GwiazdyMartyna Wojciechowska - tyle twarzy, ile pasji

Martyna Wojciechowska - tyle twarzy, ile pasji

Martyna Wojciechowska - tyle twarzy, ile pasji
27.09.2006 16:47, aktualizacja: 06.10.2006 11:15

Pasjonatka motocykli, szybkich samochodów i dalekich, niebezpiecznych wypraw. O sobie mówi – jestem uparta, niecierpliwa, pracowita. Nie pozwala, aby czas leniwie płynął jej przez palce. Ma za sobą m.in. start w rajdzie Paryż – Dakar oraz zdobycie szczytów Mont Blanc i Mount Everest. Mowa o Martynie Wojciechowskiej.

Pasjonatka motocykli, szybkich samochodów i dalekich, niebezpiecznych wypraw. O sobie mówi – jestem uparta, niecierpliwa, pracowita. Nie pozwala, aby czas leniwie płynął jej przez palce. Ma za sobą m.in. start w rajdzie Paryż – Dakar oraz zdobycie szczytów Mont Blanc i Mount Everest. Podróżuje, nurkuje, bierze udział w rajdach samochodowych. Ludzie oceniają ją różnie - jedni zarzucają jej próżność, kreowanie swojego wizerunku "pod publiczność" oraz sesje w Playboyu, inni zachwycają się jej osiągnięciami i wytrwałością w dążeniu do celu. Mowa o Martynie Wojciechowskiej.

(fot. Marek Ulatowski)

Niebieska motorynka – pierwsza miłość

Martyna Wojciechowska urodziła się w 1974 roku. Jej ojciec prowadził warszat samochodowy, w którym Martyna od dziecka spędzała każdą wolną chwilę. Miłość do motocykli i motoryzacji zrodziła się właśnie w warsztacie taty. Już jako dzisięciolatka, Martyna otrzymała swój pierwszy jednoślad – niebieską motorynkę, szybko jednak przesiadła się na większe maszyny – -ostatnio stała się posiadaczką Jamahy R1. W wieku 17 lat Martyna zdała egzaminy i uzyskała Sportową Licencję Rajdową i Wyścigową. Od tego momentu trudniejsze trasy stanęły przed nią otworem, pojawiły się nowe wyzwania i nowe możliwości. „Nie jestem najlepszym zawodnikiem w Polsce, ale za to zorganizowałam Zespół Rajdowy Mocne Rally i zostałam jego Rzecznikiem Prasowym. Pracowałam także z teamem EFL Corsa Rally. Tym sposobem umożliwiałam starty zdolniejszym ode mnie – zdradza internautom Martyna, na swojej stronie internetowej. Zamiłowanie do szybkich i niebezpiecznych maszyn zaprowadziło ją do telewizji – swoją wiedzą z dziedziny motoryzacji Martyna
Wojciechowska mogła się dzielić jako prowadząca program „Automaniak”.

Big Brother – rozgłos i sława

Jednak prawdziwy rozgłos i sławę Martyna Wojciechowska zyskała w 2001 roku, w momencie, gdy w Polsce nastała era Big Brothera. „Do programu Big Brother robiono nabór przez kilka miesięcy. Szukano prowadzącej wśród aktorek, modelek, dziennikarek, prezenterek i poszukiwania te nie dawały żadnych rezultatów – wspomina Martyna. Ja nie miałam pojęcia co się dzieje, bo oczywiście byłam zajęta swoim świadkiem motoryzacyjnym – dodaje. Dziennikarka przyznaje, że przed polską edycją programu, nie widziała jak wygląda realizacja brytyjskiej wersji popularnego niegdyś show, a sam program kojarzył jej się jedynie z „1984” Orwella. Mimo braku doświadczenia w prowadzeniu programów na żywo, postanowiła rzucić się na głęboką wodę i... zdobyła symatię widzów, choć nie wszyscy widzieli ją w tej roli. Jak wspomina dziennikarka, właśnie podczas kręcenia Big Brothera przekonała się, że praca „na żywca” to właśnie to, co ją najbardziej pociąga. Jak sama twierdzi, realizację życiowych pasji umożliwił jej również program podróżniczo
- przyrodniczy „Misja Martyna”. Związek z milionerem i...

Od kilku lat Martynę fascynują góry. Właśnie miłość do górskich wycieczek połączyła ją z obecnym partnerem – Krzysztofem Kwiatkowskim, który również wspinaczkę ma we krwi i wspinał się m.in. na szczyty Kilimandżaro. Martyna bardzo ceni prywatność i nie dopuszcza, aby sprawy osobiste stały się sensacją w mediach. Do prasy przedostały się jednak informacje na temat relacji między dziennikarką i jej byłym partnerem - milionerem Leszkiem Czarneckim. Fani mogli się dowiedzieć, że parę łączy wspólna pasja – sporty ekstremalne oraz, że w szafie podróżniczki wisi ślubna sukienka. Zdobywczyni Mount Everest nie myśli jeszcze o założeniu rodziny i urodzeniu dziecka, nie sądzi jednak, aby wychowywanie dziecka było równoznaczne z całą listą wyrzeczeń i spowodowało zastój w realizacji jej podróżniczych planów. Wręcz przeciwnie, w wywiadach podkreśla, że dzięki macierzyństwu życie stanie się bogatsze i ciekawsze.

Niebezpieczny obiekt pożądania

Dla mężczyzn jest obiektem pożadąnia – zgrabna, wysportowana, odważna i silna blondynka. Z drugiej strony, właśnie ze względu na jej determinację i upór w dążeniu do celu – mężczyźni boją się jej. Martyna wspomina, że nawet jej chłopak (obecnie Krzysztof Kwiatkowski), zanim poznał ją bliżej, był przekonany, że ta wysoka blondynka, która tak chłodno i profesjonalnie prowadziła rozmowy z gośćmi biorącymi udział w "Automaniaku", jest osobą niedostępną i zbyt pewną siebie. Tymaczasem pierwsza kobieta polskiej motoryzacji o swoim życiu prywatnym mówi rzadko i zawsze podkreśla, że ludzie mają o niej mylne wyobrażenie, bo w rzeczywistości jest osobą zakompleksioną, dla której wsparciem w działaniu są bliskość rodziny i silne, męskie ramię.

Żyje szybko, ale znajduje czas dla rodziny i bliskich

Kiedy ma wszystkiego dosyć, zabiera swoje psy – owczarki niemieckie Pepsi i Maresa i zaszywa się w domku na Mazurach. Wówczas porzuca wszelkie sprawy zawodowe, nie siada również do komputera i zawartość swojej oficjalnej strony internetowej uzupełnia po powrocie. Uwielbia również spędzać weekendy z najbliższymi, w rodzinnym Izabelinie. Prywatnie przyjaźni się z Anitą Werner z TVN-u. Kiedy jest taka potrzeba, koleżanka po fachu potrafi przyjechąć z drugiego końca Warszawy. Podczas ekpedycji na Mount Everest, rozpoczętej w maju 2006, to właśnie Pani Anita opiekowała się owczarkami. Lodowy gigant i Martyna – zdobycie Mount Everest

Kiedy prasa dowiedziała się o planach zdobycia lodowego giganta, pojawiły się różne, nieprzychylne komentarze, zarówno ze strony wytrawnych alpinistów, jak i najbliższych współpracowników Martyny. Jak wspomina podróżniczka, nawet Edward Miszczak, sprawujący pieczę nad jej karierą zawodową, zadawał jej pytanie „Po co ci to?” i nie wierzył, że Martyna zdobęcie szczyt. Martyna chciała jednak przejść tę największą próbę sił, miło że bardzo bała się samotności i trudności, jakie mogą ją spotkać na trasie. 18 maja 2006 roku, o godzinie 5:30 nad ranem, Martyna Wojciechowska wspięła się na szczyt Everestu, wraz z nią na szczyt dotarli pozostali członkowie Falvit Everest Expedition 2006. Taki wyczyn mają za sobą jedynie 2 Polki - Wanda Rutkiewicz i Anna Czerwińska. Po wyprawie Martyna Wojciechowska postanowiła wypocząć i odzyskać formę po ogromnym wysiłku fizycznym i psychicznym, towarzyszącym całej wyprawie. Obecnie dziennikarka pisze książkę, będącą relacją z wyprawy na najwyższy szczyt świata.

Niczego nie żałuję

W życiu Martyny Wojciechowskiej nie ma czasu na nudę. Jej życie to nieustająca podróż, smakowanie nowych pasji i rozwijanie już nabytych umiejętności. Dziennikarka odwiedziła już Etiopię, Mongolię, Ekwador, zwiedziła również Japonię i Islandię. Jej zdaniem odwiedzanie nowych miejsc nigdy nie powinno ograniczać się do leniuchowania przed hotelowym basenem i popijania drinków. Mimo choroby morskiej, podróżniczka rozwija swoje nowe hobby – nurkowanie. Jednym z jej ulubionych miejsc, które wciąż lubi odkrywać jest Malta – to tam po raz pierwszy Martyna zobaczyła polującą ośmiornicę. Nurkowała również w Egipcie i na Malediwach, jednak najbardziej w pamięci utkwiło jej nurkowanie w błękitnych wodach Meksyku.

Na swojej stronie internetowej Martyna napisała – „podsumowując moje dotychczasowe, chyba niezbyt spokojne i bezpieczne życie, do tej pory miałam trzy razy uszkodzony kręgosłup trzy wstrząsy mózgu i naruszone oba stawy kolanowe, nie licząc oczywiście schorzeń wynikających ze stresującego trybu życia. Ale wiecie co? Niczego nie żałuję!

Źródło artykułu:WP Kobieta