Dlaczego dzieci płaczą?
Dlaczego dzieci płaczą? I dlaczego dorośli nie wiedzą, jak zareagować na płacz? Niemowlęta, oprócz płaczu, mają niewiele sposobów, by wyrazić negatywne uczucia i rozładować stres. W miarę dorastania uczą się jak postępować gdy są głodne, przestraszone, gdy je coś boli lub rozpiera energia. Wyraz twarzy, język ciała i mowa służą wyrażaniu uczuć.
02.02.2007 | aktual.: 30.05.2010 20:54
Dlaczego dzieci płaczą? I dlaczego dorośli nie wiedzą, jak zareagować na płacz? Niemowlęta, oprócz płaczu, mają niewiele sposobów, by wyrazić negatywne uczucia i rozładować stres. W miarę dorastania, uczą się jak postępować, gdy są głodne, przestraszone, gdy je coś boli lub rozpiera energia. Wyraz twarzy, język ciała i mowa służą wyrażaniu uczuć.
Zostawić do ochrypnięcia?
Na początku tego wieku stał się modny pogląd, że dzieci nie należy "psuć". Uznano, że płaczą, żeby wymusić spełnienie swych zachcianek. Uleganie dziecku miało prowadzić do tego, że wyrośnie ono na zepsute i apodyktyczne i że będzie rodziców "owijać wokół palca". Aby przekonać dzieci, że płaczem niczego nie osiągną, aby jak najwcześniej nauczyć je samodzielności, pozostawiano je same, aż się wykrzyczą do ochrypnięcia i zasną z wyczerpania.
W latach siedemdziesiątych nastąpił na szczęście odwrót od tych poglądów, lecz, zdążyły się one dość mocno zakorzenić. W końcu zdaliśmy sobie sprawę z tego, że "zepsuć" dziecko można jedynie zaniedbując je. Na tę zmianę poglądów miał m.in. kontakt z innymi kulturami, które nie przyjęły tzw. "nowoczesnego myślenia". Niestety, my jesteśmy skażeni tym "nowoczesnym myśleniem". Matki, które poprzednio powstrzymywały się od utulenia płaczącego dziecka i z poczuciem winy wychodziły do drugiego pokoju, teraz reagują na najlżejszy sygnał z jego strony. Ale coś z dawnych poglądów pozostało: pragnienie, żeby dziecko nie płakało w ogóle, stało się naszą obsesją. Płacz przynosi ulgę
A przecież każdy z nas czuje czasami potrzebę wypłakania się, a płacz w ukochanych ramionach daje jeszcze większą ulgę. Odczucia dzieci są tak głębokie, jak nasze, a ich strachy, smutki i frustracje nie są mniejsze. Czasami płacz może być uwolnieniem od frustracji i często po dobrym wypłakaniu się, dzieci są szczęśliwsze. Ich sen jest głębszy, poprawia się trawienie. Ale "dobry płacz" wymaga podtrzymującej atmosfery, w której dziecko nie jest ani ignorowane, ani strofowane. Rodzice potrafią przecież odróżnić płacz spowodowany głodem czy bólem fizycznym od potrzeby pieszczoty i potrafią odpowiednio zareagować.
My, którzy zostaliśmy wychowani w epoce, której dzieci się "nie psuje", mamy niejasne i mieszane uczucia na temat płaczu. Płacz wyzwala w nas niepokój i napięcie, od razu chcemy go uciszyć. Odczuwamy strach. Przypominamy sobie jak w dzieciństwie, głodni i udręczeni, płakaliśmy w samotności. Może się nam wydawać, że nie jesteśmy dobrymi rodzicami, skoro nasze dziecko płacze. Nasza kultura wzmacnia te odczucia.
Kultura zachodnia w ostatnich stu latach systematycznie redukowała naszą wrażliwość na sygnały pochodzące od dziecka i wyrabiała nienaturalny dystans między rodzicami a dziećmi. Ten rozdźwięk między "naturą" a "wychowaniem" wytworzył błędne koło płaczących dzieci, bezsennych nocy i nieodpowiednich reakcji. Dzieci płaczą, gdy są w stresie i nie mają kontaktu z rodzicami. Niemowlęta, tak jak my wszyscy, mają wiele powodów do płaczu. Niestety, rodzice w dużym stopniu zatracili zdolność intuicyjnego odczuwania. Skazywanie dzieci na "wypłakanie się" to najczęściej wymówka, aby nie tracić czasu na "wysłuchanie" tego, co dziecko ma do powiedzenia. Płaczące dziecko potrzebuje miłości, pocieszenia i utulenia w ramionach rodzica. (LID)