- Rzeczywiście, przyszło sporo osób, a że to był lipiec, siedzieliśmy też na balkonie. Następnego dnia zobaczyłam, że na tablicy ogłoszeń jest skierowana do mnie kartka. Od razu ją zerwałam, ale i tak najadłam się wstydu - wspomina Magda, która doświadczyła "komunikacji kartkowej".