Uroda#nawłasnejskórze: podjęłam antycellulitowe wyzwanie Soraya Body Challenge

#nawłasnejskórze: podjęłam antycellulitowe wyzwanie Soraya Body Challenge

#nawłasnejskórze: podjęłam antycellulitowe wyzwanie Soraya Body Challenge
Źródło zdjęć: © WP.PL | Martyna Wojciechowska
Aleksandra Kisiel
16.05.2017 08:10, aktualizacja: 21.08.2017 12:33

Z racji mojego zawodu testowałam wiele produktów i zabiegów, które mają zmniejszyć widoczność cellulitu. Niektóre okazywały się totalną klapą, bez względu na to, czy były to apteczne preparaty za ciężkie pieniądze, czy najnowszej generacji lasery, ultradźwięki i inne kosmiczne wynalazki. Raz na jakiś czas trafiam jednak na kosmetyk czy zabieg, który mogę z czystym sumieniem polecić koleżankom. Ostatnim odkryciem jest seria produktów do ciała Soraya Body Diet 24 Antycellulit Antyglikacja. Tym bardziej warta uwagi, że niedroga i faktycznie przynosząca widoczne rezultaty.

Każdej wiosny miliony kobiet wypowiadają wojnę skórce pomarańczowej. Muszę jednak przyznać, że ja do tych wojowniczek nie należałam. Wcale nie dlatego, że nie mam cellulitu. Mam, jak większość kobiet. Ale wychodziłam z założenia, że skoro mam go ja, ma Chrissy Teigen, ma Kim Kardashian, to może trzeba go po prostu zaakceptować i już? Doskonale wiem, że cellulit nie pojawia się znikąd. Siedzący tryb życia, dieta bogata w proste cukry, zbyt gorące kąpiele, za mało spożywanej wody odbija się na kondycji mojej skóry. Fałdki i dołeczki przypominające serek wiejski, które pojawiły się na moich udach ładnych kilka lat temu, same z siebie nie znikną. Kiedy więc rzucono mi wyzwanie: przez 4 tygodnie będziesz smarowała nogi, biodra i pośladki antycellulitowym balsamem Soraya Body Diet 24, a do tego wykonywała krótki masaż ciała, nie spodziewałam się, że na koniec kondycja mojej skóry w jakikolwiek sposób się zmieni. Tym razem jednak okazało się, że są jeszcze produkty przeciwcellulitowe, które potrafią mnie zaskoczyć.

Do wyzwania Soraya Body Challenge namówiłam redakcyjną koleżankę – Martynę. Obie przez 4 tygodnie stosowałyśmy produkty z najnowszej, antycellulitowej serii marki. Martyna sięgnęła po nawilżające serum o lekkiej, żelowej konsystencji. Ja wybrałam bardziej gęsty odżywczy balsam do ciała, przeznaczony do przesuszonej skóry. Mamy zupełnie inną budowę ciała, inny rodzaj skóry i inne bolączki związane z wyglądem, ale wrażenia już po kilku pierwszych dniach stosowania produktów były podobne: "Ej, to chyba faktycznie działa!" Skąd takie zdziwienie? Powiedzmy sobie szczerze, dziennikarki urodowe są kosmetycznymi snobkami. Wierzymy bardziej w moc skalpela, lasera i dermatologa niż balsamu czy kremu. Kiedy więc po pierwszym tygodniu stosowania balsamu Soraya Body Diet 24 Antycellulit Antyglikacja zauważyłam, że moja skóra jest nie tylko doskonale nawilżona (w końcu wcierałam preparat dwa razy dziennie), ale też wyraźnie gładsza w dotyku, byłam zaszokowana.

Oprócz wklepywania kosmetyku, starałam się zafundować skórze krótki masaż. Zaczynając od kostek, ugniatałam i szczypałam skórę, kierując dłonie ku górze i zwiększając nacisk tam, gdzie cellulit jest najbardziej widoczny (uda, pośladki). Masaż antycellulitowy to nie delikatne głaskanie. Ma pobudzić krążenie krwi i limfy oraz sprawić, że toksyny i nadmiar wody są skuteczniej usuwane z ciała. A lepsze krążenie sprawia, że składniki preparatu antycellulitowego - kompleks antyglikacyjny, kofeina, L-karnityna - lepiej przenikają przez skórę i sprawiają, że odzyskuje ona sprężystość i jędrność. Dwa razy w tygodniu, gdy chciałam dać mojemu ciału prawdziwy wycisk, nakładałam dużą ilość balsamu i sięgałam po chińską bańkę. Uprzedzam lojalnie – masaż gumową bańką nie jest przyjemny. Zwłaszcza jeśli masz cellulit trzeciego stopnia i niski próg odporności na ból. Ale połączenie podciśnienia wytwarzanego przez gumowy "kubeczek" do masażu i kosmetyków antycellulitowych faktycznie działa. Jak w przypadku każdej terapii, najważniejsza jest konsekwencja i czas. Jednorazowe nałożenie nawet najskuteczniejszego kremu nic nie da. Dlatego nasze wyzwanie trwało aż cztery tygodnie i nie było w nim miejsca na "cheat day". Ale powiedzmy szczerze – samo nałożenie balsamu czy serum trwa 30 sekund, więc brak czasu nie może być wymówką. A ponieważ oba preparaty błyskawicznie się wchłaniają, można było od razu zakładać ubrania i ruszać do akcji.

Co ciekawe, byłam przekonana, że 200 ml tuba kosmetyku wystarczy maksymalnie na dwa tygodnie. Nie byłam oszczędna w nakładaniu balsamu, robiłam to dwa razy dziennie i mimo to wyprawa do drogerii po kolejne opakowanie nie była konieczna. Choć gdyby była, nie uszczupliłaby znacząco mojego domowego budżetu – tuba 200 ml kosztuje ok. 20 zł.

Po czterech tygodniach moja skóra jest wyraźnie bardziej jędrna, wydaje się być grubsza, bardziej "zbita" (potocznie mówiąc – tłuszczyk trochę mniej się trzęsie), a ponieważ jest w końcu doskonale nawilżona, wygląda lepiej. Wszystko dlatego, że zawarty w kosmetyku kompleks antyglikacyjny wspomaga obudowę włókien kolagenowych. Bo to właśnie utrata kolagenu (na skutek złej, bogatej w cukier diety) sprawia, że skóra traci sprężystość, a skórka pomarańczowa robi się bardziej widoczna.

Gdy po miesiącu stosowania kosmetyków Soraya rozmawiałam z Martyną, również nie mogła ukryć zaskoczenia. - Zakładałam, że to będzie kolejny kosmetyk, który będzie działał bardzo "płytko" i tylko przez chwilę. No i byłam w błędzie. Moja skóra jest doskonale nawilżona, przez co ma ładniejszy, bardziej równomierny koloryt. Niedoskonałości są mniej widoczne, w dotyku jest bardzo miła. Trochę bałam się, że po tak długim teście będę alergicznie reagować na zapach serum, ale i tu okazało się, że byłam w błędzie. Kosmetyk pachnie ładnie, ale delikatnie. Tak delikatnie, że nawet mój chłopak, który używa go czasem zamiast kremu do rąk, nie miał zastrzeżeń!

Obie wiemy, że cellulit nie pojawia się znikąd. I że nie zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ale wojowniczkom o bardziej gładką i elastyczną skórę z czystym sumieniem polecamy broń w postaci serum lub balsamu do ciała Soraya Body Diet 24 z kompleksem antyglikacyjnym. W połączeniu z masażem, zdrowszą dietą i odrobiną dystansu (nie da się wyglądać jak modelka prowadząc siedzący tryb życia i delektując się słodyczami czy białym pieczywem) można osiągnąć naprawdę dobre rezultaty i z podniesioną głową wkroczyć w sezon bikini.

Partnerem artykułu jest Soraya

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (18)
Zobacz także