Blisko ludziJak kupić dobry wibrator?

Jak kupić dobry wibrator?

Jak kupić dobry wibrator?
Źródło zdjęć: © AFP
23.11.2009 16:08, aktualizacja: 23.06.2010 09:21

Okazuje się, że młodzież na potęgę korzysta z „erotycznych gadżetów”. Wiem, bo przeczytałem wyniki badań firmy Durex. I pomyślałem, że może warto być na czasie i też się w jakiś gadżet zaopatrzyć. Na przykład w wibrator.

Okazuje się, że młodzież na potęgę korzysta z „erotycznych gadżetów”. Nie żebym ostatnio był na jakimś studenckim seks party, gdzie biegało stado dziewcząt w gumowych maskach ze sztucznymi penisami przytwierdzonymi do pasa. Przeczytałem wyniki badań firmy Durex. I pomyślałem, że może warto być na czasie i też się w jakiś gadżet zaopatrzyć. Na przykład w wibrator.

Nie, nie. Nie, że na własny użytek ten zakup. Wibrator wybieram z czysto altruistycznych powodów oczywiście. Miło byłoby zaskoczyć partnerkę takim sympatycznym urozmaiceniem. Ale jak zrobić, żeby było na pewno przyjemnie? Wiedza przeciętnego, heteroseksualnego mężczyzny o anatomicznych szczegółach sztucznych penisów jest raczej niewielka. A gdzie jak gdzie, ale tutaj diabeł tkwi w szczegółach.

Pierwszą myślą jest oczywiście przeszukanie Internetu. Wybór jest ogromny. Chyba tylko modeli telewizorów LCD jest więcej w ofercie. Ale, w przeciwieństwie do telewizorów, nikt nie przeprowadza testów porównawczych wibratorów. Zadowolone użytkowniczki nie przyznają gwiazdek (co akurat mogłoby być bardzo trafną metodą oceniania). Eksperci nie rozpisują się na siedmiu stronach, dzieląc tekst na wstęp, opis anatomiczny, ergonomię, użytkowanie, doznania, zdjęcia i podsumowanie. Użytkowniczki forów nieczęsto dzielą się szczegółami czy polecają konkretne modele. Mogę się dowiedzieć, który producent robi najlepszą kaszkę bananową dla dwumiesięcznego bobasa, ale już, który producent robi po prostu dobrze, dowiedzieć się nie sposób.

Jeśli nie Internet, to trzeba rady szukać u specjalisty. No, ale mam wejść do sklepu z akcesoriami i poprosić sprzedawczynię o pomoc jak w księgarni czy obuwniczym? „Dzień dobry, czy mogłaby mi Pani polecić coś z ostatniej kolekcji wibratorów?”. Albo: „Nie wie Pani, czy ten lateks się nie będzie przecierał w tym miejscu? Nie chciałbym biegać z reklamacją za chwilę”. „Ach, ma Pani taki sam i nic się nie dzieje? Znakomicie. To chyba wezmę. A baterie długo trzymają?” No, jakoś niezręcznie.

Mogę oczywiście umówić się ze znajomą, która ma spore doświadczenie i czuje się swobodnie, bo myśli, że jestem gejem. „Ten typ jest boski. Tak cudownie masuje punkt G. Nie wiem, jak u Ciebie zadziała, ale ja odlatuję.” Tylko czy naprawdę chcę prowadzić takie rozmowy przed gablotą ze sztucznymi penisami? I jak się później wytłumaczę z wyboru dziewczynie? „Wiesz, kochanie, ta moja przyjaciółka Ania mi pomagała wybrać. Czułem, że Tobie też spasuje.” Nie wydaje się to najlepszy pomysł na urozmaicenie życia seksualnego.

Nie jest łatwo kupić dobry wibrator. Już chyba łatwiej będzie się wkręcić na któreś z tych studenckich party i nie zawracać sobie głowy gadżetami do prywatnego użytku? Albo wybrać się do seks - shopu z własną dziewczyną. Może nie będzie niespodzianki i okrzyków radości, ale jak wysiądą za wcześnie baterie, to nie będzie to wyłącznie moja wina.