UrodaMoja metamorfoza z L'Oréal Paris inspirowana WORLD FASHION WEEKS!

Moja metamorfoza z L'Oréal Paris inspirowana WORLD FASHION WEEKS!

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk
Katarzyna Rapczyńska-Lubieńska
17.11.2020 17:42, aktualizacja: 02.03.2022 10:26

Czy nie marzyłaś kiedykolwiek o stylizacji prosto z czerwonego dywanu? A może zawsze pragnęłaś poznać sekrety makijażu, który podkreśla naturalną urodę? Jeśli w sferze beauty czujesz się, jak poisson dans l'eau, co powiesz na wizytę w salonie medycyny estetycznej? Niezależnie od podjętej decyzji, każda metamorfoza to kolejny progres w naszym życiu. Skąd taka pewność? Na własnej skórze sprawdziłam, jak oko eksperta może zmienić nasze nawyki i podejście do dbania o siebie.

Każda z nas marzy o tym, by czuć się pięknie i kobieco, a kluczem do dobrego samopoczucia często okazuje się wizyta u profesjonalnego stylisty. Jednak nie takiego, który z miejsca dokona radykalnego cięcia, zaproponuje jaskrawą szminkę i sprawi, że spoglądając w lustro będziemy czuć się, jak ktoś zupełnie inny. Pozytywna przemiana powinna przede wszystkim polegać na podkreśleniu naszego naturalnego piękna za pomocą odpowiedniej pielęgnacji. To metamorfoza, która może sprawić, że pokochamy siebie na nowo i wreszcie docenimy to, że wszystkie jesteśmy wyjątkowe.

Taką ideę wyznają globalne koncerny, które od lat uważnie śledzą trendy prezentowane podczas Światowych Tygodni Mody. To właśnie stamtąd, prosto ze stolic fashion & beauty mamy pierwsze doniesienia o tym, co będzie najgorętszym hitem w nadchodzącym sezonie, a jednocześnie dzięki markom, takich jak L'Oréal Paris wiemy, jak miksować looki i kreować siebie według własnego pomysłu. Bo oprócz wyprzedzających nasze czasy outfitów i urodowych zapowiedzi liczy się także zasada mix & match.

Nouvelle image, czyli "lepsza wersja siebie"

Do zmian wizerunkowych zawsze podchodziłam sceptycznie. Trudno było mnie do czegokolwiek namówić, a już na pewno nie na radykalne cięcie czy zmianę koloru włosów. To samo z makijażem. Lubiłam eksperymentować, ale na własnych warunkach, co nie zawsze dawało pożądany efekt. Grafitowe cienie do powiek i matowa szminka były przez pewien czas moim znakiem rozpoznawczym. Nie potrafiłam sobie wyobrazić siebie w innym wydaniu, a już na pewno nie w naturalnym, rozświetlonym make-upie. Obecnie to jeden z najsilniejszych trendów, w dodatku idących w parze z pielęgnacją skóry i włosów.

Dziś przede wszystkim stawiamy na kosmetyki, które będą dopasowane do naszych indywidualnych potrzeb – od rodzaju karnacji po osobowość. Chcemy by podkład, krem czy odżywka chroniły naszą skórę, podkreślając jej naturalne piękno. O to wszystko dbają produkty L'Oréal Paris, a ja miałam okazję sprawdzić je na sobie, biorąc udział w prawdziwej metamorfozie. Dlaczego zaryzykowałam? Bo zadbali o mnie najlepsi specjaliści współpracujący z marką, czyli dr Ivana Stanković – dermatolog z kliniki DERMEA Dermatologia i Medycyna Estetyczna, Aga Wilk – Make-up Artist L'Oréal Paris oraz Paweł Zięba – Hair Expert L'Oréal Paris. Zobacz moją metamorfozę i dowiedz się, czemu warto sprawdzić się w takim doświadczeniu.

Oczyszczanie, nawilżanie i facetaping

Według dr Ivany Stanković, dermatolog, jeżeli chcemy pięknie wyglądać, powinnyśmy zacząć od właściwej pielęgnacji. Podstawą jest oczywiście oczyszczanie – tu warto sięgnąć po płyn micelarny od L'Oréal Paris, zawierający w składzie micele, które usuwają brud i makijaż niczym magnes. Produkt ten przeznaczony jest do skóry suchej i wrażliwej, czyli dokładnie takiej jak moja, a zapewne wiele z nas boryka się z tego rodzaju przypadłością.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Należy namoczyć płatek kosmetyczny płynem, bez użycia wody, następnie przyłożyć go do oczu, a kolejne waciki na pozostałe partie twarzy. Gdy ostatni z nich będzie całkowicie czysty, mamy pewność, że demakijaż został bardzo dokładnie wykonany. Po kilku minutach przechodzimy do kolejnego etapu pielęgnacji za pomocą toniku RARE FLOWERS. Produkt ten zawiera ekstrakty z róży i lotosu, które rozświetlają skórę i przywracają jej naturalne pH.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Trzecim krokiem w pielęgnacji jest serum REVITALIFT FILLER, którego głównym składnikiem jest kwas hialuronowy. To prawdziwa bomba nawilżająca i od teraz jeden z moich faworytów, jeśli chodzi o anti-aging! Dr Ivana radzi, by w trakcie aplikacji pamiętać nie tylko o twarzy, ale również o szyi – to istotny obszar, a jak się okazuje, często pomijany w trakcie urodowych rytuałów. Jeśli zaś chodzi o okolice oczu (te partie twarzy starzeją się najszybciej!), tutaj sprawdzi się krem pod oczy REVITALIFT FILLER, który wypełnia zmarszczki, wygładza dolinę łez i wyraźnie napina skórę już po 4 godzinach.

Ponieważ jestem fanką wszelkich chłodzących rollerów, najbardziej spodobała mi się to, że krem posiada specjalną końcówkę masującą, a nawet chłodzącą, jeżeli przed aplikacją włożymy go do lodówki.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Dla kobiet między 30 a 40 rokiem życia, czyli takich jak ja, dr Ivana proponuje również dwa rodzaje kremów do twarzy – nawilżający HIALURON SPECIALIST (z filtrem UV i wysokim stężeniem kwasu hialuronowego) oraz napinający REVITALIFT FILLER (ze skoncentrowanym kwasem hialuronowym, który nadaje skórze objętość). Dodatkiem w serii jest też maska w płacie HIALURON SPECIALIST, którą można nałożyć, gdy mamy ściągniętą skórę po całym dniu pracy lub zaaplikować przed zrobieniem makijażu na ważną uroczystość.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Po konsultacji z dr Ivaną Stanković udałam się na relaksująco-napinający masaż twarzy w połączeniu z tapingiem. Co to takiego? Też nie wiedziałam! Kinesiotaping estetyczny lub po prostu taping twarzy poprawia świetlistość oraz mikrokrążenie skóry przy pomocy specjalnych, kolorowych plastrów. Dokładnie takich, jakie stosuje się m.in. w rehabilitacji, przy kontuzjach i naderwanych mięśniach.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Obecnie metoda ta wykorzystywana jest, aby poprawić owal twarzy, zrelaksować mięśnie i mówiąc krótko, odmłodzić nasz wygląd. Jak dla mnie była to wspaniała terapia przeciwstarzeniowa i zarazem świetny (innowacyjny) sposób przygotowania skóry pod makijaż. Chętnie wybrałabym się na więcej takich zabiegów.

Makijaż w stylu Nude Glamour

Graficzna kreska, metaliczny Smokey Eye i Nude Glamour – tak wygląda przekrój najciekawszych makijaży Fashion Week w Paryżu. Te looki prezentowały się na m.in. wybiegach Louis Vuitton, Miu Miu czy Stelli McCartney. Jaki makijaż zaproponowała mi Aga? Zamiast tradycyjnej bazy, wykorzystała krople rozświetlające GLOW MON AMOUR. Można je nakładać na kilka sposobów: bezpośrednio na oczyszczoną i nawilżoną skórę lub miksując z kremem lub podkładem.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Jeśli o ten chodzi, moja Make-up Artist wybrała odcień 0,5 N pielęgnującego podkładu TRUE MATCH, który rozświetla, a przede wszystkim wspaniale współgra z rozświetlającymi kropelkami, dając efekt glass skin. Jak podkreśla Aga, zdrowa, błyszcząca, nawilżona i rozświetlona twarz to bardzo mocny trend w Paryżu.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Do tej pory wydawało mi się, że efekt glossy i make-up współgrający z naturalnym fototypem skóry pasują jedynie modelkom z nieskazitelną cerą. Jakże się myliłam! Podkład True Match zrobił tylko (i aż!) to, co do niego należało – przykrył widoczne na twarzy krostki i inne niedoskonałości, a ja wciąż byłam sobą. Kompletnie nie czułam, że jestem w makijażu, a jednocześnie wyglądałam o wiele lepiej niż przed.

W kolejnym kroku użyła BROW ARTIST XPERT, czyli automatycznej kredki niewymagającej temperowania (ze spiralną szczoteczką utrwalającą kształt i dodającą gęstości), a do tego jeszcze mascary BROW ARTIST SCULPT, dzięki której brwi zostały rozczesane ku górze i lekko przyciemnione. Taki zabieg sprawia, że oko robi się optycznie większe. Jeśli chodzi o rzęsy, wykorzystałyśmy faworyta Agi, czyli VOLUME MILLION LASHES ze silikonową szczoteczką millionizer, która zapewnia efekt idealnie rozdzielonych i wydłużonych rzęs bez grudek.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

W końcu przyszedł czas na puder i usta. Najpierw w ruch poszedł INFAILLIBLE MAGIC LOOSE POWDER – jest transparentny, daje ładny mat, ale przy tym nie zdejmuje wcześniej uzyskanego efektu rozświetlenia. Drobne niedoskonałości przykrył korektor INFALLIBLE MORE THAN CONCEALER (w odcieniu 122 Ivory), a redukcję cieni pod oczami zapewnił rozświetlający korektor TRUE MATCH EYE-CREAM IN A CONCEALER z odrobiną delikatnego, różowego pigmentu. Idealnie pasuje do porcelanowej cery, ale tej w gamie kolorystycznej L'Oréal Paris jest jeszcze alternatywa w postaci peachy.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Na usta trafiła klasyczna pomadka COLOR RICHE 641 w ciepłym odcieniu nude, po to, aby zsynchronizować kolor ust z drobinkami na policzkach. Jeśli chodzi o róż, Aga zmiksowała dwa odcienie: LIFE’S A PEACH i MELON DOLLAR BABY, a kości policzkowe zostały podkreślone bronzerem BACK TO BRONZE.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Na powiekach znalazła się jedna z nowości w portfolio L'Oréal Paris – LE LINER SIGNATURE. Jest to eyeliner w formie wysuwanej kredki, o pięknym odcieniu złota. Dzięki temu, że ma konsystencję masła, pięknie rozprowadza się na powiekach, zapewniając trwałość po zastygnięciu. Jeżeli nie mamy przekonania co do cieni w kremie, podobny rezultat możemy osiągnąć, wybierając jeden z odcieni złota w paletce LE PETITE PALETTE. Złoto, beż i koralowe barwy to propozycja na każdą okazję – spotkanie w biurze, randkę, a nawet wieczorną galę. Uwielbiam uniwersalizm.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Fryzura na alfa czy bujne loki?

Zdaniem Pawła nie można zaczynać zabiegów fryzjerskich bez przeprowadzenia konsultacji. Należy dopasować fryzurę nie tylko do kształtu twarzy, ale również typu włosów. W moim przypadku, a mam bujne, puszyste loki, zastosowaliśmy najpierw czerwony szampon ochronny z filtrem ELSEVE COLOR VIVE, przeznaczony do włosów koloryzowanych. To produkt, który doskonale chroni kolor i dodaje włosom blasku, a przy tym oczyszcza skórę głowy, jest lekki i nie daje efektu ciężkości. Po tej części pielęgnacji, Paweł sięgnął po regeneracyjną maskę z ceramidami ELSEVE TOTAL REPAIR 5 – jest mocno intensywna, bo przeznaczona do włosów zniszczonych takimi zabiegami, jak rozjaśnianie, prostowanie czy trwała ondulacja.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

W kolejnym kroku mój stylista użył kremu ELSEVE DREAM LONG NO HAIR CUT CREAM, która w konsystencji przypomina mleczko. Jego największą zaletą jest to, że scala końcówki, wygładza, a także nadaje efekt sprężystości i elastyczności. Nadaje się zarówno do włosów prostych, jak i kręconych, o tym możecie przekonać się oglądając zdjęcia z backstage’u.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Dla totalnego efektu blasku Paweł zdecydował się na użycie odżywczego eliksiru MAGICZNA MOC OLEJKÓW, który pięknie nawilża, regeneruje i nabłyszcza. Najpierw nałożył go na wilgotne włosy, a następnie na suche – taki zabieg ułatwia rozczesywanie i modelowanie. Spodobało mi się działanie tego produktu, zwłaszcza że z natury moje loki są bardziej puszyste niż lśniące.

W trakcie metamorfozy trudno było mi zdecydować, w którym wydaniu czuję się lepiej – jako posiadaczka włosów kręconych zawsze marzyłam o prostych, ale tak to już chyba jest. Zawsze marzymy o tym, czego na stałe mieć nie możemy i właśnie dlatego warto oddać się czasem w ręce profesjonalnego stylisty. Takiego, który w jednej chwili może uczynić z nas Ritę Hayworth po to, by po chwili przemienić ją w Renee Zellweger.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

W kwestii stylizacji nie boję się eksperymentować, ale jest jednak rzecz, której nigdy zapewne nie będę miała odwagi zrobić. Chodzi o zmianę koloru. Najlepiej czuję się w odcieniu blond i przy nim pozostanę. Jeżeli jednak zdecydowałabym się na koloryzację, Paweł poleca kilka rozwiązań, np. farbę Excellence Crème od L'Oréal Paris, która nadaje włosom piękny, głęboki kolor, a o strukturę dodatkowo dba szampon oraz odżywka dołączone do zestawu. Świetny efekt uzyskamy także stosując farbę z żelową formułą L'Oréal Paris Préférence, która zapewnia długotrwały i intensywny kolor pełen blasku i mieniących się refleksów.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Dla utrwalenia stylizacji Paweł użył lakieru ELNETT. Największą zaletą tego produktu jest to, że jest bardzo elastyczny, nie skleja i pozwala wielokrotnie modyfikować fryzurę. To świetna opcja na wielkie wyjście, gdzie można się "pokazać", a po wszystkim wrócić do domu na rodzinną kolację.

Fot. Szymon Adamczyk
Fot. Szymon Adamczyk

Po przygodzie z metamorfozą mogę obiema rękami podpisać się pod tym, że warto przełamywać granice. Co więcej, wizyta u profesjonalnego eksperta czy stylisty to istny zastrzyk dopaminy, który sprawia, że nagle pragniemy wziąć życie we własne ręce. I chcemy więcej! W głowie zaczynają pojawiać się pozytywne myśli dotyczące wprowadzenia nowego stylu życia, diety czy nawyków pielęgnacyjnych.

Nowa fryzura czy makijaż dają początek kolejnym, dobrym zmianom, które pozwalają żyć lepiej i czuć się lepiej. Każda z nas zasługuje na to, co najlepsze każdego dnia. Wszystkie jesteśmy tego warte.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (2)
Zobacz także