Agnieszka Chylińska
Rihanna, Victoria Beckham, Angelina Jolie, Lana Del Rey – co łączy je poza popularnością i umiejętnością przyciągania uwagi? Każda z nich ma po co najmniej kilka tatuaży. Te, jak wynika z najnowszych badań, mają ogromny wpływ nie tylko na wizerunek, ale i samopoczucie.
Większa liczba tatuaży świadczy o wyższej samoocenie - tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych wśród 2395 amerykańskich studentek. Respondentki z sześciu uniwersytetów zapytano nie tylko o liczbę zdobiących ich ciało tatuaży, ale także poziom pewności siebie oraz skłonność do stanów depresyjnych i myśli samobójczych. Praca "Tattoos, Gender and Well-Being Among American College Students" pokazała, że młode kobiety, których ciało zdobią cztery lub więcej tatuaży, mają większe poczucie własnej wartości niż pozostałe respondentki.
Badania potwierdziły także wpływ tatuaży na radzenie sobie z traumatycznymi przeżyciami. Niejednokrotnie okazywało się, że symbolizowały one wychodzenie na prostą po trudnych przejściach, np. próbach samobójczych czy chorobie nowotworowej. Za ich pomocą kobiety starały się zakończyć pewien etap czy po prostu dać wyraz samoakceptacji. Najlepszymi przykładami są tatuaże powstające w miejscu blizn po mastektomii, symbolizujące wygraną walkę z rakiem, a niekiedy - jak w przypadku tatuaży 3D autorstwa Vinnie Myers - będące dopełnieniem rekonstrukcji piersi.
Jerome Koch, profesor socjologii, który przeprowadził badania, wspomina także o tatuażach w kształcie średnika. "Średnik informuje, że autor chciał zakończyć zdanie, ale zdecydował, że tego nie zrobi. Autorem jesteś ty, a zdanie jest twoim życiem" - tak opisano akcję polegającą na tatuowaniu tego znaku na swoim ciele. Symbol ten wbrew pozorom nie jest przejawem żadnej mody. Oznacza on przede wszystkim pokonanie myśli samobójczych czy wsparcie dla osób walczących z depresją.
Dlaczego taką korelację między liczbą tatuaży a poziomem samooceny zauważono właśnie u kobiet? - Myślę, że kobiety są bardziej świadome swoich ciał, między innymi z powodu fat shamingu, promocji przemysłu kosmetycznego i chirurgii plastycznej oraz hiperseksualizacji kobiecego ciała w mediach - mówi w rozmowie ze Science Daily Jerome Koch. Jak dodaje, tatuaże są swojego rodzaju przełożeniem na coraz większą świadomość w sprawie równouprawnienia.
Małgorzata Mrozek / AK / Kobieta WP