Życie ze sponsoringu
- Postawiłam na dwa kryteria – ciągnie Agnieszka – najbardziej normalne oczekiwanie pod względem seksu, bez żadnych udziwnień, a po drugie, najwyższe oferowane pieniądze. Zanim się zdecydowałam na „współpracę”, spotkałam się z ponad dwudziestoma mężczyznami. Niektórzy z nich to były świry, inni chcieli seksu za 50 złotych, a ja nie widzę powodu, żeby się tak tanio sprzedawać. W końcu kobieta sponsora, to nie byle kto, to ktoś więcej, niż profesjonalna prostytutka. Do niedawna spotykałam się z jednym mężczyzną. Teraz spotykam się z dwoma. Oczywiście nic o sobie nie wiedzą. Oprócz pensji, którą dostaję w sklepie, zarabiam około 4 tysięcy złotych. Bez podatku, bez dużego zaangażowania czasowego. Stać mnie teraz na wiele rzeczy – przede wszystkim na dobre leczenie dla mojego synka.