Blisko ludziWypróbowałam zasadę jednej minuty. To naprawdę działa

Wypróbowałam zasadę jednej minuty. To naprawdę działa

Wypróbowałam zasadę jednej minuty. To naprawdę działa
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
Katarzyna Gileta
22.02.2018 11:38, aktualizacja: 22.02.2018 13:40

Wprowadzenie w życie reguły jednej minuty jest prostsze, niż się wydaje. Przekonałam się na własnej skórze. Koniec z odkładaniem na później!

Nie jestem mistrzem w planowaniu czasu. Potrafię spędzić pół dnia, oglądając seriale, zapominając o tym, że miałam ugotować obiad czy wstawić pranie. Co roku kupuję piękny kalendarz, a potem wcale go nie używam. Zadania do wykonania zapisuję na dziesiątkach małych karteczek, które potem gubię. Kiedy usłyszałam o regule 60 sekund, nie byłam przekonana.

O co chodzi? Eksperci od zarządzania czasu przekonują, że jeśli zauważysz zadanie, które zajmie ci mniej niż minutę, wykonaj je od razu. Zwykle są to drobne codziennie czynności, których realizację odkładamy w nieskończoność. Ścielenie łóżka, wycieranie blatu kuchennego, odpisywanie na smsy, opróżnianie zmywarki czy odkładanie przedmiotów na miejsce. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto choć raz nie odłożył tego na później. W efekcie wciąż żyjemy w chaosie. Wokół piętrzy się bałagan, a znajomi się obrażają.

Kilka tygodni temu dostałam wiadomość od przyjaciółki. Codziennie obiecywałam sobie, że odpiszę. Każdego wieczoru zasypiałam zła, że znowu się nie odezwałam. Minął miesiąc. Karolina się przypomniała. Tym razem odpisałam od razu. Proste? Wprowadzenie zasady jednej minuty nic nas nie kosztuje. Nie zajmie dużo czasu, a efekty są natychmiastowe.

Dlaczego odkładamy takie drobiazgi na później? Czasem to wynik lenistwa. Mówisz sobie: "Nie chce mi się. Wróciłam zmęczona z treningu. Nic się nie stanie, jak rozpakuję torbę jutro". Przez kolejny tydzień będziesz się o tę torbę potykać w drzwiach. Małgorzata Rozenek przekonywała, że jeśli 10 rzeczy w zmieni ustalone położenie, powstanie bałagan. Coś w tym jest. Odkładanie na później drobiazgi zaczynają skutecznie uprzykrzać codziennie życie. Reguła, co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro, choć kusząca, niestety jest mało praktyczna.

Walkę z lenistwem warto więc zacząć małymi krokami. Krążą legendy, że są na świecie ludzie, którzy nic nie odkładają na później. Ja ich nie znam. Co więcej, często licytuję się z koleżankami, która z nas częściej zostawia wszystko na ostatnią chwilę. Przyznam nieskromnie, że często wygrywam w tej rywalizacji, choć konkurencja jest ostra. To zjawisko ma nawet swoją nazwę. Psychologowie mówią o prokrastynacji. Dotyczy nie tylko tych drobnych czynności, ale również ważnych zawodowych czy prywatnych spraw. Im więcej odkładamy, tym bardziej jesteśmy zestresowani i zdenerwowani.

Wprowadziłam regułę 60 sekund na próbę. 6 rano. Dzwoni budzik. Prysznic, śniadanie, makijaż, w pośpiechu wybiegam z domu. Wracam po południu, ogarniam poranny rozgardiasz. Tracę czas, który mogłabym wykorzystać na przygotowanie obiadu. Wystarczyło rano przetrzeć blat, pościelić łóżko i schować kosmetyki do szuflady. Każda z tych czynności nie trwa więcej niż minutę. Udało się. Wracałam do domu i nie musiałam patrzeć na bałagan.

Pracę zaczynam od sprawdzenia poczty. Zamiast odpisać od razu na maile, odkładam to na później. Brzmi znajomo? W ten sposób ważne wiadomości stają się pilne. Na własne życzenie funduję sobie stres, pośpiech i zmęczenie. Recepta jest prosta. Zanim pójdę po kawę, sortuję wiadomości. Na te z czerwonym wykrzyknikiem, zaczęłam odpisywać od razu.

Dietetycy i lekarze od lat przypominają o konieczności picia wody. Ale powiedzmy sobie szczerze, wypicie 2 litrów płynu w ciągu dnia wcale nie jest proste. Z pomocą przychodzi zasada 60 sekund. Kiedy szklanka na twoim biurku jest pusta, wstajesz i ją napełniasz. Spacer do dystrybutora lub kuchni nie zajmie co więcej niż minutę. Przy okazji zrobisz sobie przerwę od siedzenia przy biurku. Kręgosłup i oczy będą wdzięczne. Przed wyjściem z pracy zaczęłam sprzątać biurko. Dzięki temu nie musiałam rano wyrzucać nieaktualnych karteczek z notatkami ani przekopywać się przez stos papierów w poszukiwaniu ołówka.

Eksperyment uważam za udany. Jeśli szukasz sposobu na czyste mieszkanie, uporządkowane biurko oraz krótszą listę rzeczy do zrobienia, wypróbuj tę metodę. Warto.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (3)
Zobacz także