Płakałam po szczeniakach, po ojcu nie potrafiłam© East News | Daniela Vagt

Płakałam po szczeniakach, po ojcu nie potrafiłam

Za brak miłości do własnego syna czy córki nie grozi więzienie. W chwili, gdy mężczyzna podejmuje decyzję: "Zmywam się", na szyi dziecka zaciska jednak wirtualny sznur, który będzie starało się ono rozluźnić przez całe życie. Bezskutecznie.

Maria

Scena pierwsza. Idę z ojcem przez zaśnieżony las. Staram się iść po jego śladach, ale mam tylko kilka lat i nie daję rady. Co rusz potykam się i wywracam. Muszę podnieść się sama i próbować go dogonić. On nawet się nie odwraca.

Scena druga. Mam 6 lat i dostaję od niego rowerek, na którym nigdy nie nauczy mnie jeździć.

I to wszystko, z czego pamiętam ojca. Później zniknął. Porzucił mnie i matkę.

Spotkało nas nieszczęście – spłonął nam dom. Ocalało tylko jedno zdjęcie ojca. Potem latami, gdy mijałam starszych facetów, wpatrywałam się w ich twarze. Łudziłam się, że w którymś z nich rozpoznam mężczyznę z fotografii. Mojego tatę. Tak bardzo tęskniłam.

Zazdrościłam koleżankom, że idą gdzieś ze swoimi ojcami. Brakowało mi męskiego wsparcia. Może dlatego mój pierwszy mąż był starszy o 10 lat?

Ale i ja odniosłam porażkę. Moi synowie też nie mają kontaktu z ojcem. Zupełnie jakbym powieliła wzór, którego tak się bałam.

Myślę, że jest coś takiego, że jeśli matka nie może ułożyć sobie życia, to i córka też ma trudności.

Obraz
© East News | Darek Redos

Teraz gdy dzieci są już duże, myślę, że jest nam dobrze, ale cały czas jest we mnie wspomnienie ojca.

Kiedyś jechałam pociągiem. Naprzeciw mnie siedział mężczyzna z dzieckiem na rękach. Coś mu opowiadał. Patrzyłam na nich i w pewnym momencie zorientowałam się, że z oczu płyną mi łzy. Z żalu, zazdrości, że ja tego nie miałam, że nie miały tego moje dzieci.

Mój ojciec zapadł się pod ziemię skutecznie. Nawet nie utrzymywał kontaktu ze swoją matką. Odnalazłam ją już jako dorosła kobieta. Gdy zmarła, nie pojawił się na jej pogrzebie. Nikt nie wie, gdzie jest.

Teraz czasami śni mi się ten człowiek. Przychodzi jako czarna postać i tylko się patrzy.

***

Dawid Blankenhorn, założyciel i prezes Institute for American Values, autor książki Fatherless America dla czasopisma Niebieska Linia:

"Dziecko dorastające bez ojca traci poczucie bezpieczeństwa, szansę na łatwiejszy życiowy start, możliwości lepszej edukacji. Szczególnie poważne są konsekwencje psychologiczne. Takie dziecko jest pozbawione fundamentu swojej tożsamości. Czegoś bardzo podstawowego.

Kim jestem? Skąd się wziąłem? Kto się mną będzie opiekował? Małe dzieci przychodzą do matek: "Gdzie jest mój tatuś".

To jest głęboka, pierwotna potrzeba – chcą wiedzieć, kim jest ich drugi rodzic. Jeśli więc pozbawia się dziecko ojca, uszczupla się o połowę podstawowe źródło jego ludzkiej tożsamości. Także źródło miłości.

Dla dziewcząt ojciec jest pierwszym mężczyzną ich życia. Czy w przyszłości dziewczyna będzie czuła się dobrze i pewnie jako kobieta, w dużej mierze zależy od tego, czy ojciec obdarzył ją miłością.

Brak miłości ze strony ojca stawia córkę w sytuacji wielkiego ryzyka podjęcia wczesnej aktywności seksualnej, posiadania nieślubnego dziecka i rozwodu, o ile wyjdzie za mąż".

Monika

Ojca widziałam trzy razy w życiu. Pierwszy raz, gdy miałam 6 lat. W drzwiach stanął jakiś obcy człowiek. Powiedział mamie, że zabierze mnie na godzinkę do centrum handlowego i kupi mi zabawkę. Pamiętam, że bardzo się bałam.

Po zakupach zabrał mnie do swojej matki. Długo jechaliśmy samochodem. W pewnym momencie rozjechaliśmy jakiegoś zwierzaka. Płakałam ze strachu i wymiotowałam.

Na pocieszenie ten człowiek wziął mnie do cukierni i kupił bezę. Do dziś pamiętam, że była w kształcie łabędzia. Pamiętam też, że była obrzydliwa.

Następny raz zobaczyłam go po czterech latach. O tej wizycie uprzedziła mnie już mama. Otworzyłam mu drzwi, a on powiedział: "Cześć księżniczko", zupełnie jakby się nic nie stało, jakby dopiero wrócił z pracy.

Uśmiechał się szeroko i chciał mi wcisnąć wielkiego, kolorowego miśka. Uciekłam do pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Cała się trzęsłam. Dwa razy próbował wejść i pogadać. Nie zgodziłam się. Odetchnęłam, gdy przyszedł się pożegnać. Mój ojciec po prostu nie istniał.

Po sześciu latach to jednak ja się do niego odezwałam. "Wszystkiego najgorszego z okazji twojego dnia" – napisałam mu na kartce z okazji Dnia Ojca. Dopisałam też swój numer telefonu.

Zadzwonił. Chciał się spotkać. Nie od razu się zgodziłam, ale wreszcie uległam.

Był miły i uśmiechnięty. Nie przeszkadzało mu, że palę, bo on w wieku 16 lat brał już narkotyki. Opowiadał mi o tym. Zapewniał również, że wyszedł na prostą.

Na pożegnanie dał mi 100 złotych. Powiedział: „Nie musisz wydawać rozsądnie”. Tak zrobiłam. Kupiłam sobie marihuanę.

Wtedy widziałam go po raz ostatni, bo choć dzwonił, przestałam odbierać. Czułam obrzydzenie. Do niego, a przede wszystkim do siebie, że w ogóle się z nim spotkałam.

Gdy miałam 18 lat, przyszedł do mnie list od komornika. Dowiedziałam się, że ojciec zalega z alimentami na 150 tys. złotych. Były nieściągalne, bo wyprowadził się do Holandii.

Trzy lata temu zmarł po eksperymentach z grzybami halucynogennymi. Wątroba mu wysiadła.

Obraz
© East News | Ron Nickel / Design Pics

Matka płakała, a ja nie czułam niczego, gdy się o tym dowiedziałam. Więcej łez uroniłam po szczeniakach, które zdechł u moich kuzynów.

Jeśli Bóg istnieje, to na pewno Maciek, człowiek, który był moim "tatą", ma drzwi do raju zamknięte na cztery spusty.

***

W Polsce alimentów nie płaci 95 proc. ojców i 5 proc. matek. W Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor znajduje się prawie 289 tys. informacji o niepłaconych alimentach na kwotę 11,5 mld zł (dane na listopad 2019 r.).

W ciągu roku gminy dopisały prawie 25 tys. nowych dłużników. Najwięcej dzieci bez wsparcia finansowego spędziło ostatnie święta z mamą na Śląsku.

Średni dług alimentacyjny wynosi 39 689 zł.

***

W 2018 r. w Polsce zawarto ok. 192 tys. małżeństw, natomiast liczba rozwodów wyniosła 63 tys.

Ewa

Miałam 7 lat, gdy ojciec zniknął z mojego życia. Siostry były jeszcze młodsze. Każdy, kto jak ja dobija do 50-tki, wie, jak trudne były lata 70. i 80.

Moja mama została sama z trójką dzieci. Mieszkaliśmy w Koninie w mieszkaniu zakładowym. Ojciec rzucił pracę, więc mama nie miała do niego praw.

Wyjechałyśmy do babci i zamieszkałyśmy w jej 2-pokojowym mieszkaniu. Na utrzymanie miałyśmy niewielką pensję matki i głodowe alimenty od państwa, bo od ojca nie można było niczego ściągnąć. Albo nie miał pracy, albo pracował bez umów.

Miałyśmy małą komórkę, w której matka hodowała kury, króliki i jedną świnkę. Było jak je wykarmić, bo mama – jako pracownica PGR-u, dostawała deputaty ziemniaków i zboża w tzw."naturze". Mieliśmy też ogródek zakładowy. I tak się ciągnęło.

Gorzej było, gdy zaczęłyśmy dorastać. Moje ciuchy i buty nie pasowały już na siostry. Mama mówiła wtedy, że "stopy im rosły nie w te pory roku co trzeba”. A portfel mamy coraz częściej był pusty. Trzeba było kombinować.

Pisanie do sądu o podwyżkę alimentów zawsze kończyło się tym samym i sprowadzało do jednego – ojca nie można było odnaleźć. I sprawa w sądzie upadała.

Miałam 10 lat, gdy wydarzył się cud. Przyszła nadana z Katowic paczka. Były w niej różne słodkości i karteczka: "Dla dzieci".

Boże, jednak ojciec się nami interesuje! Cóż to była za ulga, że jednak istnieje, że pamięta. Okazało się, że zaczął pracować w hucie. Na krótko. Rzucił pracę, gdy namierzył go komornik. I znów zapadła cisza.

Babcia szyła nam ubrania na wzór z tych z katalogów OTTO, żebyśmy się nie czuły gorsze i wyśmiewane, a na mnie spadła opieka nad rodzeństwem, bo mama ciągnęła dwa etaty.

Minęło parę lat. Mama poznała mojego ojczyma. Kawaler i panna z odzysku z trójką dzieci. Miłość i nowe życie dla tego człowieka, dla mnie, dla moich sióstr.

Swoje ambicje musiałam jednak powściągnąć - chciałam iść do szkoły sportowej, ale nie mogłam, bo musiałam jak najszybciej zacząć zarabiać. Padło na zawodówkę. Gdy dostałam parę groszy za praktyki, czułam się jak Rockefeller!

Poznałam chłopaka i po zakończeniu szkoły decyzja o ślubie.

Po kryjomu, na adres dziadków, wysłałam zaroszenie do ojca. Ich adres znalazłam na jakiejś starej kopercie.

Przyjechał. Trzy dni po wszystkim. Dał mi bukiet goździków, a w "wianie" 10 jajek i kurczaka. Sąsiadom rozpowiadał, że kupił mi mieszkanie. Śmiałam się do łez.

Kolejny raz zobaczyłam ojca w sądzie – wreszcie zatrzymali go za niepłacenie alimentów. Zapytał, czy jest już dziadkiem. Odpowiedziałam mu, że tak, że niedawno urodziłam córkę. Wtedy usłyszałam, że w takim razie on dziadkiem nie jest, bo liczy się tylko wnuk.

W tej jednej chwili coś ostatecznie we mnie pękło. Wykrzyczałam mu wszystkie moje żale i to, że nie chcę mieć z nim nic do czynienia, że ojca miałam i mam w ojczymie, a z nim nic mnie nie łączy.

Wiem, że są dzieci, które miały gorzej w życiu, niż ja. Dzieci alkoholików, dzieci maltretowane, dzieci molestowane...

Dzieci, które nie miały ojca w swoim życiu, cierpią inaczej. Podejrzewam, że wiele rzeczy powielam.

Po 27 latach małżeństwa się rozwiodłam. Moje siostry także są rozwódkami. Kiedy rozmawiamy, co zrobiłyśmy źle w tych naszych związkach, to jest jedno stwierdzenie.

Chciałyśmy naszych mężów zagłaskać na śmierć, żeby było im dobrze, żeby dzieci miały ojców. Dzięki Bogu moje mają go dotąd. Jesteśmy w kontakcie. On jako dziadek, a ja jako babcia.

***

Opłacenie rachunków - za media i czynsz, raty, zakup RTV, nowego telefonu czy roweru. To są priorytety alimenciarzy. Pomoc własnemu dziecku jest na końcu ich listy wydatków.

***

Jak podaje stowarzyszenie Alimenty To Nie Prezenty, 1 mln dzieci w Polsce nie otrzymuje zasądzonych alimentów. 313,5 tys. dzieci otrzymuje świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego. 93 proc. to alimenty zasądzone w wysokości do 500 zł, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi w Polsce minimum egzystencji wg IPiPS.

***

Komornicy rocznie prowadzą blisko 650 tys. spraw o alimenty. Poziom skuteczności ich działań utrzymuje się na poziomie 19 proc. – od lat. To jeden z najgorszych wyników w całej Europie.

***

Od lutego 2018 r. wszyscy, którzy zalegają w łożeniu na dzieci przez trzy miesiące, będą podlegać karze grzywny, ograniczenia bądź pozbawienia wolności. Jeśli alimenciarz zwróci zaległość w przeciągu 30 dni, uniknie zarzutów.

Źródło artykułu:WP magazyn
Komentarze (1)