Życie ze sponsoringu
- Kiedyś do sklepu przyszedł starszy pan z młodą dziewczyną. Kupił jej mnóstwo dobrych jakościowo, drogich ubrań. Kiedy uśmiechnęłam się i powiedziałam jej, że ma hojnego ojca, ta odpowiedziała, że to nie jest jej ojciec. Gdy wychodzili ze sklepu, pan trzymał swoją rękę na jej pośladku. Miał na palcu obrączkę, więc musiał być żonaty. Domyśliłam się, że to tak zwany sponsoring. - Agnieszka zainteresowała się tym bliżej. Gdy znalazła różne serwisy w Internecie, zobaczyła, że „popyt” mają także kobiety w jej wieku. Zamieściła ogłoszenie. W ciągu dwóch tygodni dostała ponad 200 odpowiedzi. Mogła przebierać w propozycjach.