„Inaczej niż w Pradze..”
Zawsze mnie to zaskakuje w Pradze: na kawę, przerwę, tajne spotkanie z kochanką, śniadanie – idzie się do zadymionej gospody z piwem.
09.09.2009 | aktual.: 23.11.2011 16:36
Zawsze mnie to zaskakuje w Pradze: na kawę, przerwę, tajne spotkanie z kochanką, śniadanie – idzie się do zadymionej gospody z piwem. Przesiadują tam nawet studenci najbardziej prestiżowych uczelni artystycznych. Dlaczego? Podobno nie ma tam po prostu kawiarni z prawdziwego zdarzenia. Na szczęście i na przekór – wystarczy poszukać i znajduje się … Kaaba.
I faktycznie, choć znalezienie w ścisłym centrum przytulnego miejsca bez turystycznych aspiracji graniczy z cudem, to jednak wystarczy wyjść odrobinę poza centrum, lub spytać odpowiedniego prażanina (najlepiej ekspata), by dotrzeć do odpowiedniego miejsca.
– Mam świetną knajpkę na śniadanie – deklaruje Aleksandra Vajd, Słowenka, która prowadzi razem z mężem, Czechem Hynkiem Altem, katedrę Fotografii na prestiżowej Vysokiej škole umělecko-průmyslovej v Praze (w skrócie VŠUP). – Co prawda na późne śniadanie, bo nie otwiera się o świcie, ale jest idealna! – uśmiecha się i choć trudno mi w to uwierzyć, miejsce faktycznie jest warte… podróży do Pragi.
Nie-Praga
Trzy kroki od metra Muzeum, w dzielnicy Vinohrady, tuz przy przystanku Italska (tramwaj 11) przy skrzyżowaniu Italskiej i Manesovej swoje ławki na zewnątrz i berlińską witrynę prezentuje Kaaba. Optymistyczne kolory, wielkie okna, jasne wnętrze. Nie-Praga! I do tego konceptem przypomina ulubione krakowskie Miejsce - Bar, bo wypełnione jest meblami z lat 60. Jest efektem pracy Petry i Václava Nováków – twórców i właścicieli Atelier Noon.
– To czeskie, a właściwie czechosłowackie wzornictwo, stoliki jamniki i nerki, charakterystyczne krzesła, plafony z kolorowego lub malowanego we wzory szkła, fotele – muszelki – komentuje Przemek Krupski z duetu Miejsce. – Nie za bardzo wiadomo dlaczego, ale czesi nazywają je w uroczy sposób: „brusel”, czyli brukselskie – uśmiecha się.
Konopie na śniadanie
Wypełniona „bruselami” kawiarnia to miejsce, w którym można napić się dobrego wina, wypić naprawdę świetną kawę i zjeść cos innego niż w Pradze (warzywa w Czechach spotyka się głownie w postaci dekoracji potrawy), ale też kupić gazetę i papierosy w trafice, która znajduje się w głębi lokalu. Nadaje to kawiarni niezwykle „osiedlowego” klimatu – ludzie wchodzą i wychodzą, witają się i zostają na dłużej.
Choćby, żeby spróbować wyboru herbat lub tej specjalnej, szwajcarskiej z wyciągiem z cannabis czy zjeść polecane przez Aleksandrę śniadanie (francuskie: jajka w szklance lub kuskus) na lunch lub kolację. I pewnie poczuć się „inaczej niż w Pradze”…
Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto ze swoich podróży nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…