Blisko ludziPoszłam na chrześcijańskie szybkie randki. Uciekłam po kandydacie numer 17

Poszłam na chrześcijańskie szybkie randki. Uciekłam po kandydacie numer 17

Poszłam na chrześcijańskie szybkie randki. Uciekłam po kandydacie numer 17
Źródło zdjęć: © WP.PL
Dominika Czerniszewska
25.10.2018 00:00, aktualizacja: 25.10.2018 11:17

Gdy do mojego stolika dosiadł się kolejny kandydat, nie było już tak zwyczajnie. Zapytałam Michała, w jakim celu tutaj przyszedł. "Jestem z Podkarpacia i Duch Święty mi powiedział, żebym tu przyjechał" – odpowiedział. Wytrzymałam 17 takich kandydatów. Potem, pod pretekstem ważnego telefonu, uciekłam z klubu.

Główny Urząd Statystyczny podaje, że 26 proc. polskiego społeczeństwa stanowią single. Część z nich żyje tak na skutek świadomej decyzji, inni wciąż poszukują drugiej połówki, na przykład na imprezach typu speed dating - szybkich randkach, gdzie w kilka minut można nawiązać znajomość i zdecydować, czy warta jest kontynuacji.

Specjalne imprezy i wyjazdy dla singli to nic nowego. Jednak ostatnio, przeglądając Facebooka, widzę coraz więcej aktywności znajomych, związanych z takimi eventami, ale w wersji chrześcijańskiej. Jeden z organizatorów tego typu wydarzeń podaje, że jednorazowo bierze w nich udział nawet 700 osób. Dla mnie to za duży tłum, dlatego postanowiłam zainteresować się bardziej kameralną imprezą.

Dekalog singielki

Impreza odbywała się w warszawskim klubie "Proxima". Była sobota, godzina 19:30, gdy wchodziłam do klubu. Pierwsze spostrzeżenie: wygląda to zupełnie normalnie, niepozornie. Na sali stało 26 stolików, na każdym z nich numerek. Organizatorzy zapytali mnie przy wejściu, czy brałam już wcześniej udział w chrześcijańskich randkach. Odparłam, że nie. W kilku zdaniach wytłumaczyli mi, na czym polega speed dating i wręczyli instrukcję, "dekalog singielki" oraz formularz do wystawiania ocen panom. Następnie miałam napisać imię na identyfikatorze i zająć miejsce przy stoliku numer 22.

Obraz
© WP.PL

Zanim rozpoczęło się randkowanie, miałam chwilę, żeby zaznajomić się z rozdawanymi kartkami. W instrukcji napisane było: "speed dating ma jedną główną zasadę – nawiązanie relacji". "Masz ok. 5 minut, które możesz wykorzystać jak chcesz: możesz flirtować, patrzeć głęboko w oczy, trzymać za ręce, opowiadać żarty" – podali organizatorzy.

Dołączyli także porady, o czym rozmawiać z partnerem. Przede wszystkim radzili, żeby zapomnieć o standardowych pytaniach: "Skąd pochodzisz?”, "Czym się zajmujesz w życiu", "Gdzie pracujesz?". Zamiast tego zaproponowali, aby zacząć dialog od "absurdalnego stwierdzenia", na przykład: "Założę się, że zimą nosisz zielone skórzane rękawiczki". Podobno wybije to rozmówcę z typowego toku rozumowania.

Na deser zostawiłam sobie do przeczytania "dekalog singielki". To był pierwszy moment, kiedy poczułam się dziwnie. W drugim punkcie napisali: "Zadbaj o swój wygląd. To, czy druga osoba wyda nam się interesująca, w dużej mierze zależy od tego, czy nam się spodoba wizualnie. Nie bądź zgarbiona, bądź damą! Nie bój się wyglądać atrakcyjnie". Dekalog to zbiór podstawowych nakazów moralnych, więc zaskoczyło mnie poruszenie względów estetycznych. Dopiero ostatnie "przykazanie" mówiło jasno uczestnikom imprezy: "Stawiaj Pana Boga na pierwszym miejscu". Przytoczyli słowa św. Ignacego: "Módl się jakby wszystko zależało od Boga, ale działaj jakby wszystko zależało od Ciebie".

Obraz
© WP.PL

Chrześcijański speed dating

Rozpoczęcie zbiorowej randki oznajmił pierwszy dzwonek, później rozbrzmiewał co 5 minut. Był to znak do zmiany partnerów - panie pozostawały przy swoich stolikach. Panowie przesiadali się o jedno miejsce, do kolejnej kandydatki.

Naprzeciw mnie siadł pierwszy kandydat. Musieliśmy zacząć od obowiązkowych formalności, czyli przypisania imienia do numerka. Następnie przystąpiliśmy do rozmowy. Zwyczajny student, raczej z kategorii tych nieśmiałych. Dialog - klasyczny, nie posłuchaliśmy porad organizatorów. Paweł zapytał, czym się zajmuję w życiu, w jaki sposób spędzam wolny czas. Na takich pytaniach upłynęło 5 minut. Dzwonek, naprzeciw siada następny mężczyzna.

"Duch św. powiedział mi, żebym tu przyjechał"

Przy kolejnej osobie nie było już tak zwyczajnie. Zapytałam Michała, czego szuka na takim spotkaniu. Odpowiedział: - Jestem z Podkarpacia i Duch Święty mi powiedział, żebym tu przyjechał. Na co dzień pracuję z młodzieżą i staram się ich językiem katechizować. Cały czas opowiadam im o Bogu. To prawdziwe źródło tego, co dzieje się w naszym życiu. "Coś" mi powiedziało, że tutaj odnajdę miłość.
Dzwonek, następny.

32-letni Tomasz od razu zapytał, dlaczego mam paznokcie pomalowane na czarno. Odparłam, że jestem miłośniczką klasyki i po prostu lubię czerń. Oburzony wyznał: - Przecież to szatański kolor. Po czym dodał: - Czy ty w ogóle chodzisz do kościoła?
Dzwonek, następny.

36-letni Jarosław zaczął rozmowę od wypytywania: - Czy jesteś radykalną katoliczką? Należysz do jakiejś zorganizowanej grupy religijnej?
Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, a on zdążył zmienić wątek. Zaczął opowiadać o specjalnych mszach dla singli i polecać portale randkowe, na których mogę znaleźć wierzących mężów. Ale czy wiernych? W tym przypadku te 5 minut zdecydowanie się dłużyło.
Dzwonek.

Następny randkowicz, o imieniu Damian, zapytał, jakiej muzyki słucham. Oznajmiłam, że to zależy od nastroju i że lubię zarówno alternatywną, jak i klasyczny jazz. Ewidentnie nie nadawaliśmy na tych samych falach, poza tym coraz bardziej mnie irytował. Z premedytacją więc włożyłam kij w mrowisko: - Jak mam być konkretna, to najczęściej słucham Madonny.
Zasiałam wiatr, zebrałam więc burzę: - To satanistka, jak możesz jej słuchać? Ona obraża Boga! Jeszcze mi powiedz, że Nergala lubisz, który pali Biblię. Dziewczyno, ogarnij się! Powinnaś się pomodlić za to, co powiedziałaś! - wykrzyczał prawie jednym tchem.
Dzwonek...

Nie chcę, żebyście zrazili się po tych historiach do chrześcijańskiego speed datingu. Byłam po prostu ciekawa, jakie osoby przychodzą na religijne imprezy. Po spotkaniu stwierdzam, że dla połowy randkowiczów, z którymi rozmawiałam, najważniejsze były kwestie duchowe i głównym ich celem jest znalezienie dziewczyny, która ma taki sam światopogląd. Natomiast pozostali, to mężczyźni, którzy również przyszli z ciekawości, bo wcześniej nie uczestniczyli w chrześcijańskich spotkaniach. Do tej grupy zaliczał się, m.in. emeryt wojskowy, student informatyki oraz nauczyciel wychowania fizycznego. W jednym klubie był cały przekrój singielskiego społeczeństwa. Część została zachęcona przez znajomych, a część znalazła wydarzenie na Facebooku. Dla niektórych jest to sposób na spędzenie sobotniego wieczoru. Tadeusz na przykład przyszedł na speed dating, ponieważ kilka miesięcy temu wrócił ze Stanów Zjednoczonych, gdzie zostawił rodzinę. Tego dnia czuł się samotny i jego do udziału namówił znajomy ksiądz.

Dostałam telefon i wybiegłam stamtąd

Po wielu rozmowach zauważyłam, że średni wiek mężczyzn oscylował wokół 35-37 lat. Kobiety również były raczej po trzydziestce. Zazwyczaj płeć piękna stroi się na randki: makijaż, sukienka, część włoży szpilki. Tutaj było inaczej, bardziej naturalnie. Kobiety bez makijażu, w skromnym ubiorze, wręcz okutane. W tym momencie poczułam się niezręcznie i pomyślałam, że nie pasuję do tego otoczenia.

Zaczęłam kalkulować: 26 stolików razy 5 minut, czyli 2 godziny i 10 minut ekspresowego poznawania nowych osób. Wytrzymałam do numeru 17, więc i tak długo. Psychicznie byłam wyczerpana. Udałam, że dostałam ważny telefon i wybiegłam w połowie "randki". Organizatorzy na wyjściu poprosili mnie o zostawienie formularza z ocenami. Odmówiłam, tłumacząc się, że nikt mi nie przypadł do gustu. Tym samym moja szansa na odnalezienie wielkiej miłości oddaliła się w nieznane.

Zapamiętam jeszcze jedno - uczucie jakbym przy tym stoliku była krzesłem do zestawu, które można obejrzeć, ocenić, przetestować. Tak przez 5 minut, a później - wiadomo - dzwonek, następny.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (423)
Zobacz także