GwiazdyJolanta Kwaśniewska: My, kobiety mamy pomysł na starość!

Jolanta Kwaśniewska: My, kobiety mamy pomysł na starość!

Jolanta Kwaśniewska: My, kobiety mamy pomysł na starość!
Źródło zdjęć: © Eastnews
30.11.2015 10:15, aktualizacja: 07.12.2015 12:37

"Jedz zdrowo, ćwicz z głową i żyj szczęśliwie" – to tytuł najnowszej książki, sygnowanej nazwiskiem Jolanty Kwaśniewskiej. Po „Lekcjach stylu” czas na lekcję zdrowego życia. 60-letnia pierwsza dama ma nowy cel: pomóc polskich seniorom i uświadomić im, że życie nie kończy się po 60-tce!

"Jedz zdrowo, ćwicz z głową i żyj szczęśliwie" – to tytuł najnowszej książki, sygnowanej nazwiskiem Jolanty Kwaśniewskiej. Po „Lekcjach stylu” czas na lekcję zdrowego życia. 60-letnia pierwsza dama ma nowy cel: pomóc polskich seniorom i uświadomić im, że życie nie kończy się po 60-tce!

Kobieta WP: Pani książka to poradnik dla seniorów. Jak gotować, jak ćwiczyć, jak żyć? Skąd pomysł na taką właśnie publikację?

Jolanta Kwaśniewska: Przez wiele lat w mojej fundacji zajmowałam się dziećmi. Teraz po latach stwierdzam, że w polskim społeczeństwie jest jeszcze jedna, o wiele bardziej zaniedbana grupa, to osoby starsze. Książka to jeden z elementów mojej działalności w fundacji "Oswoić starość". Inspiracją do jej powstania była historia mojego taty, który dopiero po śmierci mamy nauczył się gotować. Gdy zmarła, tata musiał nauczyć się wszystkiego od podstaw, krok po kroku.

Pamiętam dzień, w którym przyjechałam do niego do Gdańska. Tata powitał mnie w drzwiach: „Córeńko zapraszam cię na obiad”. To był ważny moment dla mojego taty i dla mnie również. Pomyślałam, że skoro mój tata nauczył się gotować, to może nauczyć się tego naprawdę każdy. Tak powstała książka, w której znalazły się przepisy wybitnych szefów kuchni, ale też moich przyjaciół, znajomych: Bogny Sworowskiej, Kasi Zielińskiej, Natalii Kukulskiej czy Uli Dudziak i Hanki Bakuły. Są też ćwiczenia dla seniorów. Ta książka ma zachęcić do tego, aby pozostać aktywnym do końca swoich dni.

Kobieta WP: Czym dla pani jest starość?

JK: Starość to nie jest coś, co jest zapisane w metryce. Kiedyś mówiło się, że starość to czas po 60-tce, ale teraz to jest już 65 lat. Myślę, że to będzie rosło w przyszłości. Ja uważam, że tu nie chodzi o wiek, ale o to, jak się czujesz sama ze sobą.

Kobieta WP: Na ile lat pani się czuje?

JK: 60 lat przekroczyłam w czerwcu tego roku. To jest faktem i ja o tym mówię otwarcie, bo nie widzę powodu, dla którego miałabym się tego wstydzić. Ja ze swoją 60-tką na karku czuję się dobrze, czuję się fajnie.

Kobieta WP: Czy są osoby, które nigdy się nie zestarzeją?

JK: Starość zaczyna się w momencie, gdy mówimy sobie: życie już poza mną. To może przyjść w każdym wieku. Znam osoby, które są młode i są mentalnymi staruszkami. To jest przerażające, bo ja nie mam o czym z nimi rozmawiać. Są zgorzkniałe, nie mają na siebie żadnego pomysłu i nie tylko na siebie, ale też na innych.

Z drugiej strony, miałam przyjemność poznać panią Danutę Szaflarską, która ma 101 lat i mówi: „Przede mną jeszcze wyzwania!” Ona wciąż ma wiele pomysłów na życie. Kocham panią Danutę! Jest też na przykład Franciszek Pieczka, który zgodził się zostać twarzą naszej kampanii.

Kobieta WP: To są dla pani wzory do naśladowania? Czy przygotowuje się pani do starości?

JK: Przede wszystkim chciałabym wejść w tę starość, która powolutku gdzieś za moimi plecami już stoi, w dobrej formie - i zdrowotnej, i mentalnej. To, czego ja najbardziej się obawiam to chorób otępiennych, o których często słyszę, biorąc udział w różnego rodzaju kongresach, wykładach dotyczących starości. To się może zawsze pojawić, więc robię wszystko, aby tak się nie stało. Rozwiązuję krzyżówki, wykonuję różne czynności nie prawą, a lewą ręką, uczę się ciągle języków, bo to spowalnia ten proces starzenia się mózgu.

Z drugiej strony słyszę, że jeszcze zawsze jest czas w naszym życiu na naukę nowych rzeczy. Nieprawdą jest, że czym człowiek starszy, tym ma mniejszą zdolność uczenia się. To jest dla mnie wielce pocieszające.

Kobieta WP: Czy łatwiej się starzeć kobiecie czy mężczyźnie?

JK: Z pozoru to kobiecie jest trudniej, ale ja myślę, że jest to sprawa bardzo indywidualna. Wbrew pozorom kobiety bardziej dbają o siebie, chcą jak najdłużej zachować młodość i radość życia. Nam kobietom łatwiej oswoić się ze starością. Mamy większe poczucie spełnienia. Rodzimy dzieci, wychowujemy je, potem cieszymy się wnukami. Mamy też jakiś pomysł na tę starość.

Faceci często po prostu kapcanieją. I co robią w takim momencie? Znajdują sobie młodszą laseczkę. To jest cały pomysł faceta na starość. Mam wrażenie, że to nie jest najlepszy pomysł, bo każdemu z nas bardzo zależy, aby w tę starość wejść w parach.

Kobieta WP: Czyli pomysłem na starość jest starość w duecie?

JK: To jest najfajniejsza rzecz. Niestety w Polsce kobiety dożywają średnio 85 roku życia, a mężczyźni żyją o 7 lat krócej. Wśród moich znajomych jest mnóstwo wdów. Musimy zrobić wszystko, żeby w tę starość wchodzić z partnerem.

Kobieta WP: Mówi pani również o swoim związku? Czy pani wchodzi w starość z partnerem?

JK: Wchodzę. Mam fajnego partnera. Także 60-letniego. Myślę, że bardzo ważne jest to, aby wzajemnie myśleć o sobie. To jest fajna rzecz, jeśli jednego dnia ja mogę zrobić śniadanie dla mojego męża, a częściej to on robi dla mnie śniadanie. Bardzo ważną rzeczą są wspólne pasje, wyjazdy we dwoje, spotkania z przyjaciółmi, spacery z naszymi pieskami.

Kobieta WP: Jak wygląda miłość po 60-tce?

JK: Myślę, że jest mądrzejsza. Nie zwracamy uwagi na pierdoły. Co prawda, my z mężem się nie kłócimy, ale czasem o coś zaczynamy się bez sensu spierać i wtedy najczęściej zaczynamy się śmiać, bo nawet nie wiemy do końca o co nam chodzi. Życie jest za krótkie na kłótnie. W naszym życiu nigdy nie było cichych dni. Nie potrafię tego zrozumieć, że są pary, gdzie ludzie nie rozmawiają ze sobą nawet kilka dni, czy tygodni. To dla mnie nie do pojęcia.

Kobieta WP: Czy taki związek to szczęście czy ciężka praca?

JK: To jest praca na pewno, bo trzeba nad związkiem umieć pracować. Poświęcać swoje „ja” na rzecz wspólnego „my”. To jest szalenie istotne. Jeśli mamy drugą połówkę, którą kochamy, to z jednej strony mamy dwa razy więcej zmartwień, ale z drugiej możemy przeżywać życie dwa razy intensywniej. Nie myślimy o swoich problemach i błahych sprawach, ale myślimy o tym, co martwi tę drugą osobę. Widzimy i czujemy dwa razy więcej. Cieszymy się ze zwykłych rzeczy dwa razy bardziej. To jest wspaniałe.

Kobieta WP: Co jednak wtedy, gdy tę starość musimy spędzić w pojedynkę? Co powiedzieć osobie, która straciła kogoś bliskiego?

JK: To jest potwornie trudne. Nie ma na to jednej recepty, ponieważ każdy ma prawo do przeżywania tego inaczej. To może być głęboka depresja, to może być niepowodzenie, to może być bunt. To jest też tak, że chce się wchodzić w nowe związki i tu jest problem, bo często tego nie rozumiemy.

Kobieta WP: Mówimy: „Jak ona może, niedawno pochowała męża”…

JK: Dokładnie tak. Pamiętajmy jednak, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć tego, co czuje druga osoba w pełni. Dopóki sami nie doświadczymy prawdziwej straty, tej najbardziej bolesnej, nie zrozumiemy jak jest to trudne. Dla mnie pierwszą taką wielką stratą było odejście mojej mamy. Ja nie mogłam się z tym pogodzić, nie umiałam tej straty wypłakać przez miesiące.

Kobieta: Ile mama miała lat, gdy odchodziła?

JK: 64 lata, a ja byłam w wieku mojej córki. Do tej pory nie mogę się z tą myślą oswoić tak do końca.

Kobieta: Czy ludzie bliscy mogą pomóc w takich chwilach? Czy jest to w ogóle realna pomoc?

JK: Na pewno. Trzeba tylko pamiętać, że powiedzenie: „wiem, co czujesz” nie jest prawdą. Nigdy nie wiemy, co czuje taka osoba. Wydaje mi się jednak, że takie nienachalne zadzwonienie i powiedzenie: „JESTEM” jest bardzo ważne. Miałam taką sytuację z jedną z moich przyjaciółek, która straciła dziecko. W sposób nienachalny codziennie wysyłałam sms-a i pisałam właśnie: „JESTEM. Jak będziesz mnie potrzebowała, ja jestem dla ciebie”.

Kobieta WP: Udaje się dotrzeć?

JK: To może trwać nawet miesiącami, ale to nie oznacza, że w którymś momencie taka osoba nie będzie potrzebowała tej pomocy. Czekajmy, bądźmy gotowi.

Kobieta WP: Spójrzmy teraz na Polki. Czy w momencie w którym zaczynamy się starzeć, zaczynamy mniej o siebie dbać? Jeśli tak, to jak je zmobilizować?

JK: To jedno z zadań naszej fundacji "Oswajanie starości". Są tu panie, które straciły kogoś bliskiego. Nie chciały wstawać z łóżka. Popadły w apatię, depresję, nie wychodziły całymi miesiącami z domu. Jednak przyszedł taki moment, że powiedziałyśmy: „kochana, to jest ta chwila, gdy musimy tobą potrząsnąć, popatrz, życie toczy się dalej. Twój syn, twoja córka, twoje wnuki czekają na ciebie. Nie możesz tak wyglądać. Musimy coś zrobić”.

Szłyśmy z nimi razem do fryzjera, na jakieś pierwsze delikatne zakupy. To nieprawda, że żałoba musi trwać rok. Nie wiem, czy moja mama oczekiwałaby, że ja w tej żałobie będę chodziła dzień w dzień przez 365 dni. Trzeba w ten sposób myśleć. Czy oni by tego chcieli.

Kobieta WP: Czasem taka żałoba jest elementem oswajania straty…

JK: Jeśli ktoś chce chodzić w tej czerni, to nie zmieniajmy tego na siłę. Ale krok po kroku, gdy widzimy, że ta osoba zaczyna wracać do życia, próbujmy jej w tym pomóc. Niech znów spojrzy na świat swoimi oczami. Zmiana jest potrzebna, nawet osobom w podeszłym wieku. Mamy taki pomysł, aby robić metamorfozy w ośrodkach pomocy społecznej. Będę namawiać znanych fryzjerów, stylistów. Będziemy przyjeżdżać i określonego dnia zapraszać mieszkańców do przemiany. Panu Kazimierzowi podetniemy włosy, z dziewczyn zrobimy fajne laseczki. Chcemy, aby oni jeszcze raz spojrzeli na siebie i pomyśleli: „O jejku ,nie jest jeszcze tak źle. Mogę normalnie funkcjonować, mogę się podobać, sama sobie”.

Kobieta WP: Coś w rodzaju telewizyjnych metamorfoz?

JK: Bardzo cieszą mnie programy, w których robione są metamorfozy. Te szare myszki, które nie wierzą, że mogą podobać się komukolwiek, nie lubią siebie, nie chcą żyć. Wystarczy przecież lekka zmiana, aby odmienić cały ich świat.

Kobieta WP: Ubranie jest dla nas ważne, również w starości?

JK: Zdecydowanie.

Kobieta WP: Co powinno się znaleźć w szafie starzejącej się kobiety?

JK: To zestaw dla każdej kobiety! Po pierwsze, to nieśmiertelna biała bluzka. Co roku kupuję jedną, dwie nowe białe bluzki. Dalej mała czarna, spodnie porządne.

Kobieta WP: Nosi pani rurki! Czy wszystkie staruszki mogą nosić takie spodnie?

JK: Kocham rurki! Nigdy nie mów nigdy, nawet gdy masz 60 lat! Są takie kształty spodni, że każda z nas znajdzie coś odpowiedniego do swojej sylwetki.

Kobieta WP: Coś jeszcze?

JK: Fajny, luźny strój sportowy.

Kobieta WP: Pani najnowsza książka to głównie przepisy. Czy polscy staruszkowie nie gotują, bo nie mają dla kogo?

JK: Gotujemy dla tych, których kochamy. Jak kogoś takiego w naszym życiu zabraknie, zaczynamy mniej gotować. Dlatego namawiam naszych seniorów do gotowania wspólnie, w gronie przyjaciół czy znajomych. Ja to kocham.

Ostatnio na takim obiedzie był u nas ks. Arek Nowak i prof. Zbigniew Izdebski. To nasza grupa na tradycyjny kotlet mielony. Ksiądz Arek obierał ogórki, profesor Izdebski nakrywał do stołu. Namawiam do tego osoby starsze, szczególnie jeśli mieszkają w bloku. Nie zamykajmy się. Raz spotkamy się na obiedzie u pani Kasi na pierwszym piętrze, innym razem u pani Zosi na czwartym. Wystarczy przecież wspólna zupa z wkładką. To nie musi być drogie. To nie jest trudne. Często to jest kwestia jednej małej iskry. Otwierajmy się na siebie. Łatwiej wtedy przejść przez życie.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (366)
Zobacz także