Blisko ludziJadłam kangura

Jadłam kangura

Jadłam kangura. Mięso z kangura. Mam przyjaciół wegetarian. Po moim powrocie z Australii Monika sama zapytała mnie: czy jadłaś kangura? Gdy przyznałam Monice, że mięso kangura uznawane w Australii za bardzo suche, nader mi smakowało i było chude i soczyste niczym wołowa polędwica, to Monika wegetarianka skomentowała: “A kieszeń wręczyli ci jako torbę?”.

08.02.2011 14:07

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jadłam kangura. Mięso z kangura. Mam przyjaciół wegetarian. Po moim powrocie z Australii Monika sama zapytała mnie: czy jadłaś kangura? Gdy przyznałam Monice, że mięso kangura uznawane w Australii za bardzo suche, nader mi smakowało i było chude i soczyste niczym wołowa polędwica, to Monika wegetarianka skomentowała: “A kieszeń wręczyli ci jako torbę?”.

Doceniam empatyczną naturę wegetarian. Ale sądzę, że zwierzęta mięsożerne chętnie by taką wegetariankę Monikę schrupały. Bez torebki. Niedawno wróciłam ze służbowej podróży do Australii. Nastawiałam się, że Australijczycy mają dietę opartą na rybach i owocach morza, np. krabach, z racji tego, iż kontynent ten jest wyspą. Wokół bezkresne morza i oceany.

Bardzo zdziwiłam się, gdy w Melbourne większość knajp serwowała steki, makarony, a na lancze wielkie kanapki z jajkiem. Gdy pytałam Australijczyków, jaka jest typowa australijska potrawa, większość z nich odpowiadała: wielki stek z ziemniakami. Podobno część wegetarian przestała jeść mięso po "wizytach" w rzeźniach czy kurzych fermach.

Nie wiem czy przypadkiem nie mam sumienia seryjnego mordercy rodem z holiłudzkich produkcji, gdyż odwiedziny w obu wyżej wymienionych placówkach zaliczyłam, a kangur nadal mi smakował. Czy jedzenie mięsa jest czymś więcej niż wadą charakteru? Może to już ideologia. Zbrodnia po prostu. Karani są palacze, pedofile, ludzie znęcający się nad zwierzętami.

Może fakt, że polędwica, kangur, jagnięcina z rozmarynem powodują, że pędzę do stołu szybciej niż sprinter do mety, kwalifikuje mnie na terapię odwykową. Niby argumenty, również te gospodarcze (hodowla zwierząt jest nieekologiczna, gdbyśmy wszyscy przeszli na weganizm, ludzie na planecie nie głodowaliby) do mnie trafiają, a odrzucać mięsa nie zamierzam.

Rzucam mięsem często i to nawet nie pod nosem. W każdym razie kangur był smaczny, pomimo że miły i ładny. Na pociechę tylko dodam, że kangury jada się rzadko. Są w Australii chronione. Dlaczego zatem podano mi go w knajpie w sosie figowym? Nie mam pojęcia.
agp/kg

Komentarze (13)