Jednego dnia przyszła na studia, następnego już przyjechała. Przez lata choroba powoli odbierała jej sprawność, aż w końcu musiała usiąść na wózku inwalidzkim. Ktoś powie: "dramat, biedna dziewczyna". A Marta odpowie: "przepraszam, ale ja tu nie widzę żadnej tragedii. Trzeba działać".