Prosto z Nowej Zelandii
W świecie modelek plus-size hierarchia zdaje się być od dawna ustalona. Najpierw jest Ashley Graham, a potem cała reszta. Najsłynniejsza modelka o krągłych kształtach nareszcie doczekała się konkurencji! Kim jest Georgia Pratt, która zachwyciła podczas nowojorskiego tygodnia mody?
26-letnia modelka wzbudziła ogromne zainteresowanie, gdy pojawiła się na pokazie Christiana Siriano. Obok Georgii, na wybiegu zaprezentowały się cztery inne krągłe modelki, a Ashley Graham, ubrana przez projektanta siedziała w pierwszym rzędzie obok Coco Rocha czy Pameli Anderson. Pratt urodziła się w Nowej Zelandii i w 2012 roku, na prośbę swojej agencji modelek, przeniosła się do Nowego Jorku.
Projektantka i modelka
Zmysłowa brunetka zna świat mody na wylot. Zanim zaczęła chodzić po wybiegu, skończyła projektowanie i założyła własną markę. Jednocześnie urodzona w 1990 roku modelka nie cierpi określenia „plus-size”. „Patrząc na mnie, ludzie od razu wiedzą, że nie noszę rozmiaru 34. Nie potrzebują do tego etykietki. Gdy mówiłam o sobie modelka plus-size od razu odróżniałam się od reszty. Teraz mówię po prostu: modelka,” wyznała w rozmowie z magazynem „Glamour”.
Postuluje różnorodność
Georgia na każdym kroku pokazuje, że nie trzeba nosić rozmiaru 0, aby być piękną i przekonuje, że główny nacisk należy kłaść na zdrowie i piękno. Tak jak nie należy ganić krągłych kobiet za ich sylwetki, nie należy również gloryfikować czy ośmieszać tych, które są bardzo szczupłe. Pratt nawołuje do większej różnorodności na wybiegach i w magazynach o modzie. Zwłaszcza że, jak pokazują ostatnie badania, przeciętna Amerykanka nosi rozmiar 44, a nie 34.
Piękno nie ma rozmiaru
Pratt ubolewa nad faktem, że kobiece piękno postrzegane jest przede wszystkim przez pryzmat tego, co podoba się mężczyznom, a nie tego, co jest zdrowe. Nie mówiąc już o tym, że kobiety krągłe częściej padają ofiarami uprzedmiotowienia, niż te szczupłe. I nawet w kategorii dziewczyn o pulchniejszych kształtach nadal są ideały, do których trzeba dążyć. Wyznaczają je sławy pokroju Kim Kardashian czy Robyn Lawley. Dla dziewczyn, które wyglądają jak Dominika Gwit czy Nicolette Mason nie ma miejsca w kanonach piękna „plus-size”. A szkoda. Bo jedna i druga odwalają kawał dobrej roboty w promocji zdrowego stylu życia i akceptacji. A tego ostatniego w świecie mody jest jak na lekarstwo.