GwiazdyDoda: Skandal pod kontrolą

Doda: Skandal pod kontrolą

Doda: Skandal pod kontrolą
Źródło zdjęć: © Wojtek Wojtczak
07.08.2007 11:12, aktualizacja: 23.08.2007 16:43

Doda nie robi skandalu na siłę, bo młoda publiczność nie znosi fałszu. Bez żadnej szkoły i doradców wie, na czym polega robienie kariery. I świetnie potrafi tym manipulować. Ma to, czego brakuje bardziej utalentowanym polskim gwiazdom. Naturalną umiejętność zwracania na siebie uwagi.

ROZMOWA SUKCESU

Skandal pod kontrolą

Doda nie robi skandalu na siłę, bo młoda publiczność nie znosi fałszu. Bez żadnej szkoły i doradców wie, na czym polega robienie kariery. I świetnie potrafi tym manipulować. Ma to, czego brakuje bardziej utalentowanym polskim gwiazdom. Naturalną umiejętność zwracania na siebie uwagi.

Odniosłaś sukces?

Patrząc na możliwości, jakie miałam, na fundusze, jakimi dysponowałam, na kłody rzucane mi pod nogi, na nieprzychylność krytyków, odniosłam ogromny sukces.

Co jest dla ciebie miarą sukcesu?

Sprzedane płyty, frekwencja na koncertach, nagrody od słuchaczy i bycie ulubienicą publiczności. Nie liczę się z głosami krytyków, bo oni zazwyczaj oceniają wykonawców odwrotnie niż publiczność. A przecież dzięki publiczności zarabiamy pieniądze. Tylko dzięki niej możemy normalnie żyć.

Co trzeba zrobić, żeby osiągnąć sukces?

Mówiłam kiedyś, że dojdziemy do takiego momentu, że sama muzyka już nie będzie się bronić. Wtedy wszyscy mówili: co ta dziewucha wie. I jesteśmy w takim momencie. Ile jest fajnych radiowych numerów! Silski, Zagrobelny tworzą superhity. A płyty się nie sprzedają. Monika Brodka ma same przeboje i zdobyła złotą płytę, czyli sprzedała tylko 15 tysięcy egzemplarzy.

Publiczność łaknie gwiazd muzycznych z megaosobowością. Takich, o których bez przerwy będzie czytać. To popycha do tego, żeby kupować płyty, żeby sukces był spektakularny. To dlatego zachowujesz się kontrowersyjnie? Zaplanowana strategia? Nie chodzi o to, żeby robić skandal na siłę. Publiczność, szczególnie młoda, zorientuje się szybko, że to nie jest autentyczne. Jest uczulona na fałsz. Musimy sobie zdawać sprawę, że jeżeli wchodzimy w świat show-biznesu, oprócz talentu, obycia scenicznego, charyzmy musimy mieć naturalną umiejętność zwracania na siebie uwagi.

Czy twój rozwód jest jednym z zabiegów promocyjnych?

Odkąd pojawiłam się na scenie muzycznej, dzielę się wszystkim, co dzieje się w moim życiu. Może będę tego kiedyś żałować. Czasami mnie coś wkurzy, czasami zasmuci. Zawsze mówię to, co myślę. Rzeczywiście się rozwodzę. Moje kontakty z Radkiem są teraz nieco lepsze. Jego żoną nie będę. A czy dziewczyną? Okaże się niedługo. Nie jest to chwyt marketingowy. To dowód, że jestem osobą szczerą i niedyplomatyczną. Co w sercu, to na języku. Wk... mnie. Nie będziesz moim mężem – pomyślałam – i wszyscy się o tym dowiedzą.

Zwracanie na siebie uwagi. Co jeszcze jest potrzebne do zrobienia kariery?

Bardzo mocny charakter. Słabi nie przetrwają. Dragi, alkohol, krytyka i ataki. Musisz być pewna siebie i nie możesz mieć kompleksów.

I dążyć do celu za wszelką cenę?

Nie brnę po trupach do celu. Jestem dobrą osobą, nigdy nikomu nie zrobiłam krzywdy, na nikogo z branży nie mówię złego słowa, chyba że mi nadepnie na odcisk. Wiele osób się ode mnie odwróciło. Mój kompozytor, Tomek Lubert, założyciel zespołu Virgin, wsadził mi nóż w plecy, nie zwracając uwagi na to, że pociągnęłam ten zespół do przodu. Tajemnicą naszego sukcesu była przyjaźń. Im więcej masz pieniędzy, im większy sukces, tym częściej się wszystko rozpada. Najwięksi przyjaciele się kłócą.

A wrażliwość?

Święcie wierzyłam, że nigdy się nie pokłócimy, nie rozstaniemy. Byłam idealistką. Sześć lat się znaliśmy, wypiliśmy morze wódy, przeszliśmy razem wszystko. Nakręcałam mu dupy, on mnie krył przed narzeczonymi. Wiemy o sobie takie rzeczy. Byłam w szoku, że tak zakończyła się nasza przyjaźń. W show-biznesie są same szuje, a pieniądze zmieniają ludzi. Lepiej mieć przyjaciół spoza branży.

Artysta musi być wrażliwy, żeby pisać dobre teksty, wczuwać się w muzykę. A jednocześnie musi mieć twardą skórę.

Piłaś, ćpałaś?

Drinkuje się często. Przed koncertem, po koncercie. Narkotyków spróbowałam bardzo wcześnie, gdy pojechałam na pierwsze samodzielne wakacje. Mocny strzał, którego nigdy nie żałowałam. Szybko się dowiedziałam, że gra jest niewarta świeczki. W świecie, w którym żyję, mam z narkotykami do czynienia bez przerwy. Nie chcę tak skończyć. Ostatnio oglądałyśmy z mamą program telewizyjny o losach światowych gwiazd. Mama strzeliła monolog: Doroniu, tylko tak nie rób. Bardzo wcześnie wyszłam z domu. Miałam 14 lat. Gdybym była słaba, nie przetrwałabym. Musiałam sama decydować. Zawsze miałam do wyboru dwie drogi i wybierałam słuszną. Może dlatego, że byłam sportowcem. Znałam zasady i się ich trzymałam. Gardziłam uzależnieniami, preferowałam zdrowy styl życia. Zdaję sobie też sprawę, że gdybym zaczęła nadwerężać swoje zdrowie, szybko się skończę. Kiedyś paliłam papierosy. Jak zobaczyłam, że już nie wyciągam paru dźwięków, natychmiast rzuciłam palenie.

Masz doradców?

Mam osobę zajmującą się koncertami, osobę od kontaktów z mediami, specjalistę od PR. Ja decyduję o wszystkim, a oni mi pomagają.

Ile zarabiasz?

Bardzo dużo.

Umiesz inwestować?

Moja mama ostatnio powiedziała, że nigdy w życiu by się nie spodziewała, że tak dobrze ulokuję swoje pieniądze. Jestem podobna do ojca, czyli rozrzutna, nie myślę o przyszłości. Mimo bardzo rozrzutnego trybu życia i beztroski kupiłam mieszkanie i zarobiłam już na nim dwa razy tyle. Kupiłam dom, kupię następne mieszkanie, dobry samochód, mam dużo oszczędności, pomagam rodzicom i bratu.

Dużo grasz koncertów?

Teraz, z premedytacją, ograniczam się do koncertów weekendowych. Koncerty, sesje, wywiady, spotkania biznesowe. Muszę być cały czas uśmiechniętą, błyskotliwą, kontrowersyjną Dodą. To jest wyczerpujące.

Będziesz miała swoją linię bielizny, ubrań?

Myślałam o bieliźnie. Rysowałam projekty. Skończyło się na planach, bo wszystkiego trzeba dopilnować. Nie chodzi o to, żeby stworzyć pomysł, a potem wszystko mieć gdzieś. Muszę nad tym czuwać, bo mi się wydaje, że tylko ja to zrobię najlepiej. Nie chcę być figurantką. Teraz nie mam czasu się tym zająć. Na razie powstała moja strona internetowa, na której będzie można kupić piórniki, kubki, myszki do komputera. Wszystko dla tych, którzy chcą na różnych rzeczach mieć swoją idolkę. Najważniejsza jest jednak moja płyta, wymuskana, dopieszczona.

Jaka będzie ta płyta?

Wciągająca. Stworzyłam ją tak, żeby nawet po tysięcznym przesłuchaniu móc odkrywać coś nowego. Muza jest dojrzała, nowoczesna, przebojowa i w różnych klimatach. Czasem ostra, czasem łapiąca za serce. Do tego cudowna oprawa i specjalny, nigdzie nie publikowany list do fanów.

Jesteś zaprogramowana na sukces?

Bez żadnej szkoły, informatorów i doradców wiem, na czym polega robienie kariery. I świetnie potrafię tym manipulować. Szybko ładuję baterie, praca mnie nakręca, nie zmuszam się i nie udaję nikogo. Nie robię nic złego, tylko spełniam swoje marzenia. I nadal będę to robić.

Poniosłaś jakąś klęskę?

Dyrektorzy radiostacji nie puszczali moich piosenek, bo jakiś facet mnie nie lubił. Nie zakwalifikowaliśmy się do Opola, bo ktoś nawet nie przesłuchał naszych piosenek. Piosenka „Znak pokoju” wygrała potem festiwal w Sopocie. Nie liczyły się kryteria muzyczne, tylko ja. Czy to były klęski? Zawsze osoby nietuzinkowe są szkalowane i niszczone.

A klęski osobiste?

Koniec przyjaźni z Tomkiem Lubertem. Sytuacja z Radkiem. Byłam sama w Warszawie. Liczyłam, że może przyjdzie taki moment, że nasze drogi się zbiegną. Nie przyszedł. A właściwie przyszedł, ale po wszystkim.

Sukces nie rodzi przyjaciół?

Jacy to przyjaciele? Liżą ci dupę, a jak się odwrócisz, to ci ją obrabiają. O przyjaciołach nie ma mowy. Znając polską mentalność, najwięcej masz wrogów. Mało jest ludzi serdecznych, dobrze życzących innym.

Miałaś wrażenie, że wokół twojej osoby jest jakaś zmowa?

E tam, zmowa! Ludzie nie lubią ładnych, zgrabnych, utalentowanych osób, którym się powodzi. To nie zmowa, a naturalny odruch.

Czy ktoś cię oszukał, wykorzystał?

Dziennikarze. Gdy byłam młodsza i naiwniejsza, gadałam głupoty. Wpuszczano mnie w maliny. Potem ukazywały się rzeczy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Chodzą też plotki, że mój były menedżer oszukał mnie na grube pieniądze.

Planowałaś karierę międzynarodową. Mówiłaś, że konsekwentnie będziesz dążyć do sukcesu w Europie i na świecie.

Swoją konsekwencję mogę rozbić o kant dupy. Najważniejsza jest znajomość języka i pomoc firmy fonograficznej, która mając filie za granicą, ułatwi sprawy. Musiałabym olać polską publiczność, wyjechać na dłużej, zrobić tam show, dać kilka dobrych koncertów, zwrócić na siebie uwagę. W Polsce nie dokonałam jeszcze tego, co zaplanowałam. Chciałabym zdobyć przynajmniej diamentową płytę.

Znasz dobrze język angielski?

Mój angielski jest żenujący. Zbagatelizowałam naukę języków. Dogadać się dogadam, ale nie mogę przedstawić swoich emocji, błyskotliwych żarcików i osobowości. Nie wychylam się, żeby się nie kompromitować.

A śpiewanie w tym języku?

Śpiewać potrafię. Na szczęście angielski jest muzycznym językiem, więc nawet największe beztalencie da sobie radę. Jeżeli wykonuję cover, pomaga mi mój producent.

Mamy kilka europejskich gwiazd.

O kim mówisz? Kate Ryan? In-Grid? Tokio Hotel? To nie są gwiazdy. Karierę zrobiły Tina Turner, Whitney Houston, Madonna. W każdym zakątku świata można w gazetach zobaczyć ich twarze.

Czy świat pozna Dodę?

Święcie w to wierzę.

Masz wariant B na czas, kiedy kariera się skończy?

Będę chciała założyć swoją wytwórnię płytową. Mam smykałkę do wyszukiwania talentów i przebojów. Wiem, jak stworzyć idola. Towarzystwo wzajemnej adoracji lansuje starych wyjadaczy, nikt nie zwraca uwagi na tych, co brzęczą gdzieś po garażach. A brzęczą fajnie.

Czy dotychczasowe sukcesy cię zmieniły?

Znajomi mówią, że wydoroślałam, że jestem mniej agresywna, mniej nerwowa. Chętnie bym przylała trzy razy w ryj komuś, kto mnie denerwuje, ale po co?

Ostra Dżaga i porządna monogamistka?

Przez tyle lat pracy w branży nie miałam ekscesów miłosnych. Jestem szanującą się gwiazdą i nikt nie może powiedzieć, że się łajdaczę. Jeżeli jestem z jedną osobą, nie podrywam innych. Nie ekscytuję się kolejnymi zdobyczami. Fajnie jest być zakochanym. I wiedzieć, że ktoś cię kocha mocno, wiernie i bezinteresownie.

Czy sukces budzi pożądanie?

Faceci wolą podrywać kobiety, które nie osiągają sukcesów. Jak laska ma kasę, sławę i nos zadarty do góry, może budzi pożądanie, ale o bezpośrednim flircie nie ma mowy.

Jak znosisz plotki, paparazzich pod domem w krzakach?

Mam szyby jak weneckie lustra. Ja wszystko widzę, a oni mnie nie. Ale za sukces muszę płacić. Wysoką cenę. Najbardziej cierpią moi rodzice. Jak czytają, że jestem głupią, wyuzdaną dziwką, strasznie ich to boli.

Wydanie Internetowe

Źródło artykułu:Magazyn Sukces