Sole aluminium i parabeny w antyperspirantach
Zacznijmy od parabenów. Dzięki tym silnym konserwantom preparat kosmetyczny ma długą datę ważności i nie psuje się zaraz po otwarciu. Parabeny (inaczej estry kwasu parahydroksybenzoesowego) kryją się nie tylko w dezodorantach, ale także w kremach, szamponach, mydłach w płynie, mleczkach do ciała itp. - szacuje się, że występują one w 85 procentach kosmetyków dostępnych w drogeriach. I choć prowadzone w Wielkiej Brytanii badania jednoznacznie stwierdziły powiązania pomiędzy częstym kontaktem z parabenami a rozwojem nowotworów, przemysł kosmetyczny nie wycofuje tych toksycznych substancji z produkcji. Sole aluminium zawarte w antyperspirantach mają z kolei za zadanie zablokować gruczoły potowe i uniemożliwić wydostawanie się potu. Ich "minusy"? Badania opublikowane na łamach pisma naukowego "Journal of inorganic chemistry" wykazały, że zawarte w antyperspirantach sole aluminium wchodzą w reakcje ze skórą i odkładają się w komórkach okolic pach, sprzyjając w ten sposób rozwojowi nowotworów złośliwych wyższych
partii piersi. Część firm kosmetycznych oferuje "zdrowy" zamiennik soli aluminium, czyli siarczan glinu potasu, zwany też ałunem glinowo-potasowym, albo po prostu ałunem. Ten związek chemiczny, występujący naturalnie w postaci kryształu, także powoduje ograniczenie pocenia się. Niestety, wbrew temu, co obiecują producenci, glin zawarty w ałunie wcale nie jest nieszkodliwy, ponieważ świetnie rozpuszcza się w pocie, a następnie zostaje wchłonięty przez skórę, gdzie się gromadzi, sprzyjając powstawaniu nowotworów. W przypadku antyperspirantów nie ma tak naprawdę stuprocentowo bezpiecznych produktów, my zaś musimy ich używać z oczywistych przyczyn. Starajmy się więc nie nadużywać tych preparatów, codziennie dokładnie zmywać kosmetyk z pach, a w weekendy dać skórze odetchnąć.