Skąd opona na brzuchu Twojego ukochanego? Za mało tenisa, za dużo sałatek majonezowych i chipsów? Wcale nie! Najnowsze badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Indianapolis dowodzą, że mężczyźni tyją w stresie, który fundują im własne partnerki. Nie zgadzamy się z tą tezą, ale warto dowiedzieć się, co tak bardzo stresuje naszych panów.
Skąd opona na brzuchu Twojego ukochanego? Za mało tenisa, za dużo sałatek majonezowych i chipsów? Wcale nie! Najnowsze badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Indianapolis dowodzą, że mężczyźni tyją w stresie, który fundują im własne partnerki. Nie zgadzamy się z tą tezą, ale warto dowiedzieć się, co tak bardzo stresuje naszych panów.
Ultimatum
Ultimatum to postawiony komuś warunek poparty groźbą. Kiedyś najpopularniejszym ultimatum w stosunkach damko-męskich było nałożone przez kobietę embargo na figle łóżkowe, jeśli pewne kwestie nie zostaną rozwiązane. W ostatnich czasach mężczyźni nauczyli się, że intymne ultimatum może działać w dwie strony. Jeśli kobieta odmawia zbliżeń, mężczyzna ma prawo do tego samego.
Jednak okazuje się, że to panów bardziej boli odmowa. Słowa: „Jeśli nie przybijesz półki/ zreperujesz uszczelki/ przetkasz wanny, to nici z łóżkowych figli” traktują jak wyjątkowo nieeleganckie i niesportowe zachowanie oraz mieszanie przyjemności i obowiązków. Oczywiście takie sytuacje ich stresują.
Tekst: na podst. Cosmopolitan.com/Zuzanna Menkes
(alp/sr)
Ciche dni
Nikt nie lubi, gdy najbliższa osoba się na nas obraża. Mężczyźni obawiają się cichych dni, bo ta niekomfortowa sytuacja na ogół działa prawem domina. Partnerka się nie odzywa i omiata ich wzrokiem. Rano nie znajdują świeżo uprasowanej koszuli i śniadania do pracy. Po pracy nie czeka na nich obiad, a kobieta ich życia siedzi przed telewizorem i piłuje paznokcie.
Ciche dni to także brak kontaktu w łóżku i zbywanie partnera półsłówkami. Panów stresuje wizja cykającej bomby: wiedzą, że kiedyś wybuchnie i rozbije się pula z pretensjami, ale nie mają pojęcia, kiedy dokładnie to nastąpi.
Suszenie głowy
Tylko mężczyzna mógł wymyślić ten termin jako synonim czegoś wyjątkowo przykrego. Przecież fachowe wysuszenie głowy to sama przyjemność! Ach, te misterne pukle i profesjonalne fale…
Jednak panowie uważają, że suszenie głowy w damskim wykonaniu to jeden z najbardziej stresujących faktorów w związku. Nękanie Ich Wysokości o rzecz, którą powinni wykonać lub do której wykonania zobowiązali się, zżera spokój ich duszy.
Ignorowanie
Żadne prawdziwy samiec nie zniesie celowego (lub nie) ignorowania jego osoby. To jak cios w męskie ego, zamach na prawdziwego macho i mocne uderzenie w czuły punkt – czyli w męską dumę.
Prawie każdy mężczyzna chce być pępkiem świata swej kobiety. Gdy jest spychany do roli podrzędnej: nie jest mu serwowana należna porcja uwagi i zainteresowania, traktuje to bardzo ambicjonalnie, a stres zżera go od środka.
Czepianie się
Kobiety i mężczyźni mają zupełnie inną gradację ważności. Niewielu panów przyzna, że kwestie takie jak rozsypany cukier, nieumyta wanna czy skarpetka na środku pokoju stanowią dla nich źródło niepokoju. Ciągłe przypominanie im o rzeczach mniejszej wagi niż wybory parlamentarne, kurs euro czy rozgrywki Ligii Mistrzów traktują jako stresujące czepianie się i zawracanie im głowy.
Porównywanie
Porównywanie jest stresujące, gdy mężczyzna wypada w nim gorzej. W ankiecie przeprowadzonej przez amerykański magazyn „Cosmoplitan”, wielu panów przyznało, że ich ego kaleczy moment, w którym ich partnerka stwierdza: „Ale on ci dokopał”. On – czyli inny mężczyzna, przeciwnik. Dokopał – czyli był lepszy, nieważne w czym. Istotny i stresujący jest fakt, że mężczyzna leży na deskach, a wraz nim jego wielkie męskie ego.
Tekst: na podst. Cosmopolitan.com/Zuzanna Menkes
(alp/sr)