Blisko ludziHartwich o strajku nauczycieli. "Życzę im wytrwałości"

Hartwich o strajku nauczycieli. "Życzę im wytrwałości"

Hartwich o strajku nauczycieli. "Życzę im wytrwałości"
Źródło zdjęć: © East News
Marianna Fijewska
15.04.2019 14:14, aktualizacja: 15.04.2019 17:30

- Gdy protestowaliśmy w ubiegłym roku, przedstawiciele rządu powiedzieli, że jeśli dołożą 500 zł do skromnej renty dla osób niepełnosprawnych, to państwo zbankrutuje. A później co się stało? Przyszły wybory i okazało się, że środki są - mówi Iwona Hartwich, aktywistka, mama niepełnosprawnego Jakuba.

Iwona Hartwich jest twarzą protestu osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. W ubiegłym roku walczyła o rentę socjalną oraz wprowadzenie dodatku "na życie" dla osób pełnoletnich, niezdolnych do samodzielnego życia. Dziś o działaniach rządu mówi dobitnie: "oszustwo" i zapowiada kolejny protest.

Marianna Fijewska, Wirtualna Polska: Czy dostrzega pani analogię w działaniach rządu wobec niepełnosprawnych i wobec strajkujących aktualnie nauczycieli?
Iwona Hartwich, aktywistka działająca na rzecz niepełnosprawnych: Widzę wiele analogii, jak choćby odwracanie uwagi od głównego postulatu, czyli pieniędzy. Premier Morawiecki zaprosił nauczycieli do okrągłego stołu. W obradach mieliby uczestniczyć także rodzice, zatem będą zajmować się wieloma problemami systemu edukacji, a nie koronnym postulatem dotyczącym pieniędzy. Moim zdaniem najpierw powinno zostać spełnione to podstawowe żądanie, dopiero później można dyskutować o innych, także bardzo ważnych kwestiach i problemach w szkolnictwie.

Jaką radę miałaby pani dla protestujących nauczycieli?
Na pewno, żeby nie dali się zbyć. Trzymam kciuki, by egzaminy odbyły się bez zakłóceń, bo w innym wypadku rodzice mogą przestać popierać protest. Uważam też, że nauczyciele powinni jak najszerzej tłumaczyć Polakom, o co i dlaczego walczą. Bo ludzie nie rozumieją i zarzucają: "domaga się podwyżki, a zobaczcie, jakim dobrym samochodem jeździ!", "a ja widziałem zdjęcie tej pani na wakacjach w ekskluzywnym hotelu".

Albo: "Zobaczcie, ma szalik od Burberry". Tak było w pani przypadku.
Dokładnie. Ale ja nigdy nie mówiłam, że brakuje mi na chleb. Walczyłam i będę walczyć w słusznej sprawie. Dla dobra ogółu, by znalazły się pieniądze umożliwiające ludziom godne życie.

Rząd mówi, że tych pieniędzy nie ma. Tak samo mówił podczas strajku niepełnosprawnych. To pani zdaniem ich strategia?
To nie jest strategia, to jest podłość. Gdy w ubiegłym roku protestowaliśmy w Sejmie, przedstawiciele rządu powiedzieli, że jeśli dołożą 500 zł do skromnej renty dla osób niepełnosprawnych, to państwo zbankrutuje. A później co się stało? Przyszły wybory i okazało się, że są środki na to, by dać na pierwsze i na drugie dziecko...

Ale nie na niepełnosprawnych.
I my nie mówimy tego w kontrze - my to wspieramy. Uważam jednak, że w każdym państwie w pierwszej kolejności powinni być zabezpieczeni ci najsłabsi obywatele. Niepełnosprawni mają 935 zł renty socjalnej i muszą z tego żyć, rehabilitować się, leczyć, zapewnić sprzęt medyczny i jeszcze wynająć asystenta. Tak się nie da.

Zapowiedziała pani kolejny strajk na 23 maja. Czy jako grupa społeczna będziecie teraz silniejsi?
Na pewno będzie nas więcej. Liczę na wsparcie ze strony przedstawicieli innych środowisk - pielęgniarek, nauczycieli, fizjoterapeutów. Tym razem nie będziemy pisać listów do władz, bo i tak nikt nie traktuje tego poważnie. To uwłacza naszej grupie, która została już poniżona, zwyzywana i poszarpana. Dlatego pójdziemy wszyscy pod Pałac Prezydencki i wykrzyczymy kilka gorzkich słów do Andrzeja Dudy.

Liczy pani, że tym razem uda się otrzymać dodatek do renty dla niepełnosprawnych?
Nie mam złudzeń, że rząd otworzy dla nas portfel. Przypominam sobie, jak robiłam kiedyś protest pod hasłem "eutanazja w białych rękawiczkach". Dziś jest to eutanazja bez białych rękawiczek. Przemoc ekonomiczna. Bo jak inaczej można to nazwać?

W takim razie, co chcecie osiągnąć?
Tym protestem chcemy zwrócić uwagę społeczeństwa. Rząd nie spełnił postulatów, o które walczyliśmy. Zostaliśmy perfidnie oszukani. Nie ma darmowych pampersów i cewników. Państwo dopłaca "do 95 proc." na utrzymanie osób niepełnosprawnych, ale "do" oznacza nawet zero. Nie ma pułapu, który określałby minimalne środki, które muszą zostać przekazane niepełnosprawnym.

Nieustannie dostaję wiadomości i telefony od rodziców, którzy żalą się, że ledwo wiążą koniec z końcem. To są dramatyczne historie. Staram się pomagać i wspierać tych ludzi, jak tylko mogę. Ale mam wrażenie, że rząd i środowiska sprzyjające tej linii politycznej próbują przedstawiać mnie w jak najgorszym świetle, jako osobę niewiarygodną.

W jaki sposób?
Mówi się, że nasz protest jest polityczny, że specjalnie organizujemy go zaraz przed wyborami, żeby zaszkodzić władzy. Że ja jestem politycznie ustawiona, że tak naprawdę spełniam swoje ukryte interesy. To wszystko ma na celu zdyskredytowanie mnie, a tym samym zdyskredytowanie naszego protestu.

Czego pani życzy nauczycielom?
Wytrwałości. Żeby nie dali się zwieść i nie odpuszczali. Nie mam wątpliwości, że im również podwyżki naprawdę się należą.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1382)
Zobacz także