Blisko ludziBruksela - miasto aktywnych Polek

Bruksela - miasto aktywnych Polek

Bruksela - miasto aktywnych Polek
Źródło zdjęć: © 123RF

09.08.2015 10:52, aktual.: 09.08.2015 11:12

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jedenaście lat po przystąpieniu Polski do UE Bruksela stała się miastem
aktywnych Polek, gdy do tradycyjnej, zapoczątkowanej przez kobiety emigracji zarobkowej z lat 90.
dołączyły tysiące pracownic instytucji europejskich i dyplomacji.

Jedenaście lat po przystąpieniu Polski do UE Bruksela stała się miastem aktywnych Polek, gdy do tradycyjnej, zapoczątkowanej przez kobiety emigracji zarobkowej z lat 90. dołączyły tysiące pracownic instytucji europejskich i dyplomacji. Ocenia się że w milionowej Brukseli mieszka nawet ponad 50 tys. Polaków. Większość z nich to emigracja "za chlebem", głównie ze wschodnich rubieży Polski.

Jak twierdzi doktor nauk społecznych z Uniwersytetu Brukselskiego (ULB) Elżbieta Kuźma, badająca od kilkunastu lat emigrację polską w Belgii, "wszystko zaczęło się od kobiet". W latach 90. zaczęły napływać Polki, głównie z Podlasia, w poszukiwaniu prac, którymi Belgowie nie byli zainteresowani, takich jak zajmowanie się domem czy sprzątanie.
- Kobiety zawsze były tutaj silnym ogniwem emigracji - mówi w rozmowie z PAP Kuźma. Jej zdaniem mężczyźni, którzy zajęli się głównie pracami budowlanymi, dołączyli do emigracji belgijskiej "za chlebem" później.
- Po 2009 roku, od kiedy to Polacy w Belgii mogą pracować legalnie, większość emigrantów za chlebem zalegalizowała swoją pracę, dostaje płatny urlop, ma opiekę lekarską i przestała już myśleć o powrocie do Polski. No chyba, że na emeryturę - podsumowuje Elżbieta Kuźma.

Innego typu jest fala emigracji po 2004 roku, związana z pracą w instytucjach unijnych, do których trzeba zdać trudny egzamin. Najwięcej spośród ponad 2850 Polek i Polaków zatrudnionych w różnych instytucjach i agencjach unijnych, bo 1150 osób, pracuje w największej z unijnych instytucji - Komisji Europejskiej zatrudniającej około 22 tys. osób. Polki stanowią tam zdecydowaną większość. Na wyższych stanowiskach, m.in. szefów wydziałów, w KE pracuje dwa razy więcej mężczyzn niż kobiet (22 Polaków i 10 Polek), podobnie jak i na tych najwyższych (11 panów i 5 pań).

Brukselski Klub Polek (BeKaP) powstał, by zagospodarować tę nową emigrację i nawiązać kontakty z już istniejącą. Celem było zbliżenie środowiska Polek pracujących w instytucjach europejskich i poza nimi. - Pomysł wziął się z obserwacji ogromnego, bardzo zróżnicowanego środowiska polskiego - mówi PAP pomysłodawczyni BeKaP-u dr Aneta Górnicka-Boratyńska, autorka książek o emancypacji czy o PRL dla dzieci.

Stowarzyszenie skupia Polki mieszkające w Brukseli, które wspólnie czytają i dyskutują o sztuce i społeczeństwie, organizują warsztaty i konferencje, a jednocześnie znajdują czas na wspólne gotowanie czy wyjścia. BeKaP organizuje spotkania w ramach klubu czytelnika czy spotkania z ciekawymi ludźmi. W ramach wieczorów autorskich udało im się ściągnąć do Brukseli m.in. takie pisarki, jak Joanna Bator i Sylwia Chutnik, czy historyka Karola Modzelewskiego. BeKaP organizuje również różnego rodzaju zajęcia, a także współprowadzi raz w tygodniu polskie przedszkole.

Stowarzyszenie niestety nie ma stałej siedziby. - To mogłoby pozwolić na poszerzenie działalności BeKaP-u, na przykład o zajęcia z młodzieżą czy porady psychoterapeutyczne - zauważa Górnicka-Boratyńska.
Kobieca aktywność zaowocowała inicjatywą Kongresu Kobiet, kolejnego - po Londynie - takiego przedsięwzięcia organizowanego poza granicami Polski. Honorowy patronat objęły obydwie panie ambasadorowe z Brukseli. Kongres Kobiet w Brukseli odbędzie się pod koniec listopada. - Będzie to jednodniowe wydarzenie podzielone na kilka paneli dyskusyjnych. Debatę plenarną zdominuje temat polityki dla kobiet w Polsce i Europie. Inne panele to Kobieta twórczyni na emigracji, w której wezmą udział m.in. polska rzeźbiarka od lat tworząca w Belgii Aleksandra Almaga, właścicielka galerii Zofia Napiórkowska czy pisarka Olga Tokarczuk. Będą też panele poświęcone m.in. przedsiębiorczości czy emigracji i tożsamości - mówi PAP dr Agata Araszkiewicz pisarka, specjalizująca się w tematyce kobiecej i feministycznej, współorganizatorka brukselskiego Kongresu.
- W przyszłym roku z kolei chcemy włączyć do Kongresu Kobiet inne nacje - zapowiada Araszkiewicz, założycielka stowarzyszenia "Elles sans frontieres", czyli "One bez granic", co po francusku, ale i po polsku brzmi obiecująco.

Z Brukseli Renata Bancarzewska
(PAP), rban/ ala/ kar/

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także