Blisko ludziLynne Cox – kobieta, która przepłynęła Cieśninę Beringa

Lynne Cox – kobieta, która przepłynęła Cieśninę Beringa

Lynne Cox – kobieta, która przepłynęła Cieśninę Beringa
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons
22.02.2016 14:15, aktualizacja: 22.02.2016 16:00

Blisko półgodzinna „kąpiel” w antarktycznych wodach? Walka wpław ze zdradliwymi prądami Cieśniny Magellana i Kanału La Manche? Jeśli skóra cierpnie na widok zażywających lodowatych kąpieli morsów, to historia wyczynów amerykańskiej pływaczki długodystansowej, przyprawia o hipotermię. Lynne Cox to specjalistka od najbardziej lodowatych tras. Pokonuje je wpław.

Urodzona w 1957 roku Lynne od dziecka uwielbiała pływać. Zamiast bić kolejne rekordy szybkości na basenie, wolała jednak zmagania z prawdziwym żywiołem, jakim jest ocean. Lista jej osiągnięć jest długa: mając 15 lat, przepłynęła Kanał La Manche w czasie poniżej 10 godzin, bijąc tym samym światowy rekord. Jako pierwsza kobieta przebyła również 16-kilometrową Cieśninę Cooka w Nowej Zelandii. Przepłynęła z Boliwii do Peru po słynnym jeziorze Titicaca. Opłynęła Przylądek Dobrej Nadziei w Afryce, a także słynącą z niebezpieczeństw Cieśninę Magellana w Ameryce Południowej. Na swoim koncie ma również pokonanie 18-kilometrowego odcinka Bajkału. Pobiła łącznie blisko 60 różnych rekordów. Jest autorką licznych książek o pływaniu i podróżach.

Z Ameryki do Rosji wpław

Najsłynniejszy wyczyn Lynne Cox ma jednak nie tyle charakter sportowy, co polityczny. W 1987 roku przepłynęła z wyspy Mała Diomeda na Wyspę Ratmanowa. Obie leżą na Cieśninie Beringa, a przez dzielące je wody przebiega dziś granica rosyjsko-amerykańska. Gdy Cox zdecydowała się podjąć wyzwanie, była to granica między Związkiem Sowieckim i USA, dwoma supermocarstwami, z których jedno przegrywało właśnie toczącą się od dziesięcioleci zimną wojnę.

Przez żelazną kurtynę

Pomysł na przepłynięcie liczącego niecałe 4 kilometry dystansu nabrał politycznego charakteru. Obie wyspy były swoistym symbolem zimnej wojny trwającej między Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Sowieckim. Mieszkańcy Małej Diomedy i Wyspy Ratmanowa – wbrew wielowiekowej tradycji – nie mieli prawa podróżować między nimi i odwiedzać sąsiadów. Lynne Cox miała być pierwszą osobą, która przełamie morską żelazną kurtynę, i na dodatek – zrobi to w zupełnie ekstremalnym stylu. Pomysł zyskał aprobatę Waszyngtonu i Kremla.

Walka z przeszywającym zimnem

Choć odległość między obiema wyspami była stosunkowo niewielka, temperatura wód Cieśniny Beringa wynosiła zaledwie kilka stopni Celsjusza. W takich warunkach jedynym sposobem na to, by nie zamarznąć, był intensywny ruch. Cox wspomina, że z zimna nieustannie traciła oddech, a lodowata woda była niczym „wampir”, który „wysysał ciepło z jej ciała”.

- Zastanawiałam się, jak długo zdołam wytrzymać. Widziałam, że moje palce są sine. Mój głos wewnętrzny wciąż pytał: czy wszystko w porządku? dam radę? zrobię to? – wspomina pływaczka.

Cox płynęła najszybciej, jak tylko potrafiła. Co jakiś czas zwracała uwagę, czy sine nie robią się również jej ramiona, ponieważ byłaby to oznaka zbliżającej się zapaści.

- Miałam wokół siebie ekspertów, ale było ryzyko nagłego zatrzymania krążenia od wyziębienia. To może zdarzyć się nagle, więc cały czas byłam niejako na krawędzi - mówiła.

Gorące rosyjskie przyjęcie z KGB w tle

Sytuacji nie ułatwiał fakt, że najtrudniejszy był odcinek końcowy. Wyczerpana i wychłodzona pływaczka musiała przepłynąć blisko kilometrowy pas prądów przybrzeżnych. Ostatecznie po dwóch godzinach od rozpoczęcia ekstremalnej trasy dopłynęła do brzegu, ale nie była w stanie samodzielnie wyjść z wody, ponieważ wybrzeże było skaliste. Pomogli jej oczekujący na nią Rosjanie.

Pływaczka wspomina, że była do tego stopnia wyziębiona, że sam uścisk dłoni zrobił na niej piorunująco „ciepłe” wrażenie – dosłownie i w przenośni. Rosjanie przygotowali coś w rodzaju oficjalnego przyjęcia na plaży. Zjawiła się oficjalna delegacja oraz oficerowie KGB i gwiazdy sowieckiego sportu. Wyczerpana trasą Cox marzyła jednak tylko o tym, by się ogrzać. W specjalnie przygotowanym namiocie czekał na nią lekarz, który ogrzał ją butelkami z gorącą wodą oraz „zapakował” w śpiwór.

Zimnolubna z natury

W czym tkwi sekret niezwykłych umiejętności Cox? Jej rodzeństwo wspomina, że zawsze była „zimnolubna” i nawet najgorsza pogoda nie robiła na niej wrażenia. - Pamiętam pewien czerwcowy dzień, gdy było tak zimno, że nie włożyłbym do wody nawet palca u stopy – mówi brat Cox. – Spojrzałem przez okno na 50-metrowy basen i zobaczyłem naszego trenera, który stał na brzegu w pełnym przeciwdeszczowym „rynsztunku”, w płaszczu i z parasolem. Moja siostra była jedyną osobą w basenie, zachowywała się, jakby było ciepło i słonecznie - dodaje.

Cox była obiektem badań naukowych. Wojskowi i cywilni specjaliści chcieli z jej pomocą zrozumieć, jak ludzki organizm zachowuje się podczas wysiłku w zimnej wodzie i gdzie leży kres ludzkich możliwości. Okazało się, że podczas morderczych tras temperatura ciała Cox nie spada, ale rośnie.

Kobieta zyskała miano „gwiazdy zimnej wojny”. Kiedy w tym samym roku Gorbaczow spotkał się z Reaganem, nie mogło zabraknąć wspólnego toastu za bohaterską pływaczkę. Jej osobista zimna wojna, którą musiała stoczyć z oceanem, była naprawdę lodowata.

KP

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (52)
Zobacz także