Monika Kuszyńska
Dużo czasu musiało upłynąć, aby Monika Kuszyńska po dramatycznym wypadku, który skazał ją na życie na wózku, zaakceptowała z powrotem swoje ciało. „Tuż po wypadku moje ciało wydawało mi się obce. Moja kobiecość zeszła na drugi plan. Nad niektórymi rzeczami nie miałam kontroli, co rodziło poczucie bezsilności i frustrację”. Kuszyńska podkreśla, że akceptacja wyglądu trwała długo i byłą mozolnym procesem, ale bardzo pomogły jej reakcje bliskich. Artystka dostawała wiele komplementów i to podnosiło ją na duchu. „Nie jesteśmy do końca samowystarczalni, by czuć się świetnie w swoim ciele, potrzebujemy czyjejś aprobaty”, podkreśla Kuszyńska.