Czy moda musi bronić się sama?
Długo zastanawiałam się co z motorem działań niektórych polskich "dziennikarzy" - słaby silnik, "żenione" paliwo czy zwyczajne nieprzystosowanie do środowiska. Tak czy siak, trują i jadą.
27.04.2010 | aktual.: 01.06.2010 12:07
Długo zastanawiałam się co z motorem działań niektórych polskich "dziennikarzy" - słaby silnik, "żenione" paliwo czy zwyczajne nieprzystosowanie do środowiska. Tak czy siak, trują i jadą.
Musiałam wynająć detektywa, by Jednej Pani wysłać pocztówką z życzeniami świątecznymi musiała... Ani bowiem wyżej wymieniona, ani Redaktor Naczelny, nie chcieli ujawnić choćby skrzynki pocztowej. Zabieg celowy uniemożliwiający bezkarne opluwanie, szykanowanie, a co za tym idzie, kreowanie rzeczywistości narodu. Bo naród według tej Pani mamy marny, nieuświadomiony, niemodny i w ogóle taki de mode. Przechodząc do rzeczy, ta Jedna Pani wypowiedziała się, a Druga Pani ją raczyła zacytować, że "moda obroni się sama". Generalnie, według polskich cudotwórców i znawców tematów wszelakich, wszystko obroni się samo, byle biednie niszowo i broń Boże z rozmachem. Ważne, żeby siedzieć cicho, naśladować wzorce i nie oczekiwać od życia zbyt wiele.
Nie wiem, jaka jest pensja dziennikarska czy honorarium od tekstu, ale domyślam się, że na tyle przyzwoite, że każdy, kto śmie marzyć, ba próbować zarobić ciut więcej, jest podejrzany. W ogóle po co zarabiać?! A już w modzie czy sztuce, bo choć wielu moda sztuką się wydaje, oświadczam, że czasami nią bywa, czasami, w tym przypadku czytaj: bardzo rzadko. Jakby ktoś bardzo zatęsknił za sztuką w modzie polecam styczniowe pokazy Haute Couture w Paryżu lub zdobycie legendarnej "legitymacji" członkini klubu o tej samej nazwie. Domyślam się, że w naszym kraju taka legitymacja nikomu się nie przyda, a o zaproszenie na pokaz Haute Couture też będzie trudno.
Rodzice wychowali mnie jednak w przeświadczeniu, że marzeniami i pracą można zdobyć wiele, więc staram się jakoś ten Paryż pozyskać. I choć Jedna Pani uznała fakt ten za przejaw mojej niepoczytalności i pustki wewnętrznej, to jednak dość poczytne pismo , uznawane w świecie mody za "Biblię", zauważyło moje pojawienie się w tym dość elitarnym środowisku i poświęciło moim wizjom jedną pełną stronę całkiem darmo.
Przemysł modowy to określenie ze świata opracowań ekonomistów i niekoniecznie tych z naszego raczkującego w kapitalizmie świata. Sztuka to też biznes, bo skoro w dobie kryzysu finansowego mówimy o lokowaniu kapitału w sztukę, to oznacza, że sztuka ma cenę. Skoro więc moda i sztuka są elementami pojawiającymi się w świecie finansów, to jakim cudem proszę Pani ta moda PRAWDZIWA ma obronić się sama?? To, że Pani ją dostrzeże, że proszę Pani ktoś kupi trzy sztuczki albo dostanie w prezencie? Oczywiście Szanowna Pani, jedni mają mały ogródek przydomowy i sprzedają z niego ekologiczne marchewki, a inni mają ekologiczne plantacje i sprzedają z niego nie gorsze warzywa. Skala nie oznacza jakości, jakość często doprowadza do skali. Żeby mieć szanse ze swoim produktem, bez względu na to, czy jest to myśl, warzywo czy sukienka, by wzmocnić inny produkt potrzeba nie tylko zabiegów marketingowo - PR-owych, ale też zaufania konsumenta, które powstaje często latami.
Tyle tylko, że jedna Pani jest jednostką niezadowoloną, że konsument ma zaufanie, że lubi, że dobrze się czuje, więc zawraca mu głowę, obraża i próbuje ogłupić. Po co? Bo dla tej Pani każdy, kto osiąga sukces ekonomiczny jest podejrzany, bo młodzież nadal należy wychowywać w akademiach sztuk pięknych w hołdzie głodu prawdziwego artysty. Bo po śmierci pomnik i kasa dla pokoleń. Za życia prawdziwa sztuka musi być skromna chętnie spowita ubóstwem i zażenowana. Pycha jest grzechem, nawet jeżeli oznacza świadomość potwierdzonej ekonomią wartości.
Droga Pani, jak ma funkcjonować gazeta, w której Pani pisuje, jeżeli bogaty nie kupi w niej reklamy? Dlatego nie wykrzywiajmy się na kapiące przepychem pokazy, milionowe nakłady, na reklamę najlepszych domów mody na świecie. Dlaczego Dior urządza przedstawienia, płaci niebotyczne sumy za kampanie reklamowe czy choćby dwie godziny na Gali Oscarowej, żeby Scarlet Johnson przyszła w jego sukience? Bo nie potrafi się sam obronić? A może według Pani, Droga Pani, nie jest "prawdziwą modą"?
Jedyne co mi pozostało, to wiara, że ktoś wreszcie stanie i głośno krzyknie, że król jest nagi, a Pani dostanie dar od niebios w postaci oświecenia, książki do ekonomii i podręcznika dobrego wychowania. Gdybym miała ten adres, to osobiście dorzucę serdeczne życzenia noworoczne.