Kokota
Tryper dokuczał pewnemu polskiemu poecie dość często. Poeta tworzył w XX wieku. Czytam sobie właśnie biografię tegoż Poety. Gdy zbliżał się do trzydziestki sam bądź z kolegami regularnie bywał u kokot w hotelach, domach czy burdelach. Czyż „kokota“ nie brzmi dużo smakowiciej, bardziej luksusowo, światowo, pluszowo niż „prostytutka“?
Tryper dokuczał pewnemu polskiemu poecie dość często. Poeta tworzył w XX wieku. Czytam sobie właśnie biografię tegoż Poety. Gdy zbliżał się do trzydziestki sam bądź z kolegami regularnie bywał u kokot w hotelach, domach czy burdelach. Czyż „kokota“ nie brzmi dużo smakowiciej, bardziej luksusowo, światowo, pluszowo niż „prostytutka“?
W niejakiej Pipci tenże Poeta nawet lekko się podkochiwał, gdyż wracał do niej regularnie. Ponieważ rzeżączkę leczyło się wtedy abstynencją, a nie antybiotykami, no cóż, w przerwach między stosunkami poeta stawiał na inne hulanki. Wódkę, miód pitny, chętnie w towarzystwie kumpli z wojska i „znajomego klechy“. Do licznych epizodów z prostytutkami doliczyć warto romanse z księżnymi, pannami, mężatkami.
Dodam, że jestem dopiero na początku lektury tejże biografii, więc Poeta jest jeszcze kawalerem, w dodatku dobrą partią, za którą panny się oglądają, więc na wszelki wypadek w dobrych domach stara się nie bywać. Zobaczymy czy hulanki skończą się, gdy się ożeni...
Intensywne stosunki z prostytutką Pipcią skończyły się, gdyż ta go rzuciła, ale wróciła Wandzia, którą spotkał na mieście przypadkowo. Nazajutrz poszli na randkę i jak zapisał w pamiętniku: „mała wenta w hotelu. Byłem niezwykle energiczny. Nazajutrz to samo“ - zanotował Poeta w pamiętniku. Ech, to były czasy energicznych mężczyzn.
Przyznam się Państwu, że nie wiem, co znaczy słowo „wenta“. Kojarzy mi się z piłkarzem ręcznym i trenerem Bogusławem Wentą. No i z wentylem. Może w sytuacji domu publicznego wentylowanie się, czyli relaksowanie się, popuszczanie sobie - może o to Poecie chodziło? Znaczenia słowa „wenta“ szukałam w mym pożółkłym już nieco Słowniku Języka Polskiego lecz nie znalazłam.
Na próżno też szukam hulaszczych mężczyzn i kobiet. Wszyscy jakoś dali się wytresować coachom, psychologom, wściekłym żonom i szefom-treserom. Szef oczekuje, że baba i chłop w pracy mają być na ósmą, mają zdrowi siedzieć do 18-tej, a nie tam zawalać robotę czy snuć się po mieście. Dzisiejsi rodzice dzieci niańkom czy babkom nie podrzucą na długo, o pensjach dla dziewcząt czy szkółkach oficerskich świat zapomniał, więc rodzice hulać przy dzieciach nie mogą.
Społeczeństwo jest coraz bardziej zniewolone przez purytaństwo i wszelkiej maści speców od zdrowego trybu życia. Ajurveda pohulać nie da. Wychyliło by się pół litra miodu pitnego z jakimś ślicznym bawidamkiem, ale strach przed policją obyczajową każe nam szukać „wenty“ w grach komputerowych bądź bieganiu w maratonach. Przynajmniej tryper nas nie dopadnie, ale co to za życie bez hulanek?
agp/(kg)