Czego pragną kobiety
Kobieca namiętność? To wielka tajemnica. Oczywiście, jest literatura, są badania – mówi seksuolog i psychoterapeuta Andrzej Gryżewski. Jednak to, dlaczego ta konkretna kobieta pożąda tego właśnie mężczyzny, a tamtego wcale, wymyka się badaczom. Może nie tylko badaczom? Przecież czasem ona sama nie wie, skąd ta namiętność albo jej brak.
30.07.2014 | aktual.: 30.07.2014 09:00
Kobieca namiętność? To wielka tajemnica. Oczywiście, jest literatura, są badania – mówi seksuolog i psychoterapeuta Andrzej Gryżewski. Jednak to, dlaczego ta konkretna kobieta pożąda tego właśnie mężczyzny, a tamtego wcale, wymyka się badaczom. Może nie tylko badaczom? Przecież czasem ona sama nie wie, skąd ta namiętność albo jej brak.
Kobiece pożądanie jest jak szwajcarski zegarek. Wszystkie trybiki, ząbki i kółeczka muszą chodzić i tykać równo, uważa seksuolog i psychoterapeuta Andrzej Gryżewski. Ale i to za mało. Już w starożytnych pismach indyjskich i egipskich przeczytamy, że kobiece pożądanie jest związane z księżycem. Po miesiączce namiętność rośnie, a po owulacji maleje. Raz bardziej atrakcyjni i podniecający są mężczyźni w typie Rambo, a kiedy indziej – ci jak św. Józef, opiekuńczy. Bo kobieta szuka najpierw najlepszego materiału genetycznego, a potem najlepszego ojca dla swoich dzieci. A wracając do trybików, ząbków i kółek – pierwsze i wydawać by się mogło najważniejsze z nich to miłość do partnera. Jednak zdarza się, że kobieta kocha, ba!, jest kochana, ale namiętności nie odczuwa ani trochę.
Żona policjanta, czyli kochać to za mało
Był komandosem, a teraz pracuje w policji. Budzi respekt. Kiedy został szefem komisariatu, gdzie za biurkami siedziały same obiboki, awanturnicy i pijacy, wystarczyły mu trzy miesiące, by wszystkich ustawić. Ona myślała, że to taki miś! Miły i dobry, który wszystko łagodnie potrafi ogarnąć. Kiedy poszła do niego do pracy i zobaczyła, jak wszyscy stają przed nim na baczność, pomyślała, że jeśli on jest miś, to grizzly. Silny i autonomiczny. I poczuła namiętność, co było do przewidzenia dla każdego seksuologa, bo to cechy mężczyzny, jakiego kobiety pragną. A mimo to i tego wieczoru usłyszał od niej: „nie”.
Zazwyczaj mężczyźni przychodzą do seksuologa i walą pięścią w stół: „Chcę seksu!”. Kobieta mi odmawia! Są wkurzeni.Cytują standardowe dialogi: „Kochanie, czy się dziś pokochamy?” – pyta on. I słyszy: „Dziś nie”. „Nie ma sprawy, poczekam...” Ona bardzo go kocha, nie może też nic mu zarzucić. Spełnia jej zachcianki, adoruje ją. Żywe marzenie wszystkich kobiet, jeśli wierzyć teorii, bo to Rambo i św. Józef w jednej osobie. Dlaczego więc ona nie ma na niego ochoty?
Przyznała się, że jej rodzice pili, że w domu bywali obcy mężczyźni, zdarzało się, że dobierali się do niej. Wykazał się empatią i w łóżku jest bardzo delikatny. Wie, co ona przeszła. Nie chce jej zranić. Ale to też za mało. Dlaczego?
– Z domu rodzinnego wyniosła wiele negatywnych uczuć: lęk, żal, poniżenie, chaos. Wybrała partnera, który jest na drugim skraju kontinuum, i dostaje od niego to wszystko, czego nie dostała w rodzinie – mówi Andrzej Gryżewski. – Ale seks z natury rzeczy łączy się z niepewnością, agresją seksualną, dominacją i podporządkowaniem: ktoś jest wyżej, ktoś niżej, a ona tych uczuć nie chce przeżywać. Zaznała ich aż nadto, gdy była dzieckiem. Dlatego choć bardzo go kocha, nie może go pożądać. Musiałaby cofnąć się do dzieciństwa, przepracować stary lęk, że ktoś ją nadużyje, że nikt jej nie obroni, bezradność i poniżenie. Jeśli przedtem wzbudziłaby w sobie pożądanie, otworzyłaby puszkę Pandory. Przypomniała sobie, że dotykał ją tamten znajomy rodziców i tamten też, i poczułaby się ośmioletnią dziewczynką. Potrzebuje wzmocnić swoje poczucie wartości, nim zmierzy się z traumami dzieciństwa, zobaczy, że już nie są dla niej groźne. Jeśli nie odważy się, nie pozwoli sobie na pożądanie. Nad tym pracuje na terapii. Ile to
potrwa? Teraz, kiedy już wie, gdzie tkwi problem, zaczyna… rozrzedzać spotkania.
Żona bawidamka, czyli wierność nie wystarczy
Jej ojciec był seksoholikiem, więc nieświadomie szukając kogoś podobnego, doprowadziła do ołtarza znanego warszawskiego adwokata i bawidamka. Poczucie wartości dało jej to, że zrobiła coś, co nie udało się jej matce. Jej mąż sypia tylko ze swoją żoną, a są razem już od pięciu lat. A jednak widzi, że ciągnie wilka do lasu. I w sklepie, i na siłowni, i w pracy lubi sobie poflirtować. Co z tego, że zapewnia ją, że jest wierny jak pies. Ona mu już nie ufa i nocami, zamiast się z nim kochać, fantazjuje ukradkiem o seksie z nudnym i nieatrakcyjnym bibliotekarzem. Fantazjuje, bo ma libido równie silne jak jej mąż.
Przyszli do seksuologa, bo on miał dość. Sfrustrował się! Przed ślubem, kiedy tylko chciał, mógł kochać się z wieloma kobietami. Ale ona go kusiła, obiecywała, że to, czego do tej pory doświadczył, to nic przy tym, co z nią przeżyje po ślubie. Uwierzył, przestał zdradzać, a ona po jego „póki śmierć nas nie rozłączy” zablokowała się na seks! Dlaczego? Bo uważa, że on ją kiedyś zdradzi. Jego zapewnienia, że kocha i chce być wierny, spływają po niej jak woda po kaczce. „Jeśli to się nie zmieni, to spełnią się jej obawy i pójdę szukać szczęścia poza domem”.
– No właśnie! Ona tego nieświadomie pragnie! – mówi Gryżewski. – Miłość do ojca każe jej prowokować partnera do zdrady, potwierdzić schemat, że mężczyzna nie może być wierny. Na ołtarzu uczucia do ojca, który zmarł przed kilkoma laty, złożyła swoją namiętną miłość do mężczyzny, który dla niej stał się monogamiczny i z którym była szczęśliwa w sypialni. Terapia w takim przypadku nie jest prosta, bo trzeba sięgnąć znacznie głębiej niż pacjentka chce. Łatwiej powiedzieć, że jej mąż lada chwila skoczy w bok i dlatego ona mówi „nie” – podsumowuje Gryżewski. – Kobiety mają ogromną władzę nad swoim pożądaniem, choć uważają, że są wobec niego bezsilne. Mogą nie reagować na superpodniety i nawet na głos serca, jeśli uznają, że pożądanie jest złe. Jak je wtedy przekonać? To tak samo trudne, jak odkrycie tajemnicy, która każe im mówić „nie”, choć chciały powiedzieć: „tak!”. A ta pacjentka nie chce wiedzieć, czemu mówi „nie”. Gdybym jej to powiedział, więcej by na terapię nie przyszła. Albo sama odkryje tę prawdę, albo
pozostawi swoją namiętność na zawsze w cieniu miłości do ojca.
Podziw to za mało
Piękna blondyna i wysoki brunet. Barbie i Ken. Była między nimi chemia. On jest spełnieniem jej marzeń: wysoki wysportowany, znany, erudyta. Ale co z tego, skoro ona teraz go już nie chce. Dlaczego? Sama nie wie.
– Psycholog ewolucyjny prof. David Buss wyliczył 237 powodów, dla których kobiety uprawiają seks. Jak znaleźć te, które warunkują pożądanie tej właśnie kobiety? To wymaga czasu – mówi Gryżewski. – Większość pacjentów rezygnuje po pół roku, bo się nie udaje albo przeciwnie – udaje, a to budzi lęk przed konfrontacją z jakimś trudnym czy bolesnym wydarzeniem. Idą więc do kolejnego specjalisty, bo: „ten za głupi”. A tam znów to samo. Ja byłem ich piątym seksuologiem. Po półtora roku ruszyliśmy z miejsca dzięki temu, co pacjentce się przyśniło. Ten sen był o wujku, którego nie znosiła, tyranie, który mówił ludziom, jak mają żyć. Wyśniła, że na imprezie rodzinnej jej mąż siedzi na miejscu wujka. Po półtora roku terapii nagle się ocknęła, że tego, co w mężu podziwia (mówi innym, jak powinni postępować, dla wielu jest mentorem), nienawidziła u wujka. Był mężem siostry jej mamy, co też miało znaczenie, bo mama, mówiąc oględnie, była średnia. Tymczasem siostra: super! I ona chciała, żeby to ciocia była jej mamą! A ten
wujek niszczył jej ciocię, jak teraz jej mąż ją!? – Ja jestem jak moja ciotka! – powiedziała. – Ty mnie wciąż krytykujesz!
Kiedyś machała na to ręką. Gdy jednak popsuły się jej relacje z matką i straciła pracę, nie miała już siły na odpieranie ataków męża. Zostało tylko jedno... jakoś go zmienić. „Sny to głupoty!” – powiedział, był typowym, odciętym od uczuć inżynierem. Po kilku miesiącach zaczął jednak empatyzować z żoną, kiedy zobaczył, jakie trudne doświadczenia ma za sobą. Przestał ją wtedy traktować jak wspólnika, a zaczął łagodnie, jak swoją kobietę. I nagle trybiki zaczęły się kręcić... Ona sama zainicjowała seks. Bo trybikiem, który nie działał jak należy, było zaangażowanie emocjonalne mężczyzny. Kochał, ale żył obok, nie dawał wsparcia tak na co dzień.
Żona biznesmena, czyli matkowanie nie jest sexy
Firma początkowo szła mu świetnie, potem przyszedł jakiś krach i zbankrutował. A że łączył swoją tożsamość z firmą, pogubił się. Nie była to depresja, ale razem z firmą posypało się jego poczucie wartości. I nie mógł ogarnąć się z natłokiem myśli: co robić, gdzie zarobić? W niej to wyzwoliło uczucia matczyne: zatroszczyła się o niego. Łatwo weszła w tę rolę, bo jej matka żyła z alkoholikiem. Kiedy ten po pijaku nie mógł trafić do łazienki czy łóżka, pomagała mu. Córka znała rolę opiekunki z obserwacji matki i przez rok grała ją z powodzeniem. Mąż był zadowolony, bo całkiem zapomniał, kim jest.
Pojawił się jednak pewien minus – ona straciła ochotę na seks ze swoim partnerem. Po roku matkowania mężowi jej pożądanie wzbudził szef. Jak pisze psycholożka ewolucyjna Cindy Meston, autorytet w badaniach kobiecego pożądania, kobiety ciągnie do mężczyzn bogatych, sławnych, silnych. A szef to był samiec alfa. Czerpała od niego energię. Mówiła, na co ma ochotę, zarządzała sekscesy: w samochodzie w ślepej uliczce albo w centrum handlowym, a on to realizował. Seks z szefem nie był waniliowy jak ten z mężem, ale pełen namiętności i agresji. Przy szefie była jak ladacznica, przy mężu jak Madonna – ciepła i wyrozumiała, dużo dawała, ale niewiele dostawała w zamian.
Po roku zobaczyła, że to do niczego nie prowadzi. Zerwała z kochankiem i poszła na psychoterapię, poznała wyniesione z domu mechanizmy i postawiła mężowi granice: „Już ci nie będę pomagała, oczekuję, że się pozbierasz”.
– Pułapką w okazywaniu troski jest to, że kiedy ją okazujemy, czujemy swoją ważność i wartość – mówi Andrzej Gryżewski. – Mąż tej pani zaczął pracować nad samooceną, żeby się wzmocnić, zautonomizować. Jeśli mu się uda, seks wróci, bo trybik, który musi pasować, by kobieta pragnęła mężczyzny, to jego autonomia. Tymczasem dziś coraz więcej mężczyzn ją traci i zdaje się na partnerki. Wielu mężczyzn strzela sobie w kolano, bo z jednej strony chcą seksu, a z drugiej pokazują kobiecie, że jej potrzebują. Nie, że pragną, ale, że potrzebują, a to różnica. Sygnały, które mówią: „ja ciebie pragnę”, są inne niż te znaczące: „zaopiekuj się mną”. Te ostatnie wyzwalają w partnerce matczyne uczucia, a wtedy ona sięga do zupełnie innej szuflady niż ta, w której trzyma czerwoną bieliznę. Kiedy kobieta ma włączony tryb „opiekunka/matka” jest odcięta od seksualności. Musi zobaczyć, że jej mężczyzna jest samodzielny, by pozwolić sobie na przejście w tryb partnerstwo/współżycie. Mężczyzna takiego problemu nie ma, on umie w
sekundę przełączyć się z funkcji „opieka” na tryb „seks”. Kobiety są od tysięcy lat przygotowywane do roli kogoś, kto pomaga, dlatego tak łatwo je w tę rolę wepchnąć. Potem bojkotują próby męża chcącego stanąć na własnych nogach, żeby nie stracić źródła poczucia wartości - mówi Gryżewski. – Kobieta, zanim zechce oddać się mężowi, musi się nauczyć przyjmować od niego pomoc. Mężczyzna może ją w tym wesprzeć, stawiając granice jej nadopiekuńczości: „Dziękuję, ale już nie potrzebuję twojej pomocy, teraz to ja mogę pomóc tobie”.
W lustrze jego oczu
Gryżewski: – Kobiety uważają, że to nie od nich zależy, czy czują namiętność, ale kiedy pytam, co robią, że nie czują pożądania – zaczynają wymieniać rzeczy, które im zabierają libido: praca (konflikty z szefem i kolegami), drugi etat w domu – dzieci (czasem dają im tyle czułości, że część potrzeb seksualnych jest zagłuszona), a w weekendy – zajęcia związane z samorozwojem (dodatkowe szkolenia). Gospodarka rabunkowa zabiera pożądanie. A zwłaszcza wszystkie „musisz” i „powinnaś”.
Seksualność kobieca jest głęboko narcystyczna i autoerotyczna, pisze dr Flavio Gikovate, brazylijski filozof i psychoterapeuta. Kobiety, a przynajmniej większość z nich, osiągają seksualną satysfakcję, gdy czują, że ich ciało jest obiektem pragnienia, gdy przeglądają się w męskich oczach i męskim pożądaniu. To syci ich narcyzm i namiętność ciała. Wyrozumiały i empatyczny policjant z pierwszej historii też musiał coś w sobie zmienić, by żona zdobyła się na odwagę i spojrzała w twarz swoim traumom, zawalczyła o to, by go pragnąć. Musiał nauczyć się okazywać jej pożądanie. Bo kobieta chce być przedmiotem męskiego pożądania. Gryżewski: – Ale uwaga, gdy męskiego pożądania jest zbyt dużo, kobieta nie potrzebuje już seksu. Dlatego zalecam mężczyznom, którzy wciąż słyszą „nie”, by na jakiś czas przestali inicjować seks, bo to obudzi w ich partnerkach apetyt na seks. Kiedy jednak mężczyzna ma pragnąć jawnie, a kiedy zachować chłód, gdy kocha i pragnie kobiety? To kolejna wielka tajemnica kobiecego pożądania. Nie
przypadkiem w kuluarach międzynarodowych konferencji seksuologicznych mówimy, że potrzeba nie lada geniuszu, by poznać i opisać sekret kobiecej seksualności.
Beata Pawłowicz/zwierciadło.pl