Uroda"Poza pracą stawiam na naturalność". Wywiad z Małgorzatą Kożuchowską

"Poza pracą stawiam na naturalność". Wywiad z Małgorzatą Kożuchowską

"Poza pracą stawiam na naturalność". Wywiad z Małgorzatą Kożuchowską
Źródło zdjęć: © AVON
Redakcja WP
16.03.2017 11:47, aktualizacja: 24.03.2017 17:45

Jak pielęgnuje swoją skórę jedna z najbardziej znanych i podziwianych polskich aktorek? Czy dałaby się oszpecić dla roli? Poznajcie urodowe sekrety Małgorzaty Kożuchowskiej.

„Najważniejsze, żebyś była sobą” - usłyszała pani od mamy na początku kariery. Czy to motto nadal prowadzi panią przez życie? A przez modowe wybory?

Tak. Staram się być szczera i spójna w swoich wyborach. Również tych modowych, choć to nieco lżejsza materia. Oczywiście śledzę trendy i w każdym sezonie znajduję coś dla siebie, ale nie zmieniam całej garderoby. Nawet więcej, staram się wybierać rzeczy, które mogę później nosić latami. Zdarza się też, że kupuję coś z myślą o konkretnej okazji, a później okazuje się, że wracam do tej rzeczy jeszcze wielokrotnie. Dobrym przykładem są szpilki Gucci, które kupiłam z okazji koncertu z zespołem Futro, a potem zagrały ze mną w dwóch filmach i w spektaklu telewizji.

Pani styl jest budowany bardzo konsekwentnie, można go określić mianem „nowoczesnej klasyki”. Czy korzysta pani z pomocy stylistów, czy raczej ufa intuicji?

Nauczyłam się słuchać swojej intuicji, choć oczywiście moje wybory konsultuję z bliskimi, w tym z dziewczynami, których styl podziwiam, które mają w mojej ocenie doskonały gust. Po latach wiem jednak, że do każdej osoby pasuje coś innego, i płaszcz, który wspaniale nosi Jaga Hupało, do mnie może niekoniecznie pasować. Kiedy nie mogę się zdecydować - zawsze pytam o zdanie męża. Ma bardzo dobre oko.

Regularnie pojawia się pani na listach najlepiej ubranych Polek. Zdawać by się mogło, że nie popełnia pani żadnych modowych błędów. Ale czy faktycznie tak jest? Czy są jakieś stylizacje bądź eksperymenty z fryzurą, których szczególnie się pani wstydzi?

Jako młoda dziewczyna szukałam swojego stylu i czasem odważnie eksperymentowałam i każda taka próba czegoś mnie nauczyła. Nie wstydzę się żadnej. Kiedyś na gali wręczenia Telekamer pojawiłam się w oryginalnej fryzurze. Był to wysoko upięty kok. Wiedziałam, że to nietypowa fryzura, ale mnie się bardzo podobała. To, że wzbudziła wiele kontrowersji i wywołała mnóstwo komentarzy, trochę mnie zaskoczyło. W efekcie do dziś przy okazji Telekamer media przypominają ten kok, który niepostrzeżenie zapisał się w historii tych nagród (śmiech).

Jakich ubrań, fasonów, kolorów nie może zabraknąć w pani szafie?

Klasyki, dobrze skrojonych spodni, miękkich otulających swetrów, ale też printów, które uwielbiam w każdym wydaniu. Dodatki nadają charakter całej stylizacji, dlatego często z nimi eksperymentuję i jestem skłonna do większych szaleństw niż w przypadku garderoby.

Wiem, że wchodząc do charakteryzatorni, od razu wyjmuje pani z torebki perfumy. Czym teraz pachnie Małgorzata Kożuchowska?

Teraz pachnę moimi perfumami, czyli Viva la Vita od Avon, a więc grejpfrutem, magnolią i drzewem sandałowym. Przyciągają słońce i dobrą pogodę. Lubię je nosić w ciągu dnia. Na wieczór wybieram cięższe perfumy, inspirowane aromatem piżma, drzewa sandałowego czy nawet kadzidła.

Geny, drzemki na planie czy doskonała pielęgnacja? Co jest sekretem pani idealnej cery?

Nic nie jest w stanie zastąpić snu czy odpoczynku. To widać najlepiej po urlopie, gdy wracamy zrelaksowani, wypoczęci, a skóra wygląda młodo. Ponieważ spędzam dużo czasu na planie, dużą wagę przywiązuję do jakości kosmetyków. Dbam o demakijaż i wybieram takie kosmetyki, nawet te kolorowe, które jednocześnie odżywiają, pielęgnują skórę. Od pewnego czasu jestem ambasadorką linii kosmetyków Avon True. One są właśnie tego idealnym przykładem.

Polki nie są lojalnymi klientkami firm kosmetycznych. Przeskakujemy z kwiatka na kwiatek i ciągle próbujemy nowości. Czy w pani kosmetyczce są produkty, których używa pani od lat?

To chyba wynika z tego, że firmy kosmetyczne co chwila wprowadzają nowości i ciężko znaleźć w ofercie naszej ulubionej marki kremy czy szminki, które promowała kilka sezonów wcześniej. Natomiast są kosmetyki, które zawsze mam przy sobie - to szminka, puder i perfumy, ale oczywiście w różnych kolorach i o różnych właściwościach, zależnie od tego, co lubię w danym momencie.

„Nie mam czasu na błędy” powiedziała pani w wywiadzie dla magazynu „Viva”. Jak zatem wygląda bezbłędny makijaż Małgorzaty Kożuchowskiej? Czy ma pani czas na codzienne malowanie?

Ze względu na zawód, jaki wykonuję, makijaż stał się nieodzownym elementem mojego życia. Oczywiście różni się on w zależności od tego, czy gram w serialu, na deskach teatru czy idę na jakąś wieczorną galę. Mam ten komfort, że z domu wychodzę bez makijażu, a na planie oddaję się w ręce profesjonalnych makijażystek. Poza pracą stawiam na naturalność. Wieczorem chętnie wybieram smokey eye lub matową szminkę o zdecydowanym kolorze.

Będąc rozchwytywaną aktorką, mamą i żoną, z pewnością musi pani czasem zrezygnować z urodowych przyjemności. Jakie pielęgnacyjne rytuały nigdy nie zostaną wykreślone z pani kalendarza?

Demakijaż, krem nawilżający na dzień, wieczorem odżywczy. Nie tylko głowie, ale i skórze dobrze też robią codzienne spacery z moimi psami. Dbam o to, by nigdy z nich nie rezygnować. A jak mam więcej czasu dla siebie, to chętnie organizuję sobie domowe spa.

Natalie Portman dla roli ogoliła głowę na łyso. Charlize Theron dała się oszpecić. Renee Zellweger przytyła. Czy pani również byłaby skłonna „poświęcić” urodę dla roli?

Nie ma nic bardziej pociągającego w aktorstwie niż transformacja. Rola, która wymaga poświęcenia, totalnej metamorfozy to marzenie każdego aktora. Żeby być wiarygodnym, trzeba umieć odejść od własnej estetyki. Dlatego jak większość znanych mi aktorek bardzo chętnie poddałabym się kompletnej metamorfozie.

Kobiety po czterdziestce wyglądają dzisiaj jak dwudziestolatki. Mają jednak zdecydowanie większą wiedzę. Jakich błędów urodowych i modowych nie popełnia pani teraz, a które 10 czy 20 lat temu zdarzały się nagminnie?

Nie traktuję swoich stylizacji z ubiegłych lat jak modowych wpadek. Taka była kiedyś moda, co innego podobało nam się w latach 80. czy 90. niż dziś. To naturalna kolej rzeczy. Poza tym nie mieliśmy wtedy takiego wyboru i dostępu do kosmetyków jak dzisiaj. Nie oznacza to jednak, że chętnie wróciłabym do tamtych propozycji (uśmiech).

Kiedy czuje się pani najpiękniejsza?

Gdy mam przy sobie męża i synka.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także