Kocice i Kotki
Kto powiedział, że kobieta w dojrzałym wieku nie może być seksowna? Kto zabronił kobiecie w wieku pięćdziesiąt plus być zmysłową? My sami. Bo nie wypada, bo co ludzie powiedzą? Niech mówią i sami się wstydzą.
15.01.2011 | aktual.: 27.01.2011 13:53
Kto powiedział, że kobieta w dojrzałym wieku nie może być seksowna? Kto zabronił kobiecie w wieku pięćdziesiąt plus być zmysłową? My sami. Bo nie wypada, bo co ludzie powiedzą? Niech mówią i sami się wstydzą.
Tę zasadę wyznaje z pewnością Katarzyna Figura. I chwała jej za to. Aktorka emanuje czarem, sensualnością w takiej dawce, że mogłaby obdzielić nią nie jeden klasztor dla zakonnic. Chociaż im akurat nie w głowie takie hece. Od dawien dawna Kasia Figura uważana jest za polską Marylin Monroe. Ja nie lubię porównań. Każdy jest przecież inny. Cenię aktorkę za luz, dystans do siebie samej, podejście do życia. I za to, jak się ubiera też. Oczywiście, że nie zawsze są to strzały w dziesiątkę, ale przecież każdemu się może zdarzyć się wpadka.
W drapowanej, brązowej sukience wygląda wręcz zjawiskowo. Luźny krój, dekolt w łódkę i długie rękawy nie odbierają Kasi kobiecości. Asymetryczny dół z draperiami i połyskująca dzianina robią swoje. Jest prowokacyjnie, ale nie wulgarnie. Wszystko połączone jest idealnie. Czarne pantofle i transparentne rajstopy w delikatne kropki dodatkowo podkreślają efekt ultra kobiecości. Na szczególną uwagę zasługuje fryzura i makijaż. Demonicznie i bardzo nowocześnie. Aktorka jest doskonałym przykładem do naśladowania. Kolejnym przykładem do naśladowania jest Maryla Rodowicz. Piosenkarka jest prawdziwą torpedą wśród naszych gwiazd. Również modową torpedą. Jej koncertowe stylizacje zawsze zaskakują. Czasem śmieszą, ale nigdy nie zostają niezauważone.
Trochę z tych scenicznych przebieranek piosenkarka przemyca do życia prywatnego. Pani Maryla balansuje na granicy kiczu. Ale nawet, jeśli ociera się o śmieszność w tej dziedzinie, myślę, że w tym szaleństwie jest metoda. Czy ktokolwiek wyobraża sobie Marylę Rodowicz w garsonce z tafty? Ja nie.
Wzór w cętki to synonim luksusu, ale jest też kojarzony dość mocno z dojrzałymi kobietami. Pamiętacie jeszcze Alexis z Dynastii? To dwa w jednym. Wdzianko Pani Maryli jest całkiem ok. Proporcje są zachowane. Sylwetka wygląda prawidłowo. Dobrze, że piosenkarka nie połączyła wzoru lamparta z tygrysimi paskami. Tego byłoby już za wiele. Lekkości dodaje przeźroczysty materiał w okolicach dekoltu i ramion. Chociaż szkoda, że pojawiły się w tym zestawie hafty. Duży plus za kryjące rajstopy. Widać, że w Pani Maryli drzemie jeszcze dzika kocica. Dzikiej drapieżności nie ma w sobie na pewno Joasia Jabłczyńska. W tym przypadku możemy mówić tylko o małym kotku. Aktorka sprawia wrażenie przesłodzonej, ugrzecznionej panienki z dobrego domu. I nic w tym złego. Przecież nie wszyscy muszą być identyczni. Ale coś mi tutaj nie gra.
Kiedy patrzę na zdjęcie Joasi podoba mi się od czubka głowy do linii nad biustem i od połowy łydki do podeszwy butów. Sukienka kompletnie nie pasuje do młodej energicznej dziewczyny. Niby kobiecy krój, bardzo elegancki. Niestety według mnie nijaki.
Góra sukienki jeszcze się jakoś broni. Prosty krój przy tak zdobnych haftach to najlepsze, co autor mógł wymyślić. Jednak dół sukienki jest koszmarny. Wygląda jak abażur od lampy. Przez to aktorka wygląda bardzo poważnie i nie na swoje lata. Właściwie nie wiadomo, dla kogo przeznaczona jest ta sukienka. Młoda dziewczyna wygląda w takiej kreacji staro, a dojrzała kobieta kuriozalnie. Całe szczęście, że aktorka postawiła na naturalny makijaż i fryzurę. Na hiper naturalność postawiła za to Karolina Gruszka. I chyba wcale jej to nie wyszło na dobre. Rozumiem, że można być off fashion, czyli poza modą, ale naprawdę nie rozumiem, dlaczego ktoś świadomie robi sobie taką krzywdę. Kolejna młoda piękna kobieta, która z premedytacją dodała sobie piętnaście lat.
Wiem, że czasem fajnie jest pokazać, że moda i to jak wyglądamy, kompletnie nas nie obchodzi. Ale na miłość boską czy Karolina nie miała lustra w domu? Wzorzysta sukienka w stylu bardzo retro wygląda jakby była uszyta z zasłon. Bez wyrazu jest i wzór i kolor sukienki. Kreacja nie ma w sobie jakiegokolwiek charakteru. Myślę, że wręcz wiele odbiera aktorce, która postanowiła ubrać się w bezkształtny worek na ziemniaki. Jedyna pozytywna rzecz, na którą można zwrócić uwagę to cienki żółty pasek zawiązany w talii.
Zdecydowanie lepiej „kreacja” wyglądałaby, gdyby była krótsza. Nie chodzi o mini. Wystarczyłaby długość do kolan. W ekstremalnej sytuacji do połowy uda. No, ale może ta długość miała przykryć okropne buty, które Karolina wybrała na tę okazję.