Dzieci dokuczają synkowi
Mój syn chodzi do zerówki na wsi. Padł ofiarą agresji kolegi, który go bije. Nauczycielka nie widzi problemu.
Mój syn chodzi do zerówki na wsi. Niedawno przeprowadziliśmy się z miasta - często się przeprowadzamy. Znalazł się w nowym środowisku wiejskim. Od samego początku padł ofiarą agresji kolegi, który go bije kopnął raz w genitalia, nauczycielka nie widzi problemu, ponieważ ona nic takiego nie widziała. Wmawia mi, że to mój syn (najmniejszy z klasy, najdrobniejszy) to robi. Syn nie chce wychowawczyni nic mówić, bo jak twierdzi, ona mu nie wierzy i słucha wszystkich oprócz niego. Dzisiaj po odebraniu dziecka dowiedziałam się, że ów kolega uderzył syna w twarz i ukłuł szpilką w łopatkę. Co mam robić w tej sytuacji a wierzę, że syn mówi prawdę, ma zresztą ślad na twarzy. Nie chcę zaszkodzić dziecku, bo raz po podobnym incydencie kiedy uderzył mojego syna klockiem pod oko, poinformowałam dyrektorkę i wychowawczyni była oburzona. Od tamtej pory ciągle zwraca mi uwagę o dziecku, a dziecko samo jest ofiarą. Jak z tego wybrnąć i pomóc dziecku?
Zdecydowanie trzeba dziecka bronić. Jak? Musi Pani znaleźć najwłaściwszy sposób. Jak widać wizyta u dyrektorki nie dała najlepszych rezultatów. Nie znaczy to, że nie należy „walczyć” dalej. Rozmowy z nauczycielką, rozmowy z synkiem, może z innymi rodzicami dzieci, które biją czy dokuczają. Trzeba znaleźć na nich sposób. Może szkolny psycholog lub pedagog. Jeśli nie ma go w szkole, to musi być w poradni psychologiczno – pedagogicznej. Każda szkoła ma taką poradnię dla siebie. Tam powinni być zatrudnieni specjaliści i u nich powinna Pani szukać pomocy. Jeśli i to się nie powiedzie, pozostają wyższe instancje. Tam też trzeba szukać osób, które pomogą problemy rozwikłać.