Śluby w powstańczej Warszawie
W cieniu spadających bomb kobiety brały śluby w kitlach sanitariuszek zamiast sukien ślubnych. Za obrączki nowożeńcom służyły kółka od zasłon. Panny młode trzymały w rękach bukiety kwiatów, a na głowę plotły wianki. Zawarcie związku małżeńskiego to wkroczenie w nowy etap życia, z którym wiąże się pewne nadzieje i plany na przyszłość. Zakochani w okupowanej Warszawie brali śluby impulsywnie, nie po to, żeby coś planować, ale dlatego, że na drugi dzień mogło już ich nie być. Podczas 63 dni powstania 256 par wzięło ślub. To niezwykłe zjawisko 65 lat później stało się tematem filmu "Epidemia miłości" Macieja Piwowarczuka. W czasie powstania nie było mowy o specjalnym dress codzie, bo - jak podkreśliła Halina Jędrzejewska pseud. "Sławka" - ówczesne kobiety niczego nie miały. Walczyły o przetrwanie, a ubiór był najmniej istotną sprawą. Zakładały to, co wpadło im w ręce. Niektóre z nich spędziły 63 dni w jednym stroju. - W trakcie powstania toczyło się normalne życie w nienormalnych warunkach - mówiła pisarka Anna Herbich.
Wypowiedzi sanitariuszek pochodzą z książki Anny Herbich, pt. "Dziewczyny z powstania".