- Porywają ludzi według list, które ze sobą noszą. Część z tych osób znika, część zabijają. Zajmują nasze domy, biznesy, robią w mieście to, co chcą. Gdy tylko spotykamy ich na ulicy, przechodzimy na drugą stronę - mówi Polskiej Agencji Prasowej 23-letnia mieszkanka okupowanego Chersonia. Wyznaje, że życie w mieście zamieniło się w koszmar.