ELVIS I PRISCILLA PRESLEY
Kiedy inni płacili ponad 3000 dolarów za niezłej klasy samochód, oni potrafili tyle wydać na majestatyczny tort weselny. Ale ślub króla rock’n’rolla nie mógł odbyć się bez fajerwerków. Królową zostawała dziesięć lat młodsza od niego piękność, Priscilla. Goście pary, którzy zjechali na tę zacną uroczystość do Las Vegas, zostali uraczeni wytwornym śniadaniem, na który składały się homary, ostrygi, pieczony prosiak i morze szampana. Noc poślubna też musiała być upojna - dokładnie dziewięć miesięcy później przyszła na świat Lisa Marie Presley. Król rozpieszczał małą księżniczkę, która zanim zaczęła chodzić, latała już prywatnymi odrzutowcami. Żona też zdążyła się przyzwyczaić do tych luksusów: do Graceland trafiła jeszcze jako nastolatka i od razu dostała do dyspozycji część posesji piosenkarza, a także opiekę jego ojca. Elvis spełniał każdą prośbę dziewczyny, która zauroczyła go swoimi "cudownymi, błękitnymi oczami". Podobno przez kilka lat, kiedy romans rozkwitał, nie zbliżył się do jej łóżka. W końcu
ofiarował jej pierścionek zaręczynowy zdobiony trzykaratowym brylantem. Jednak i te najpiękniejsze bajki mają swój niezbyt radosny koniec. Elvis, który przez lata przyzwyczaił Priscillę do sporej dawki uwagi, bardziej był pochłonięty pracą niż rodziną. Chłonna wrażeń pani Presley wdała się w romans ze swoim instruktorem od karate. Małżeństwo się rozpadało, za co winę wziął na siebie Elvis. Kochał Priscillę, ale jednocześnie wiedział, że ją krzywdzi. Po rozwodzie kobieta dostała pokaźny majątek. Lata później przyznała, że żaden inny mężczyzna nie dał jej tyle szczęścia co król rock’n’rolla.