„Dlaczego tylko aktorzy mogą być grubi?!”
Nia Vardalos, gwiazda przeboju „Moje wielkie greckie wesele”, ma dosyć podwójnych standardów panujących w Hollywood, zgodnie z którymi aktorki powinny mieć nieskazitelną figurę i urodę, a aktorzy – tylko wspaniałą… osobowość.
Nia Vardalos, gwiazda przeboju „Moje wielkie greckie wesele”, ma dosyć podwójnych standardów panujących w Hollywood, zgodnie z którymi aktorki powinny mieć nieskazitelną figurę i urodę, a aktorzy – tylko wspaniałą… osobowość.
Podczas wywiadu dla stacji CNN aktorka poskarżyła się na nierówne traktowanie w fabryce snów.
- Podczas spotkań promujących „Moje wielkie greckie wesele” nieustannie pytano się mnie czy, jako pisarz, nie czułam, że nieuczciwym przedstawieniem rzeczywistości było zestawienie kogoś o moim, przeciętnym wyglądzie z przystojniakiem, którego grał John Corbett – mówi Vardalos, która nie tylko zagrała w komedii główną rolę, ale napisała do niej scenariusz.
– Kiedy kręciłam „Moje wielkie greckie wesele” czułam się atrakcyjna. A szefowie studia filmowego i recenzenci filmowi dali mi sygnał, że nie podzielają mojej pewności siebie. Inaczej mówiąc nadali mi etykietki: z nadwagą, nieatrakcyjna, niepociągająca. Hej, powiedzcie po prostu, że jestem gruba. Kocham słowo „gruba”. Wykorzystałam je w tytule filmu (oryginalny tytuł brzmiał „My Big Fat Greek Wedding” – przyp. red.).
Dalej kontynuuje: - Wysiedziałam na wielu filmach typu „Bezdroża”, gdzie nikomu nie drgnęła nawet powieka, kiedy Paul Giamatti zszedł się z piękną Virginią Madsen. (…) Ogólnie uważa się po prostu, że waga mężczyzn to nic ważnego. Bądźmy szczerzy, Russell Crowe jest gruby i nikt nigdy o tym nie mówi. Alec Baldwin po prostu zamawia o rozmiar większy garnitur, a my dalej mdlejemy na jego widok.