"Miałam całe zakrwawione majtki". Mówi, co robił jej ksiądz
Natalia ledwo oddychała, gdy ksiądz wcisnął jej do ust krzyż i wlewał wodę święconą. Dla duchownego to był tylko kolejny znak działania szatana, dla niej - horror w imię wiary. To historia egzorcyzmów, które zniszczyły młodą kobietę i wystawiły na jaw mroczne praktyki w polskim Kościele.
Natalia miała dwadzieścia jeden lat i nie wierzyła ani w diabła, ani w egzorcyzmy. Dopiero gdy ksiądz, opiekun oazy, uznał, że jest opętana, zaczęła mieć wątpliwości. –Prawie tam umarłam - opowiada w książce "Mieli nas za opętanych. Historie nadużyć egzorcystów" Szymona Piegzy, cytowanej przez Onet. Książka trafiła do księgarń 12 listopada. Ujawnia dramatyczne kulisy egzorcyzmów w Polsce.
Droga do egzorcysty
Natalia trafiła pod opiekę księdza Marcina, diecezjalnego egzorcysty, któremu ufały dziesiątki wiernych. Miał opinię charyzmatycznego duchownego, który "nie boi się diabła" i potrafi pomóc każdemu. Początkowo spotkania przebiegały spokojnie - rozmowy, spowiedzi, wspólne modlitwy. Jednak z czasem zaczęły się dziwne rzeczy.
- Działy się bardzo dziwne rzeczy. Kiedy odzyskiwałyśmy świadomość, miałyśmy porwane rajstopy, byłyśmy całe mokre, podrapane, a czasem nawet leżałyśmy we własnych sikach. Jak pytałyśmy księdza, co się stało, mówił, że to sprawka złego ducha. I że on nigdy nie widział tyle moczu naraz - wspominała Natalia.
Lista dawnych zakazów dla kapłanów. Ograniczenia zaskakują każdego
Pułapka na plebanii
Zaufanie do duchownego było tak silne, że Natalia i jej przyjaciółka przeprowadziły się na plebanię. Ksiądz tłumaczył, że tylko tam będą bezpieczne. W praktyce oznaczało to całkowitą izolację - oddały mu telefony i nie mogły wychodzić bez zgody. Egzorcyzmy odbywały się niemal codziennie, często w nocy.
- Wszędzie miałyśmy siniaki, rany, byłyśmy całe obolałe. Raz miałam całe zakrwawione majtki. Coś mi się stało tam na dole i musiałam iść do ginekologa. Ksiądz bardzo się wtedy wystraszył, bo zawsze zapewniał, że nie ma wobec nas złych zamiarów - brzmi relacja kobiety w książce "Mieli nas za opętanych. Historie nadużyć egzorcystów".
Egzorcysta w końcu zauważył niepokojące sygnały lub się przestraszył - uznał, że kobiety powinny iść do psychologa, ale tylko wybranego przez niego. Trafiły więc do ośrodka "Bednarska" Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich. Psycholog zalecił szpital i ostrzegł, że egzorcyzmy bez świadków są ryzykowne.
Dziewczyny wróciły na plebanię. Podczas modlitwy Natalia nagle straciła czucie w nogach. - W trakcie modlitwy odcięło mi nogi. Po prostu przestałam je czuć. Upadłam i nie mogłam wstać - wyznała. Zamiast wezwać pomoc medyczną, ksiądz przenosił ją na łóżko i kontynuował rytuały, mimo że błagała o przerwanie. Paraliż utrzymywał się przez dni. Dopiero w szpitalu neurologicznym rozpoznano zaburzenia dysocjacyjne pod wpływem silnego stresu.
Horror w piwnicznej kaplicy
Po tym wszystkim kobiety musiały wyprowadzić się z plebanii. Potem wróciły, a gdy pojawiła się wysypka (później rozpoznana jako świerzb), ksiądz uznał ją za kolejny atak demona i ostatecznie zerwał z nimi kontakt. Przekazał je siostrze zakonnej, która wysłała Natalię do znanego egzorcysty z Kielc, księdza Piotra. Tam dziewczyna została przywiązana do drewnianego stołu z pasami, poddana brutalnym praktykom.
- Krzyczałam i prosiłam, żeby przestali, że już nie chcę, ale wtedy jeszcze bardziej się nakręcali. Uważali, że to diabeł przeze mnie przemawia. Ksiądz wcisnął mi do buzi krzyż i zaczął wlewać wodę święconą. Nie mogłam oddychać ani tego przełknąć. Wszystko stanęło mi w gardle. Zaczęłam się dławić. Dostałam ataku paniki, a oni modlili się jeszcze głośniej. Naprawdę myślałam, że stracę przytomność i umrę - opowiedziała Natalia.
Po tych koszmarnych doświadczeniach kobieta zerwała z Kościołem. Przez długi czas zmagała się z depresją. Dziś powoli odbudowuje swoje życie u boku męża, który - jak sama mówi - uratował ją.
- Mamy syna, ale nie pozwoliłam na chrzest. I do komunii też nie pójdzie. Nienawidzę tej instytucji całym sercem. Gdy widzę przypadkowego księdza na ulicy, to mam ochotę splunąć mu w twarz. Wiem, że on mi nic nie zrobił, ale nie umiem inaczej - podsumowała Natalia.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!