bała się, że ktoś się na niej zemści. Wiedziała, że funkcjonariusze są powiązani z jej oprawcami. W końcu jej psychika nie wytrzymała. Trafiła z objawami ciężkiej psychozy do jednego z greckich szpitali. Spędziła tam ponad trzy miesiące. Kiedy wreszcie poczuła się bezpieczna, opowiedziała lekarzom swoją historię. Oni zaś skontaktowali się z jej matką, która nie miała pojęcia o życiu córki.

Ostatecznie wróciły razem do Wielkiej Brytanii, ale Megan jeszcze długo nie potrafiła sobie poradzić z tym, co przeszła. – W środku wciąż czuję się jak 10-latka – dodaje.

Po jakimś czasie znalazła normalną pracę jako sprzedawczyni. Napisała też książkę. Jej „Kupiona i sprzedana”, była bestsellerem nie tylko w Wielkiej Brytanii. Opisała tam szczegółowo, jak wyglądało te sześć lat życia jako prostytutka. Przyznaje, że spisanie swoich przeżyć było dla niej częścią terapii, choć nigdy nie będzie w stanie o tym zapomnieć. - Myślę, że nie mogłam zrobić nic innego. Może gdybym była silniejsza psychicznie, miała wokół siebie ludzi, którym na mnie zależało, wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale nikogo przy mnie nie było. Byłam z tym sama – mówi.

Seksbiznes na oczach świata

Historia Megan, choć wstrząsająca, jest tylko jedną z wielu. Według ONZ na całym świecie ofiarami handlarzy żywym towarem pada ponad 2,4 miliona ludzi. 80 proc. z nich staje się seksualnymi niewolnikami. Jedna kobieta może zapewnić przestępcom nawet tysiąc dolarów tygodniowo.

Problem ten dotyczy także Polski, choć na znacznie mniejszą skalę. W latach 2010-2014 skazano 270 handlarzy ludźmi. Większość z nich to Polacy, ale są wśród zatrzymanych także Bułgarzy (33, jak ustaliło Ministerstwo Sprawiedliwości)
.

- Każdego roku pomagamy ponad 200 osobom. W 2014 roku było to dokładnie 206 osób, które stały się ofiarami współczesnego niewolnictwa. To nie tylko kobiety zmuszane do prostytucji, ale też mężczyźni wykorzystywani do niewolniczej pracy. Z reguły nie wiedzą nawet, że są ofiarami. Pomagamy im wrócić do normalnego życia, zorganizować wyżywienie, podstawową pomoc medyczną i prawną. Po naszych statystykach widać, jak zmienia się ten problem. Na początku działalności fundacji większość ofiar stanowiły właśnie kobiety zmuszane do prostytucji. Dziś mniej jest przypadków związanych z seksbiznesem, a niewolniczą pracą właśnie – komentują dla Wirtualnej Polski pracownicy „La Strady”, fundacji, która od lat walczy z handlarzami ludźmi.

md/ WP Kobieta

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (159)
Zobacz także