Wołomińscy aktywiści działający na rzecz pomocy okolicznym zwierzętom domowym otrzymali zgłoszenie. Na terenie jednej z tamtejszych posesji umierała w strasznych warunkach suczka. - Pies leżał za bramą, na podjeździe. Był wychudzony. Prawdopodobnie nie mógł nic przełknąć z powodu choroby. Pod ogonem miał sporego guza. Najbardziej przeraziły mnie muchy, które atakowały zwierzę. Wiedziałam, że są oznaką zbliżającej się śmierci - relacjonuje Wiktoria, która podczas spaceru zauważyła czworonoga.