Blisko ludziKimberley Taylor - Brytyjka, która walczy z ISIS

Kimberley Taylor - Brytyjka, która walczy z ISIS

Kimberley Taylor - Brytyjka, która walczy z ISIS
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Kimberley Taylor
Rafał Celle
10.02.2017 18:56, aktualizacja: 12.02.2017 11:46

Kimberley Taylor ma 27 lat i ugruntowane poglądy na wiele spraw. Niedawno stała się pierwszą Brytyjką, która wyjechała do Syrii i zaangażowała się w zbrojną walkę z terrorystami z Państwa Islamskiego. Zrezygnowała z dotychczasowego życia i marzeń, za jakimi podążają inni ludzie w jej wieku. Pytana o to, czy żałuje swojej decyzji, odpowiada bez chwili wahania, że za tę sprawę gotowa jest oddać życie. Słusznie?

Ostatnie 11 miesięcy było dla Kimberley bardzo burzliwym czasem. Niemal rok temu młoda kobieta wstąpiła do Kobiecych Jednostek Samoobrony (YPJ) – kurdyjskiej formacji militarnej, złożonej wyłącznie z kobiet i będącej częścią YPG (Ludowych Jednostek Samoobrony). Przez blisko rok uczyła się kurdyjskiego, poznawała techniki walki i szkoliła się pod względem taktycznym; dowiedziała się, jak używać broni i być dobrym żołnierzem. Dziś tę wiedzę przekazuje innym kobietom, które zdecydowały się wstąpić do YPJ, aby stawić zbrojny opór oprawcom. Ale Taylor, która znana jest wśród innych członkiń jako Zilan Dilmar, nie ogranicza się jedynie do teorii czy mentalnego wsparcia innych kobiet. W październiku ub. r. wyjechała na północ Syrii, gdzie wzięła udział w walkach o Rakkę – miasto znajdujące się w północnej Syrii, na terenach kontrolowanych przez przedstawicieli ISIS. Dopiero, kiedy znalazła się na terytorium okupowanym przez islamskich fanatyków, przyznała się bliskim, gdzie jest i czym się obecnie zajmuje.

Ci, którzy znają Kimmie (tak nazywają ją znajomi), wiedzą, że zawsze była ona niepokorną duszą. Dorastała w okolicach Blackburn, ale jeszcze jako nastolatka przeprowadziła się do Liverpoolu. Tam zaczęła też studiować matematykę. Początkowo podążała taką samą drogą jak jej rówieśnicy. Ale jeszcze jako 20-letnia dziewczyna, w czasie, gdy jej znajomi planowali swoje kariery, ona wyruszyła w długą podróż – samotnie przejechała Europę, odwiedziła różne kraje w Afryce i Ameryce Południowej. Pomiędzy kolejnymi miejscami przemieszczała się autostopem, a na życie zarabiała głównie pisząc artykuły dla magazynów oraz serwisów internetowych. Poznając problemy innych ludzi, szczególnie kobiet, Kimberley coraz bardziej angażowała się w problematykę społeczną i politykę.

W ostatnich latach postanowiła nieco ustabilizować nieco swoje życie – wróciła na chwilę do Wielkiej Brytanii; zaczęła studiować politologię na Uniwersytecie Sztokholmskim. Półtora roku temu znów jednak wyjechała. Tym razem do północnego Iraku. W rocznicę masakry w Sinjar, podczas której członkowie Państwa Islamskiego wymordowali ok. 5 tysięcy Jazydów - w tym kobiety i dzieci - miała napisać dla jednej ze szwedzkich gazet serię artykułów poświęconych kurdyjskim aktywistkom. Czas, który tam spędziła, odcisnął na niej swoje piętno. To, co tam zobaczyła, trudno opisać słowami. Osobom uciekającym przed terrorem Państwa Islamskiego brakowało podstawowych środków do życia: dachu nad głową, żywności czy leków. Kobiety z małymi dziećmi na rękach błagały ją o pomoc. Spotkała ludzi, którzy pomimo dramatu nie wyobrażali sobie opuszczenia tych stron. Jeden z Jazydów, z którym rozmawiała, stwierdził, że nie zamierza uciekać. Jak się okazało, prześladowcy z ISIS trzymali w niewoli jego córki, od których nie chciał się oddalać. Taylor stwierdziła, że najgorsza była dla niej wtedy wynikająca z niemocy frustracja. - Właśnie wtedy złożyłam sobie obietnicę, że poświęcę życie, pomagając tym ludziom – powiedziała w wywiadzie dla dziennika „The Daily Telegraph”.

Zgodnie z przyrzeczeniem Kimberly wróciła do punku zapalnego, gdzie nikt nie może być pewny kolejnego dnia. W marcu ubiegłego roku wyjechała do Rożawy (znajdujący się w Syrii region autonomiczny). Początkowo zajmowała się przede wszystkim dokumentowaniem tego, co się tam dzieje, m.in. przygotowywaniem raportów z pola walki, a także wykonywaniem zdjęć i filmów. Potem powoli się to jednak zmieniało. - W tej chwili przez większość czasu nie robię żadnych nagrań, ale normalnie walczę razem z jednostką, gdy zostajemy zaatakowani – zaznaczyła Kimberley.

Dziś zapewnia, że gotowa jest zapłacić nawet najwyższą cenę za sprawę. Podkreśla jednocześnie, że walka z radykałami z Państwa Islamskiego, to coś więcej niż może się zdawać. Trwający konflikt stał się według niej symbolem walki o lepszy los ludzi, którzy są uciskani. Bez znaczenia jest tu szerokość geograficzna, bo mordowanie niewinnych i gwałty mają miejsce wszędzie. Do tego dochodzi jeszcze znęcanie się psychiczne, a skalę tego wszystkiego trudno sobie wyobrazić zwykłemu człowiekowi.

Szacuje się, że przeciwko Państwu Islamskiemu walczy obecnie od 50 do 80 Brytyjczyków. Kimberley jest pośród nich jedyną kobietą – poinformował „The Guardian”. Ok. 27 osób spośród zagranicznych wolontariuszy, którzy przyjechali w ten rejon, by wspomóc lokalną ludność w walce przeciwko ISIS, poniosło śmierć. Wśród nich była również jedna kobieta – Ivana Hoffmann, 19-letnia Niemka, która dwa lata temu zginęła podczas walki u boku innych kobiet z YPJ.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (43)
Zobacz także