Tomasz Kot
Nie ukrywa, że dobrze mu w życiu jako pantoflarz, a jego ostatni odważny monodram o seksie to nie eskalacja osobowości, tylko zadanie aktorskie. Mówi o sobie, że jest nieśmiałym introwertykiem, któremu trudno odnaleźć się w celebryckim świecie blichtru. „Każdy film, nawet najwierniejsza biografia, z punktu widzenia aktora jest tylko chwilową iluzją. Kostium znika, a ja wracam do domu i muszę zmyć naczynia...”, mówi Kot, który unika imprez, niechętnie zgadza się na wywiady, nie znosi sesji zdjęciowych, a po filmowych premierach zmienia numer telefonu.