Ewa Drzyzga: Między słowami
Prowadzone przez nią od 15 lat "Rozmowy w toku" zyskały status niekwestionowanego lidera wśród polskich programów typu talk-show, a ona sama okrzyknięta „polską Oprah Winfrey”.
02.10.2015 | aktual.: 03.10.2015 14:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Już od 15 lat, wraz z ekspertami, pochyla się nad problemami swoich gości. Prowadzone przez nią "Rozmowy w toku" zyskały status niekwestionowanego lidera wśród polskich programów typu talk-show, a ona sama została okrzyknięta „polską Oprah Winfrey”. O istocie rozmowy w dzisiejszym świecie rozmawiamy z Ewą Drzyzgą
EksMagazyn: Czym jest dla pani rozmowa?
Ewa Drzyzga: Mówi się, że rozmowa rozmowie nie równa. Można rozmawiać w ogóle się nie słysząc. Można rozmawiać i się zupełnie nie rozumieć. Nie każdemu jest dane porozmawiać naprawdę, szczerze. Ja myślę, że to jest takie dobre życzenie dla nas wszystkich, żebyśmy rozmawiali prawdziwie. Nie chodzi mi o to, żeby to było jakieś bardzo bolesne. Ja lubię takie rozmowy, które są ukryte między słowami. Rozmowy, które zdarzają się bez słów. To co jest niedopowiedziane, jest niekiedy najbardziej szczerą rozmową.
Media społecznościowe pomagają nam w procesie komunikacji?
Nie zawsze trzeba rozmawiać twarzą w twarz, ale pod warunkiem, że jest to szczera rozmowa, a nie wymiana komunikatów. Często komunikatory służą nam wyłącznie do prostej wymiany informacji typu: wychodzę do sklepu, a ja ugotowałam obiad. Ja nie korzystam z mediów społecznościowych prywatnie, jedynie służbowo. Wolę posiedzieć, dotknąć i po prostu porozmawiać.
Po tylu latach pracy w programie typu w talks-show nie brakuje pani tematów do rozmów?
Oczywiście, że nie brakuje. Gdyby ich nie było, nie inwestowalibyśmy w program. Ostatnio zmieniliśmy scenografię, sprawiliśmy, że studio jest bardziej przyjazne i sprzyja rozmowom. Wracając do tematów - ich nigdy nie zabraknie, bo my opieramy się wyłącznie na autentycznych historiach. A że ciągle coś się dzieje, pojawiają się nowi bohaterowie ze swoimi historiami, więc myślę, że to źródło jest niewyczerpane.
Czy tematy poruszane w programie wpływają na pani życie osobiste?
Przyznam, że szczególnie przysłuchuje się, zwłaszcza ostatnimi czasy, dylematom rodzicielskim. Nie ukrywam, że sama próbuję stosować niektóre porady naszych ekspertów. Wszak nie ma szkoły rodziców.
Pamięta pani najtrudniejszą rozmowę?
Tak. Rozmawiałam z dziewczyną, która chciała dokonać eutanazji i prosiła, aby jej w tym pomóc. To było dla mnie bardzo trudne zadanie - nie tylko jako dla dziennikarza, ale również dla człowieka. Jej mama prosiła, aby z nią porozmawiać i spróbować ją przekonać, że powinna zostać przy życiu. Ja nie wiedziałam zupełnie, co mam jej powiedzieć, bo nie mogłam się w żadnej mierze zmierzyć z jej bólem. Pamiętam, że miałam kompletną pustkę w głowie. Byłam jedną, czystą kartką i trzęsłam się jak osika. Ona również się bardzo denerwowała, bo chciała przekazać wszystkim swoją rację. Bardzo wtedy pomógł mi ksiądz Tadeusz Słocki i dzięki jego wsparciu udało nam się zatrzymać ją przy życiu.
Czy dla pani istnieją tematy tabu?
Często dotykam tabu. Każdy ma swoją granicę. Kiedy zbliżam się do tej linii i czuję, że jest to dla kogoś mało komfortowe, wtedy się wycofuję. Wówczas dalej nie rozmawiam.
Rozmawiał: Łukasz Kędzior/eksmagazyn.pl