Blisko ludziKapela widzi wesele inaczej...

Kapela widzi wesele inaczej...

Kapela widzi wesele inaczej...
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
12.07.2011 19:22, aktualizacja: 13.07.2011 10:46

Choć to młodzi są najważniejsi w dniu ślubu i podczas wesela, na miłą atmosferę i świetną zabawę pracuje szereg osób – od gości aż po kelnerów i muzyków. Dla tych ostatnich wesele to po prostu praca. Jak ta pamiętna noc wygląda z ich perspektywy?

Choć to młodzi są najważniejsi w dniu ślubu i podczas wesela, na miłą atmosferę i świetną zabawę pracuje szereg osób – od gości aż po kelnerów i muzyków. Dla tych ostatnich wesele to po prostu praca. Jak ta pamiętna noc wygląda z ich perspektywy?

– My w ten sposób raczej dorabiamy – mówi Dagmara Karp, wokalistka zespołu Tango, którego (wedle strony internetowej) „specjalnością jest świetne wesele”. – Dlatego gramy tylko w soboty. Są oczywiście zespoły, których członkowie zarabiają na życie wyłącznie weselami, ale wtedy pracują i w inne dni tygodnia. Wbrew pozorom, wysiłek nie zaczyna się wraz z wejściem na salę młodych i ich gości.

Wcześniej odbywają się próby. Przez lata dziesiątki i setki prób. Ćwiczy się stare utwory i nowości repertuarowe. Co następuje potem? – W tygodniu poprzedzającym wesele nasz manager ustala szczegóły z młodymi. Pyta na przykład, czy są piosenki, przy których koniecznie chcą się bawić i takie, których absolutnie nie chcieliby usłyszeć – mówi Dagmara. – W końcu gramy ponad 200 utworów i nie sposób wszystkich wykonać podczas jednej nocy.

Wesele bez prądu

Kapela Tango gra w Warszawie i jej okolicach. Typowy dzień pracy rozpoczyna od podróży po sprzęt, a następnie na miejsce imprezy, gdzie muzycy rozstawiają się. Zabawa właściwie rozpoczyna się od przyjazdu młodych. Rzadko zdarza się, żeby wszystko poszło według planu i sztywno ustalonego repertuaru. Bo przecież w czasie wesela przychodzą goście i mówią na przykład, że gra się za mało disco-polo albo rock and rolla. Wtedy wszystko trzeba dostosować do potrzeb.

A co z kulisami zabawy? Czy wesele wygląda inaczej ze strony zespołu, niż ze strony gości? Oczywiście, że tak. Zespół musi zaplanować występ, umówić się z kuchnią, brać pod uwagę sugestie repertuarowe gości. Lepiej wszystko załatwić samemu, niż zawracać głowę nowożeńcom. Dlatego przed weselem chodzi się do kuchni, dowiaduje się, kiedy będą ciepłe dania, żeby dobrze rozplanować repertuar i przerwy.

– Zdarzają się problemy – opowiada Dagmara. – Może na przykład wysiąść prąd. Mieliśmy jedną taką sytuację – kontynuuje. W takiej sytuacji przygrywanie do zabawy przez „żywy” zespół jest nieocenione. DJ, nawet bardzo doświadczony, raczej sobie nie poradzi. Jego praca opiera się przecież głównie na elektronice. A zwyczajny, kilkuosobowy zespół grający na żywych instrumentach zazwyczaj da sobie radę. – Chłopaki wyszli na środek z gitarami i akordeonem, kamerzysta założył latarkę na czoło i tak naprawdę wszystko wyszło bardzo fajnie – śmieje się Dagmara.

Można wspomnieć jeszcze o szeregu wpadek podczas prowadzenia zabaw. Wodzirej, którym często jest ktoś z zespołu, czasem może się przejęzyczyć. Na przykład powiedzieć, rozpoczynając podziękowania dla rodziców, żeby „teraz wnieść dla nich wieńce”. Skojarzenia są oczywiste. Na szczęście w tym przypadku nikt się nie zorientował. A nawet jeśli ktoś zwróci uwagę na taki lapsus, niezręczność jest bardziej okazją do pośmiania się niż wyklinania całego zespołu. Bo zazwyczaj wszystko wypada, koniec końców, bardzo sympatycznie. O ile wpadki nie zdarzają się zbyt często.

Więcej na temat muzyki:

Wesele to nie impreza

Jeśli wynajęty zespół jest profesjonalny, nie uświadczymy raczej większych problemów. Jednak jest kilka legend dotyczących muzyków, które czasem – choć coraz rzadziej – mają potwierdzenie w rzeczywistości.

Mówi się na przykład o nadmiernym pociągu artystów do alkoholu. Dagmara opowiada, że ich znajomy zespół musiał zmienić nazwę i zaczynać od początku, bo zdarzały im się alkoholowe wyskoki. W Internecie takie wieści bardzo szybko się rozchodzą. Nieprofesjonalne zachowanie jest źle widziane i kiedy fama się rozniesie, taki zespół nie ma praktycznie szans na dalszą działalność.

Zdarzają się jeszcze bardziej kontrowersyjne przypadki. – Mój kumpel grał na weselach – opowiada Kasia. – Traktował to trochę jak przedłużenie swojego imprezowego stylu życia, czyli okazji do napicia się i poznania nowych kobiet. O jego romansach krążyły legendy – kontynuuje. Główny cel? Uwieść w końcu pannę młodą. Czy się udało – nie wiadomo. Wiadomo jednak, że na weselach już nie gra.

Warto zaznaczyć, że problemy często tworzy nie sam zespół, a para młoda. Zdarza się, choć rzadko, że wszystko jest ustalone, zaliczka zapłacona, wesele zagrane, a gdy dochodzi do zapłaty reszty kwoty, państwo młodzi zaczynają się targować. Nawet wtedy, kiedy wszystko bardzo im się podobało, o czym zresztą bezpośrednio mówią. – To bardzo krępujące, bo przecież zespół uczciwie przepracował noc i nie może się na to zgodzić – mówi Dagmara.

Przede wszystkim zabawa

– My wesela traktujemy jako sposób na dorobienie kilku groszy, ale też jako zabawę. Wynika to pewnie z tego, że mamy fajny skład, dobrze się ze sobą dogadujemy – mówi Dagmara.

Harmonię panującą w zespole zazwyczaj słychać. Najbardziej ceni się wykonawców, którzy są uśmiechnięci, wyluzowani, a także nie siedzą cały czas przy stoliku, zajadając się przysmakami. Członkowie kapel dobrze zdają sobie z tego sprawę. Ich popularność zależy głównie od wrażenia, które robią na klientach i gościach.

Najlepsze z zespołów mają terminy rezerwowane i na rok z góry. To pewny terminarz i zarobek, ale trzeba liczyć się z tym, że ewentualną chęć opuszczenia zespołu trzeba ogłosić mniej więcej z rocznym wyprzedzeniem. Istnieje jeszcze jeden wielki minus grania na weselach, który przeszkadza również Dagmarze. – Nasz sezon trwa mniej więcej od maja, a może nawet kwietnia, do października. Zdarza się, że gramy wesela co tydzień i mamy zajęte najładniejsze weekendy w roku. Czasami brakuje nam czasu dla rodziny, znajomych. Z drugiej strony traktujemy tę pracę również jako hobby. Lubimy grać w tym składzie, mamy różnorodny repertuar.

Zespół komponuje, chce nagrać własne, autorskie już kawałki. Nie są w tym odosobnieni. Wiele kapel grających na ślubach występuje również poza nimi, tym razem ze swoim materiałem. Nie trzeba pamiętać o tym, kiedy podpisuje się umowę z managerem. Jednak możliwe, że w przyszłości, oglądając telewizję czy czytając gazety, westchniecie i powiecie z uśmiechem na ustach, że nowa gwiazda estrady grała lata temu na waszym weselu. W muzyce los jest kapryśny i wszystko może się zdarzyć.

(bb)

Więcej na temat muzyki:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także