Dla kogo?
Jestem bywalczynią salonów kosmetycznych w ramach walki z czasem i na razie osiągam względny sukces. Moje starania nie mają konkretnego adresata, ale sądząc z liczby spotykanych dziewczyn, które poddają się wymyślnym torturom, myślę, że większość z nich dba o siebie, tak jak ja, na wypadek spotkania mężczyzny życia albo dla już upolowanej zwierzyny.
29.05.2012 16:51
Jestem bywalczynią salonów kosmetycznych w ramach walki z czasem i na razie osiągam względny sukces. Moje starania nie mają konkretnego adresata, ale sądząc z liczby spotykanych dziewczyn, które poddają się wymyślnym torturom, myślę, że większość z nich dba o siebie, tak jak ja, na wypadek spotkania mężczyzny życia albo dla już upolowanej zwierzyny.
Wydaje się nam, że mężczyźni widzą tyle, co my, a zapewniam, że wcale nie. Heteroseksualny mężczyzna myli rzęsy z brwiami. Nie wie, co to szmizjerka i body, za to wie, co to szpilki, czarne pończochy i stringi. Wie, że kobieta ma się podobać przede wszystkim kolegom. Jesteśmy samochodami. Mamy być nówkami, mieć błyszczącą karoserię, tak zwanego kopa, czyli nieustanną chęć na każdy rodzaj proponowanej igraszki seksualnej i wygodną tapicerkę. Poza tym musimy być z pierwszej ręki i należeć wyłącznie do posiadacza kluczyków. Bruumm, brumm!
Ileż radości z bycia autem! To prehistoryczna norma, a my się dajemy wkręcać w takie myślenie. Który facet zgodziłby się chodzić w szpilkach, stringach, doczepiać sobie włosy, rzęsy i paznokcie? Dreptać w za wąskich mini, pokazywać dekolt, depilować nogi, okolice intymne, a czasem wystrzygać z okazji Bożego Narodzenia w choinkę? Czy samiec alfa leżałby w kapsule pełnej pary, peelingował kawitacyjnie twarz i dekolt, tylko po to, żebyśmy łaskawie wykonały z nim szybki numerek, najchętniej na stojaka?
Co my wyprawiamy? Te wymyślne bielizny, te dwadzieścia kremów, najmodniejsze perfumy, wszystko po to, żeby uradować naszego pana. Nawet pies by się na to nie zgodził, a my owszem, w wyścigu z czasem i konkurencją. Oczywiście doceni nas kolega gej i przyjaciółki, ale strasznie to męczące. Z moich doświadczeń wynika, że mężczyźni zwracają uwagę na to, czy się na nich zwraca uwagę i czy wykonuje się tandetny repertuar, którego oczekują. Czyli macha nogami, kręci tyłkiem, rzuca głową, o ile ma się długie włosy, bo przy krótkich nie ma sensu, wtedy czochramy je jak mała dziewczynka. Trzeba mieć pomalowane, namiętne usta, mrugać rzęsami i patrzeć wymownie i obiecująco. Obowiązkowo rżnąć głupa. Nie wolno się obżerać, ale można oblizać paluszek umoczony w bitej śmietanie. O Boże!
Natomiast nasz myśliwy powinien mieć podrzucane co lepsze kąski. Przed pójściem po raz pierwszy do łóżka, po odegraniu obowiązkowej walki o majtki, tak charakterystycznej dla Słowianek, należy posmarować sobie pachwiny perfumami na wypadek „oralu”. Dobrze jest pokryć się sztuczną opalenizną i mieć czerwone paznokcie. Kiedy już dojdzie do zbliżenia, miło jest pojęczeć, a nawet powyć, o ile rzecz odbywa się w budynku wolnostojącym. Wykluczone jest robienie uwag i dziwienie się krótkości lub nadmiernej długości. Dotyczy to również aktu seksualnego.
Kobieta idealna to Jane, ta od Tarzana, czyli wyjący kudłacz. Spełnienie powyższych warunków może doprowadzić nawet do ślubu. Hurra! Będziemy się nazywały, zamiast Daniłłowicz, Kiełbasa. Można wstawić myślnik i już brzmi dostojniej. Będziemy się miały komu tłumaczyć ze spóźnień, podawać piwo lub „łiskacza”. Będziemy miały druga mamusię, tyle że mniej kochającą. Będziemy nareszcie miały kogoś, kto nas nauczy, jak żyć i co robić. Będziemy słuchały chrapania i miały zawsze zachlapane lustro w łazience. Warto żyć i warto o siebie dbać.
Może by w Dzień Kobiet mężczyźni ustawowo chodzili na szpilkach z wielką torbą i machali specjalnie doczepionymi z okazji naszego święta rzęsami? A my z wypiętym brzuchem rozłożymy się na kanapie czekając, kiedy ukochany znajdzie się w zasięgu ręki i dajemy klapsa w pupcię. Pewnie za tym przepadają, tak jak my. Potem wypijamy trzy piwa, wykonujemy próbę zmuszenia naszego pana do tego, co my lubimy, uważając na rzęsy swoje i jego, po czym zachrapujemy zrelaksowane. Na bank już 9 marca Święto Kobiet panowie skasują.