Blisko ludziPawłowicz przeciwko strajkującym kobietom. Co mówi o czarnym poniedziałku?

Pawłowicz przeciwko strajkującym kobietom. Co mówi o czarnym poniedziałku?

Pawłowicz przeciwko strajkującym kobietom. Co mówi o czarnym poniedziałku?
Źródło zdjęć: © PAP
Magdalena Drozdek
30.09.2016 14:25, aktualizacja: 30.09.2016 14:35

Planowany na 3 października ogólnopolski strajk kobiet wzbudza coraz więcej kontrowersji. Polki, które zadeklarowały chęć wzięcia udziału w nim, dostały wsparcie m.in. od części pracodawców i gwiazd. Jednak nie wszystkim podoba się ta akcja. Krystyna Pawłowicz uważa, że protestują panie, które „nie zastanawiały się, zanim wskoczyły facetowi do łóżka”.

- Nie podoba mi się idea tego protestu. Nie przyświeca mu żadne pozytywne hasło, pod którym chciałyby te panie maszerować – mówi w rozmowie z „Super Expressem” Krystyna Pawłowicz. - Ta wolność dla kobiet ma oznaczać prawo do zabijania dzieci? Te panie powinny mieć wolność wyboru, zanim skorzystają z oferty jakiegoś swojego kolegi, a nie wtedy, kiedy za nieskorzystanie z tej wolności mają zapłacić dzieci. W istocie więc nie chodzi o żadną wolność, ale o zwykłe prawo do zabijania dzieci – dodaje.
Kobiety obawiają się, że zaostrzenie prawa aborcyjnego może zagrażać ich życiu i zdrowiu. Co na to posłanka? - To jest właśnie kolejna nieprawda. Jeśli bowiem okaże się, że trwanie ciąży czy urodzenie dziecka zagroziłoby życiu kobiety, to lekarz, który dokona aborcji, będzie zwolniony z odpowiedzialności karnej – mówi Pawłowicz.
Czy z kolei to kobieta byłaby napiętnowana?
- Nie znam szczegółów. To jest projekt obywatelski. A kobieta? Pewnie sama wyznaczyłaby sobie karę, bo to nie jest bez znaczenia. Na razie jednak mamy projekt. Jego przepisy dotyczące kobiet biorących udział w zabijaniu dziecka mogą i na pewno będą moderowane. Podejrzewam, że będą łagodzone, jeśli chodzi o karanie. Ale przecież są tam też przepisy, które mają zwiększyć ochronę i pomoc dla kobiet, aby w momencie, kiedy urodzą nawet dziecko chore, miały wsparcie ze strony państwa. Ma to iść w inną stronę. Nie w stronę zabijania dzieci, ale w stronę pomocy kobietom, które taki problem będą miały. Tym bardziej że często giną w ten sposób zdrowe dzieci. Tylko dlatego, że tym paniom coś się odwidziało. A nie zastanawiały się, zanim wskoczyły do łóżka facetowi - dodaje.
To nie jedyny głos sprzeciwu, który słychać było w ostatnich dniach. Wizja paraliżu kraju to jedno, ale pojawiają się też skrajne opinie na temat tego, że Polki nie powinny walczyć o możliwość zabijania dzieci.
Tomasz Terlikowski postanowił namówić swoich czytelników, by tego dnia, kiedy kobiety wyjdą na ulice, mężczyźni modlili się za nie i przeprowadzili „wielki szturm modlitewny”.
- Co powinno być odpowiedzią na czarne marsze i strajki kobiet? Odpowiedź jest, tak mi się wydaje, dość prosta. Wielki szturm modlitewny mężczyzn za życiem. Właśnie 3 października, tam gdzie jesteśmy, w naszej pracy, w domu, na ulicy powinniśmy szturmować niebo modlitwą. Katolicy na różańcu czy Koronce albo modlitwą uwielbienia, protestanci po swojemu. Bez różnicy, ale razem zanosząc do Boga intencje życia i kobiet, które przeciw temu życiu występują – pisze na swoich Facebooku.
Dostało się także Krystynie Jandzie. Przypomnijmy, aktorka na antenie Radia Zet opowiedziała o powikłaniach ciążowych i o tym, że musiała podjąć wtedy bardzo trudną decyzję. Przyznała, że nie wie, co stałoby się z nią, gdyby wtedy obowiązywała procedowana dziś w Sejmie ustawa (więcej o tym piszemy pod tym linkiem ).

Swoją myśl rozwinął także na Facebooku: „aż trudno nie dostrzec, że całe to gadanie o wolności, czarnych marszach, poniedziałkach strajkowych ma przykryć wyrzuty sumienia. To nie żaden czarny marsz, to spotkanie kobiet dotkniętych syndromem, które chcą się przekonać, że przecież nic się nie stało. Tym bardziej trzeba się za nie modlić”.
Kompletny brak szacunku do kobiet wyraził publicysta Rafał Ziemkiewicz, który na swoim twitterze zamieścił zdjęcie kobiety w samym gorsecie i przyznał, że gdyby tak miał wyglądać czarny protest, to byłby za. Internauci nie kryją oburzenia, bo trudno nawet powiedzieć, że był to tylko żart.
Kilka godzin później na jego profilu na Facebooku pojawił się wpis, w którym ze szczegółami wyłuszczył, co uważa o protestujących.
- Naprawdę nie umiem sobie wyobrazić, że moglibyśmy z żoną chcieć zabić swoje dziecko, tylko dlatego, że może się urodzić chore. Nie umiem, nie mieści mi się to w głowie. Te straszne, wulgarne kobiety, które za sprawą brukowych mediów rozwrzeszczały mi się na tajmlajnach, to jakieś monstra, stwory odarte nie tylko z kobiecości, ale z elementarnego człowieczeństwa, pozbawione serc i empatii. A jeszcze obrzydliwsi są politykierzy płci obojga, którzy dla dymu i sondażowych słupków wykorzystują ich moralna niepełnosprawność. (…) Staram się jakoś oswoić to zbydlęcenie śmiechem, ale nie jest mi do śmiechu. Owszem, politycznie aborcja nie ma potencjału, to już nie lata dziewięćdziesiąte - większość Polaków, zwłaszcza tych młodszych, umie nazwać zło złem i wie, że można czasem dyskutować o mniejszym źle, ale nie można zabijania dla własnej wygody czynić niczyim „prawem” – pisze.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1359)
Zobacz także