Blisko ludziJeden raz

Jeden raz

Agnieszka Osiecka, wielka znawczyni męskich, a i kobiecych dusz, napisała piosenkę „Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd…” Co prawda, to prawda, ale może to nie być posunięcie taktyczne, bo tracimy kontakt z obiektem zainteresowania, o ile takie występuje i co dalej? Nazywam to syndromem Kopciuszka.

16.01.2012 | aktual.: 16.01.2012 15:59

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Agnieszka Osiecka, wielka znawczyni męskich, a i kobiecych dusz, napisała piosenkę „Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd…” Co prawda, to prawda, ale może to nie być posunięcie taktyczne, bo tracimy kontakt z obiektem zainteresowania, o ile takie występuje i co dalej? Nazywam to syndromem Kopciuszka. Kur pieje, uciekamy, gubimy pantofelek, a książę nas szuka i znajduje na podstawie małego rozmiaru buta. Gorzej, jak mamy duży, albo nie szuka.

Pójście do łóżka po raz pierwszy jest gorsze niż powtórny egzamin na prawo jazdy, a pójście do łóżka z obcą osobą, tak bez randek, to szkoła przetrwania i to przeważnie po pijanemu. Z kolei jakoś trzeba zacząć, a bez wina ciężko. Były filmy instruktażowe „ Nagi instynkt”, „9 i pół tygodnia”, sugerujące, że od razu wiadomo, że bohaterowie trafili w dziesiątkę. Każdy by chciał.

Polskie kino pełne jest przypadkowych akcji seksualnych. Spojrzą na siebie, ona oblizuje nastrzyknięte usta, mini do góry i wióry lecą w dyskotekowej toalecie. Winda, schowek na szczotki, kuchenny stół, auto. Brr! Strasznie niewygodnie, to na potem, jak ktoś lubi sporty ekstremalne, a do nich trzeba się wygodnie ubrać. Moja babcia twierdziła, że zamiast psuć sobie wątrobę kawą i drinkami, lepiej pójść do łóżka z marszu, zobaczyć co w trawie piszczy i podjąć decyzję.

Dawne to czasy i bardzo miłe. Bawili się doskonale, zmieniali kochanki, lał się szampan, skakały ostrygi, tańczyło się minimum raz w tygodniu, a nigdy w własnym mężem, bo tańczył z najbliższą przyjaciółką żony. Co to komu szkodziło? Na posiedzenie w domu z rodziną zawsze jest czas.

Niemieckie przysłowie: Ein ma list keine mal, sugeruje, że pojedyncze przespanie się nie liczy. Jak dla kogo. Pewnie, że jeżeli zalągł się u nas pijany znajomy i wgramolił do łóżka, z nieznacznymi tego konsekwencjami, z racji upojenia, to jest problem. Trudno jest uciekać, bo rzecz się dzieje u nas, trudno doczekać rana na kanapie, ze świadomością, że zrobiło się coś na maksa głupiego. Najlepiej się nie przejmować, ale to wyższa szkoła jazdy. A co jeśli nam się pensjonariusz podoba? Trzeba się skupić. Żadnych gwałtownych ruchów. Wszystko jest zapisane na górze.

Faceci są w tym lepsi. Nie dopuszczają do noclegów przypadkowych lasek, po czymkolwiek ładują je w taksówki podając zły numer telefonu i mówią, że to apartament żonatego kolegi, żeby nowo upieczone kochanice nie wracały. Z mieszkanek amatorek przypadkowych numerków uciekają zaraz po, a jak zostaną na śniadaniu, to można to traktować jako propozycję małżeństwa.

Mam relacje moich młodych przyjaciółek, które nie porobiły sobie dzidziusiów z ojcami koleżanek ze szkoły. Jest ich mało, ale mają dobry humor i wyglądają na córki swoich karmiących piersią rówieśniczek.

Ja zawsze słuchałam Babci i nie żałuję . W moim burzliwym życiu artystki, wroga mieszczuchów i ich podkołdernego, ukrywanego seksu, wiele razy, konsekwencją spontanicznego pójścia do łóżka, były śluby, lub miłe romanse, a to nawet lepsze. Nie muszę zaznaczać, że wątrobę mam jak dzwon. Oto słowo singielki na niedzielę.

hb/(kg)

Komentarze (8)