Edyta Wojtczak. Jedno zdjęcie w bluzeczce w paski na zawsze odmieniło życie skromnej dziewczyny
Edyta Wojtczak była jedną z najsłynniejszych spikerek w telewizji, zaraz obok Ireny Dziedzic. To właśnie determinacja gospodyni "Tele Echa" sprawiła, że Wojtczak zaczęła karierę przed kamerą. Dała za nią nawet ogłoszenie do prasy.
W samo południe pewnej grudniowej niedzieli 1966 r. wejście do Urzędu Stanu Cywilnego na rogu Alei Jerozolimskich i Nowego Światu wypełniał tłum ludzi. Terkotała telewizyjna kamera, strzelały migawki aparatów fotograficznych.
Trudno się dziwić temu zainteresowaniu: w związek małżeński wstępowała przecież ulubienica całej Polski, 30-letnia spikerka TVP Edyta Wojtczak. Jej wybrankiem był kolega z pracy: starszy o pięć lat operator kamery, Michał Szymański. W roli świadków wystąpili inni spikerzy: Eugeniusz Pach i Jan Suzin.
Panna młoda miała niewiele czasu na przygotowanie. Zaledwie poprzedniego dnia wróciła z Pragi, gdzie reprezentowała polską telewizję. Mimo tego, w modnym kremowo-złocistym płaszczyku z kołnierzykiem z norek (zwanych wtedy czasem nurkami) i dopełniających kreację rękawiczkach, prezentowała się zjawiskowo. Również pan młody w garniturze w kolorze electric blue wyglądał znakomicie. Jednak rękawiczki panny młodej wywołały podczas uroczystości zamieszanie. Zgodnie z obowiązującą modą, były bardzo obcisłe. Kiedy nadszedł czas zakładania obrączek, okazało się, że rękawiczek nie można ściągnąć. Nawet świadek szamotał się z nimi dłuższą chwilę. W pewnym momencie uczestnikom uroczystości wydawało się nawet, że trzeba ją będzie odłożyć. W końcu jednak udało się zdjąć rękawiczkę i p. Michał mógł włożyć na palec p. Edyty obrączkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Poszukujemy inspirujemy". Ten dom robi wrażenie. Detale przyciągają uwagę
Po ceremonii państwo młodzi pocałowali się dwukrotnie. Dla fotoreporterów oraz dla siebie. Przyjęcie ślubne odbyło się w małym mieszkaniu nowożeńców przy ulicy Marszałkowskiej. Między gośćmi biegał Figaro, zwany Bąblem – czarny pudel, wielokrotny medalista psich konkursów piękności. Ze swoją panią spędzi 17 lat. Dyżur w TVP tego dnia pełniła koleżanka pani Edyty, Grażyna Nowicka.
Irena Dziedzic zwróciła uwagę na Edytę Wojtczak. Dała ogłoszenie do prasy
Wśród zaproszonych gości nie mogło zabraknąć Ireny Dziedzic. To właśnie ona odkryła talent młodszej koleżanki. Edyta od dawna marzyła o aktorstwie, ale była zbyt nieśmiała. W 1958 r. pracowała w biurze Dowództwa Wojsk Lotniczych, kiedy tygodnik "Przekrój" ogłosił konkurs "Film szuka młodych aktorek". "I kolega fotoamator wysłał moje zdjęcie. Jakaż była moja konsternacja, kiedy przed Wielkanocą zobaczyłam w »Przekroju« moje foto" – wspominała p. Edyta. Na fotografii ma bluzeczkę w drobne paski i promienny uśmiech na twarzy. Redakcja otrzymała około tysiąca zgłoszeń. Podobizna Edytty (przez dwa "t"!) Wojtczak znalazła się obok 27 fotografii innych finalistek konkursu w numerze tygodnika z 5 kwietnia 1958 r. Dziesięć z nich, wśród nich pannę Edyttę, zaproszono na zdjęcia do Wytwórni Filmowej w Łodzi. Konkurs wygrała Teresa Tuszyńska. Aktorką została też inna finalistka, Danuta Starczewska.
Zdjęcie panny Wojtczak w "Przekroju" zobaczyła Irena Dziedzic, pierwsza dama polskiej telewizji, spikerka od 1956 r. i gospodyni "Tele Echa". Powierzono jej zadanie znalezienia kolejnej spikerki. Dziewczyna ze zdjęcia wpadła jej w oko, nie wiedziała jednak, jak ją odszukać. Zamieściła więc ogłoszenie w "Expressie Wieczornym". Do pierwszego spotkania doszło w kawiarni Stolica przy placu Napoleona (we wrześniu 1957 r. zostanie przemianowany na pl. Powstańców), naprzeciwko siedziby telewizji.
Edyta Wojtczak zrobiła dobre wrażenie. "Ładną ma pani buzię, ale głos bardzo dziecinny – powiedziała Dziedzic. – Trzeba go będzie obniżyć". Następne pół roku Edyta Wojtczak spędziła w malutkiej dziupli spikerskiej, z braku miejsca sadowiąc się u stóp Ireny Dziedzic i pilnie podpatrując jej pracę. "Irena jest osobą bezpardonową i była dla mnie bardzo surowa. Ale to właśnie ona wszystkiego mnie nauczyła: jak się siada przed kamerą i jak się formułuje zdania" – wspominała. Egzamin odbył się przed komisją pod przewodnictwem Adama Hanuszkiewicza, w tamtych latach głównego reżysera telewizji, do którego należała ostateczna decyzja w kwestii zatrudnienia nowej spikerki. Mimo ogromnej tremy, Edyta Wojtczak zdała egzamin. Podczas jej pierwszych dyżurów role się odwróciły: teraz to Irena Dziedzic siadała u jej stóp patrząc, czy wszystko przebiega jak należy. "Potem już rzucono mnie na głęboką wodę" – opowiadała p. Edyta. Po latach sama wprowadzi do zawodu młodsze koleżanki, m.in. Katarzynę Dowbor. "Nasza nauka trwała prawie dwa lata. Edyta dawała mi lekcje w swoim wolnym czasie, poświęcała na to długie godziny nie biorąc żadnej zapłaty" – wspominała p. Katarzyna.
Praca spikerów w PRL-u nie była łatwa. Tak wspominała ją Wojtczak
Edyta Wojtczak została drugą, po Irenie Dziedzic, spikerką telewizyjną. Spikerami byli również Eugeniusz Pach i Jan Suzin (Stanisław Cześnin został przesunięty ze spikerowania do Dziennika Telewizyjnego). W tych latach spiker towarzyszył widzom przez cały dzień: od powitania do "dobranoc państwu". Program był jeden, bez zachodnich filmów, a wszystkie audycje – w tym sztandarowe "Kabaret Starszych Panów", "Kobra" czy "Giełda Piosenki" – nadawano na żywo. Pracę spikerów komplikował fakt, że przez kilka lat telewizja dysponowała dwoma studiami: na placu Powstańców i na 5. piętrze Pałacu Kultury i Nauki – przejście tej odległości zajmowało około kwadransa. Zdarzało się, że spiker zapowiadał film na placu Powstańców, a po jego zakończeniu z PKiN informował widzów, co przed chwilą oglądali. Potem studio przeniesiono na 27. piętro. Niestety, czasem zacinały się windy i po schodach trzeba było wtedy wejść pieszo.
Spikerki same się ubierały, również samodzielnie, przed wyjściem z domu, wykonywały makijaż. Edyta Wojtczak jako pierwsza spikerka z telewizji polskiej zaczęła przyklejać sztuczne (przywiozła je koleżanka z USA), co w tamtych latach robiły jedynie aktorki. "Telewizja stała się dla mnie drugim domem, tu spędzałam każdą wolną chwilę" – wspominała. Pomiędzy kolejnymi zapowiedziami miała czas wolny, więc przesiadywała w bufecie. Przychodziła do telewizji nawet wtedy, kiedy nie miała dyżuru. W telewizji spędzano nawet Wigilie, zwłaszcza że Adam Hanuszkiewicz tego dnia obchodził imieniny.
W telewizji poznała męża. Nie doczekali się dzieci
"Moja praca stała się sposobem na życie – opowiadała p. Edyta. – Telewizja odmieniła moje życie o 180 stopni. Dotąd byłam nikim, skromną szarą myszką; teraz mówiłam do milionów". W telewizji poznała też męża. Sama, poza czytaniem książek, nie miała innych pasji, jej udziałem stała się więc pasja p. Michała. "Miał żaglówkę Omega i wspólnie pływaliśmy Wisłą z Warszawy do Kazimierza i z powrotem, ja w kapoku, cała w strachu, lecz szczęśliwa, bo lubię wodę, ale mogę brodzić najwyżej po kostki" – wspominała po latach. Małżeństwo Edyty Wojtczak i Michała Szymańskiego było bezdzietne. Przed wprowadzeniem stanu wojennego operator wyjechał z Polski. Zmarł w USA.
Na wiadomość, że córka dostała pracę w telewizji, ojciec p. Edyty powiedział: "Skoro ci się taki zawód podoba, to go dobrze wykonuj". Trwało to cztery dekady. Podczas swego ostatniego dyżuru spikerskiego w TVP – było to drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia 1996 r. – Edyta Wojtczak ze ściśniętym gardłem podziękowała widzom za życzliwość i serdeczność, a kolegom za współpracę i przyjaźń.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl